24. Jeszcze trochę a zrosłaby się z kanapą!

6.4K 585 30
                                    

Dobra na początku należą się wam wielkie przeprosiny, bo nie pisałam przez milion lat, ale już się tłumaczę! Musiałam ukończyć rozdzialik pracy, bo inaczej nie zaliczyłabym seminarium, a potem wyjechałam na miesiąc na praktyki i nawet jak miałam takie dni gdzie mogłam poczilować na kompie, to jednak pisanie rozdziału nie wchodziło w grę bo moja szefowa, aka. największa zołza na świecie, wiecznie lampiła mi się w monitor. UGH. Anyways, jutro z rana wyjeżdżam na wesele do kuzyna, ale stwierdziłam że szybko coś trzasnę, nawet jak będzie to krótsze niż zwykle, bo muszę w końcu coś tutaj zacząć pisać. TAKŻE TEGO, zapraszam do lektury!

----

Zanim się zorientowałam była już połowa wakacji, a dość nieświadomie, zdążyłam już zmarnotrawić kilka pierwszych tygodni na to nieszczęsne wesele i kilka następnych na leżenie na kanapie i oglądanie Plotkary z Louisem i Lauren, którzy uwili sobie swoje miłosne gniazdko właśnie w moim mieszkaniu. 

Dzień w dzień, po pracy wpadali do mnie, z żarciem na wynos i gawędzili tak długo, aż nie odpaliłam serialu i cała nasza uwaga nie skupiała się na ekranie. Louis nawet jeśli brąchał wiecznie pod nosem, że to babskie duperele, że odbieramy mu męskość i że uwłacza to jego godności, szybko podłapał fabułę i nawet jeśli zawsze przez kilka początkowych minut siedział z obrażoną miną, to obie wiedziałyśmy, że jest zażartym sziperem Chair i w głębi serca upatruje w Chucku Bassie swojego idola.

Rozkoszowałam się właśnie czwartkowym wieczorem, kiedy Lau wpadła do mojego mieszkania.

- Zabolałoby Cię bardzo, jakbyś chociaż raz zapukała?- Spytałam z wyrzutem, leżąc do góry brzuchem na mojej kanapie i pakując do buzi kolejną garść popcornu.

- Oświeć mnie Lols! Czy jest coś czego nie widziałam w Twoim wykonaniu? Jaką sferę prywatności miałabym naruszyć?- Zapytała rozbawiona Lauren ściągając na wejściu czerwone conversy i wędrując prosto do lodówki. Jak Boga kocham, ta dziewczyna powinna się tu przeprowadzić, nie rozumiem po co ona właściwie wynajmuje swoje mieszkanie, skoro od jakiegoś czasu co drugą noc koczuje na mojej kanapie.

Ściągnęłam brwi w konsternacji, udając wielce urażoną, no bo halo, miałam przecież życie. To że chwilowo odmawiałam udziału w jakichkolwiek aktywnościach, które wiązałyby się z opuszczaniem mieszkania i nawet zakupy robiłam online, nie oznaczało, że nie mam SWOICH SPRAW. Zresztą prawda była taka, że ja i Lau praktycznie byłyśmy bliźniakami syjamskimi i chyba faktycznie nie było takiej rzeczy, której jedna o drugiej by nie wiedziała. Nawet jeśli zdażyło się nam pokłócić, to długo bez gadania ze sobą nie wytrzymywałyśmy. 

- Dobra brzmi to fair. - Wzruszyłam ostatecznie ramionami, znowu zanurzając rękę w misce popcornu, za co zarobiłam poduszką w twarz. - Heeeeej!- Jęknęłam poprawiając już nie tyle artystyczny nieład, a prawdziwy bałagan na głowie. Założę się, że jeszcze trochę, a uwije sobie tam gniazdo rodzina gołębi czy innych paskudnych stworów.

- Lola weź się w garść! Już nawet nie chce Ci się ze mną droczyć! - Moja blondwłosa przyjaciółka stanęła nade mną, zabierając mi pilot i gasząc telewizor. - Co z Tobą dziewczyno?! Zamierzasz przebąblować tak przed telewizorem resztę wakacji? Czy to są te szaleńcze lata młodzieńcze, o których masz zamiar opowiadać swoim dzieciom? - Zaczęła mi tutaj głosić te swoje mądrości, a ja tylko naciągnęłam koc na głowę, mając nadzieję, niczym pięcioletnie dziecko, że w jakiś magiczny sposób doprowadziłam do tego, że zniknęłam, a Lau pójdzie sobie i da mi spokój, bo naprawdę nie chciało mi się wdawać w jakieś dziwne dyskusje. Długo jednak nie pobyłam sobie w tej ciemności, bo Lauren ściągnęła koc z mojej głowy i popatrzyła na mnie. - Koniec tego, wstawaj! - zażądała.

Faking it! || h.s.Where stories live. Discover now