21. Tradycyjność

6.1K 304 39
                                    

Hej! Na starcie mam do was pytanie. Polecicie jakąś książkę na watt z motywem ciąży/dziecka? 🤔 Bo chętnie przeczytam a ostatnio nie mogę nic ciekawego znaleźć.

Aspen

Trzymając drobną dłoń, przemierzałem ulice Palermo. Powoli nastawał też wieczór, co wiązało się tym, że robiło się coraz ciemniej i chłodniej. Większości ludzi to przeszkadzało, mnie wręcz przeciwnie. Czasami dobrze było schować się w mroku, zazwyczaj było to dobre rozwiązanie, z którego często korzystałem.

Odkąd dostałem telefon od Aarona, nie byłem przekonany do naszego wyjazdu a przedewszystkim wyjazdu Hope. Cały czas z tyłu głowy miałem, że Vito może czaić się tuż za rokiem. Bardzo martwiłem się o Hope, dlatego też postanowiłem zwiększyć naszą a w głównej mierze jej, ochronę. 

Postanowiłem jednak, że wezmę do siebie słowa kobiety, które wyrzucała podczas naszej sprzeczki. Mimo tego, że w pewnym sensie ją porwałem, to nie chciałem, żeby czuła się przez mnie więziona czy izolowana. Moje zainteresowanie nią, przysłoniło moje rozsądne myślenie i chciałem mieć ją tylko dla siebie, to się akurat nie zmieniło.

Hope czy tego chciała czy nie, była moja. Należała do mnie i żaden inny mężczyzna nie miał prawa położyć na niej rąk, jej dusza, jak i ciało było moje.

Gdy tylko pomyślałem, że teraz mógł być przy niej jakiś inny facet, mocniej ściągnąłem jej dłoń. Na pewno nie mogła zrozumieć dlaczego to zrobiłem, ale najważniejsze, że ja wiedziałem.

—Gdzieś ty mnie zabrała?— zapytałem z delikatnym śmiechem, gdy zatrzymaliśmy się przed średnich rozmiarów budką. Stała ona kawałek na uboczu a i tak stało tutaj sporo ludzi.

Hope uśmiechnęła się dość szeroko, co również wywołało mój uśmiech. W gruncie rzeczy, ostatnio mój humor zależny był od jej. Dziewczyna podeszła do lady a za nią pojawiła się starsza kobieta w kolorowym fartuchu.

I to był moment, który rozpoczął moje zdziwienie, bo zacząłem dowiadywać się o pannie Hope coraz to więcej.

Mne dve portsii pel'meney, pozhaluysta.— powiedziała trochę bardziej piskliwym głosem niż zazwyczaj.

Kobieta za ladą coś mruknęła i się do niej uśmiechnęła, gdy Hope zaczeła wyjmować portfel, byłem szybszy i zapłaciłem telefonem, była to bardzo wygodna opcja. Dziewczyna bez słów błyskawicznie odebrała od kobiety dwa styropianowe pudełka z zapewne jedzeniem.

—Idziesz?— zapytała ruszając w stronę, z której tutaj przyszliśmy. Uniosłem lekko brew, ale posłusznie za nią podążyłem, niczym wierny piesek.— Zjemy u mnie w kwiaciarni, dawno tam nie byłam.

—Dobrze.— odpowiedziałem i przejąłem od niej styropianowe pudełka, która okazały się cieplejsze niż myślałem.

***

—To był rosyjski?— pytanie urywa się z moich ust, gdy wchodzimy do pachnącego pomieszczenia. W moje oczy uderza nagła ilość kolorów, która się tutaj znajduje i z ręką na sercu mogę przyznać, że to pomieszczenie robiła kobieta.

Są tutaj ściany w kolorze pudrowego różu, obrazy, które przypominają te z pinteresta. Pod dużym oknem stoi mała narożna kanapa a na niej równie kwieciste poduszki, co kwiaty stojące w pojemnikach. Rośliny znajdują się w środku, jak i na zewnątrz.

—Co?— dopytuję Hope i podchodzi do kanapy, po czym się na niej dosiada. Po chwili, robię to samo a dziewczyna zaczyna otwierać pudełka, tak na prawdę, do teraz nie wiedziałem co zamówiła. Więc bacznie przyjrzałem się małym dość płaskim kulkom, które polane były jakimś sosem i posypane prawdopodobnie koprem.

—Kiedy zamawiałaś jedzenie, nie mówiłaś po włosku a po rosyjsku, prawda?

—Tak. Często tam bywam i w gruncie rzeczy, pracują tam rosjanie.— wytłumaczyła i podała mi jeden z plastikowych widelcy, już chwilę później mogłem usłyszeć cichutki jęk dziewczyny, gdy włożyła jedzenie do ust.

—Co to tak właściwie jest?— zadałem kolejne pytanie tego dnia.

Pielmieni— odpowiedziała spokojnie.— To takie... pierożki z nadzieniem.

Nie czekałem nawet chwili i nabiłem jednego z "pierożków" na swój widelec, po czym włożyłem go sobie do ust. Musiałem przyznać, że było to na prawdę smaczne. W restauracjach zamawiałem zazwyczaj makaron, lub typowe włoskie dania, bo lubiłem tradycyjność a to jedzenie było nieco odległe.

—Nigdy nie spotkałem się z tym, żeby Włoch znał Rosyjski.— wyznałem a ona spojrzała na mnie spod swoich gęstych rzęs, tak, że napotkałem jej niebieskie oczy.

—Bo ja nie jestem Włoszką.

Moja Nadzieja 16+Where stories live. Discover now