30. Miłość trzymająca w nadzieji

5.7K 244 35
                                    

HOPE

- Puszczaj! - pisnęłam, gdy łzy przysłaniały mi już widok. Pamiętałam jedynie, jak byłam z Vincent'em przed domem a potem chwytające mnie ramiona, które były na tyle silne, że nie mogłam się wyswobodzić. Ostatnim co pamiętałam, to głośny płacz ośmiolatka, gdy kazałam mu wrócić do domu.

- Ucisz się, bo nie będę taki delikatny. - szorstki głos dobiegł do moich uszu. Dopiero teraz zauważyłam, że mężczyzna, który teraz gdzieś mnie niósł, był tym samym gościem, który zabrał mnie z podwórka. Dalej nie przerwalnie się szarpałam a łzy wpadały mi do buzi, na prawdę żałowałam, że założyłam dziś sukienkę. Czułam od swojego oprawcy odurzający zapach padliny i bęzyny, mało brakowało a bym zwymiotowała. - Szef dużo za ciebie dostanie. - zaśmiał się szyderczo. - Masz ładną buzię a dodatkowo jesteś laską Gonzales'a, ludzie dają dużo kasy za takie panienki jak ty.

Dłonią przejechał po moim pośladku, który na szczęście okryty był przez sukienkę, ale i tak głośno krzyknełam, na sam fakt, że dotknął mnie intymnie - cała ta sytuacja nie powinna się wydarzyć!

Mężczyzna trzymając mnie przerzuconą przez swoje ramię, wszedł do jakiejś posiadłości, przez swoją histerie nie zwróciłam na nic szczególnej uwagi. Starałam się jednak jak najbardziej wyswobodzić z uścisku tyrana. Jego dotyk palił moją skórę a każdy włosek na moim ciele stanął dęba, byłam sama - byłam bezbronna.

Nie wiem dlaczego przez moje myśli zaczął przewijać się Aspen, nawet nie wiedziałam kiedy i w jakim momecie stał się dla mnie kimś innym niż porywaczem. Czułam przy nim ciepło, którego nie poczułam jeszcze przy nikim. Byłam przez niego zaspokojona emocjonalnie, bo czułam, że ktoś o mnie dbał, lub cieszył się z każdego mojego uśmiechu - że ktoś mnie kochał. Sama nie wiedziałam, co do niego czuje, nie mogłam jasno wyrazić swoich uczuć, które do niego żywiłam, on jednak wyraził się jasno.

Kochał mnie.

Może tylko to słowo dawało mi jakąkolwiek nadzieję, ale sytuacja dodawała wątpliwości. Aspen wplątany był w brudne interesy, w których nie chciałam uczestniczyć. W swoim życiu przeszłam na tyle dużo, że nie chciałam tego powtarzać, nie chciałam obawiać się o życie swoje i swoich bliskich.

Przez swoje rozmyślenia, ledwo zauważyłam, że wszedliśmy do jakiegoś pokoju, po którym roznosił się odgłoś mojego płaczu.Syknęłam, gdy trzymający mnie mężczyzna, rzucił mnie jak worek ziemniaków na skórzaną kanapę.

- Ostrożnie, Lorenzo. - niski głos rozniósł się po pokoju, który służył za ptrawdopodobnie gabinet. - Nie chcemy, żeby pannie Hope coś się stało. - zaśmiał się bez wyrazu a ja wtedy ich zobaczyłam.

Trzech mężczyzn opierających się o ścianę. To najwyższy z nich, przed chwilą się odezwał, gdy złapałam z nim kontakt wzrokowy, mimowolnie cofnełam się w róg kanapy, nogi wsunełam pod siebie i usiadłam na piętach.

Obrywałam spojrzeniem od każdego.

- U neye mozhet byt' krasivaya popa. - szepnął blond włosy mężczyzna, do stojącego obok siebie, tamtem był łysy. Od razu poznałam swój język ojczysty a mną targały emocje, więc...

- Ne govori tak! - wrzasnełam a dwójka mężczyzn przeniosła na mnie swoje spojrzenie, wydawali się zaskoczeni, ale i zaintrygowani.

Jeden z nich podszedł do mnie i boleśnie złapał za szczękę, z grymasem na twarzy wpatrywałam się w lodowate oczy rosjanina. Jego dotyk palił moją skórę tak samo, jak dotyk mężczyzny, który mnie tutaj przyprowadził. Gdy mocniej zacisnął palce na moich policzkach, nie mogłam powstrzymać łez, które wytrysneły z moich oczu. Mężczyzna dalej był nie ugięty i jedynie wpatrywał się w moje oczy.

Chciałam płakać z bezsilności i bólu jaki mi sprawiał. Mężczyzna chwilę potem zacisnął palce tak, że wbił mi swoje paznokcie w moje zaróżowione policzki. Krzyknełąm głośno na ból, który mi zadał. Chciałam bym mnie puścił, chciałam.....chciałam....chciałam do Aspen'a. Żeby mnie przytulił, pocałował i pomógł o wszystkim zapomnieć.

- Dość. - chłodny głos rozniósł się po pomieszczeniu, był zimny, ale przepełniony szaleństwem. - Powiedziałem dość, Nikita. - warknął dotykając ramienia mojego sadysty, który dalej nie odpuszczał. - Zostaw ją.

Nikita mnie póścił, ale zanim odszedł, obdarzył mnie nieprzyjemnym spojrzeniem zmieszanym z kpiną. Elegancik, który przed chwilą pojawił się w pomieszczeniu zasiadł za dużym ciemnym biurkiem. Dopiero, gdy na mnie spojrzał, zrozumiałam jakie zadanie miał rosjanin, miał wystraszyć mnie jeszcze bardziej - udało mu się. Skuliłam się głębiej na kanapie i starałam pozbyć się łez, które dalej wylewały się strumieniem.

- Chcesz chusteczkę, malutka? - zwrócił się do mnie szef tej całej ferajny wskazując na pudełko z chusteczkami, z grymasem przez przezwisko, którym się do mnie odezwał pokręciłam głową, byłam przy nich, jak zagubiona owca, która postanowiła odłączyć się od stada. - Jestem Vito, Hope.

Jego oczy ściemniały jeszcze bardziej o ile to w ogóle możliwe, na swoim siedzeniu siedział pewnie a z kieszeni wyciągnął papierosa, którego włożył pomiędzy usta. Reszta facetów stała posłusznie pod ścianą, jak wierne pieski swojego pana.

- Najpierw myślałem, żeby oddać cię gdzieś do Brazylii. - odezwał się po chwili Vito a ja przestałam przez chwilę oddychać. - Doszłem jednak do wniosku, że jesteś zbyt piękna, żeby tam trafić, więc zostaniesz z nami. Będziesz zajmowała się nami w odpowiedni sposób i takie tam...

- Wypuść mnie. - to były jedyne słowa, które udało mi się na tamtem moment wyszeptać.

- Nie, Hope. - uśmiechnął się kpiąco. - Robi się pózno, spędz tu noc i jutro pogadamy. Wychodzimy. - zwrócił się do mężczyzn a chwilę potem drzwi zatrzasnęły się a zdążyłam usłyszeć jeszcze przekręcanie klucza.

Nie pozostało mi nic innego niż nadzieja - bo sama byłam nie pełna, brakowało mojej drugiej połowy, do której chyba nie będę potrafiła już wrócić.

***************

W noc, która okazuję się najgorszą w moim życiu. Wsłuchuję się jedynie w swój własny głos, którym wyśpiewuję cichutkie słowa piosenki.

*Tak mnogo zvezd vyshe, Stol'ko krasivykh gorodov vnizu. Zvezdy soobshchayut gorodam detyam pora spat'.. Okh, spi, dorogaya. Yesli vy khotite zvezdu s neba, vy yeye poluchite.

'''''

*przełożona na język rosyjski znana kołysanka ''Ach śpij kochanie''

Moja Nadzieja 16+On viuen les histories. Descobreix ara