18. Do wesela się zagoi!

12.5K 918 156
                                    

Gdzie idziemy?- A może właściwie powinnam spytać gdzie "biegniemy", bo przynajmniej ja, cały czas musiałam truchtać, albo podbiegać. Nogi Harrego były tak długie, że jeden jego krok, równał się dziesięciu moim. - I czy możemy trochę zwolnić?- Dopraszałam się z trudem łapiąc oddech. No dajcie ludzie spokój, nie nabiegałam się tak od czasów liceum kiedy musiałam chodzić na ten piekielny wf. Nie oszukujmy się, gdybym nie miała dobrej przemiany materii, pewnie toczyłabym się teraz jak piłka i wiele by to pewnie ułatwiało, ale trzeba było to powiedzieć głośno i wyraźnie: ja nie byłam stworzona do wysiłku fizycznego. 

- Dalej Lola, nie wymiękaj, zresztą zaraz sobie usiądziesz!- Harry obrócił się na mnie, po czym złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą, a ja o mało co sobie nosa nie rozkwasiłam, tak się o własne nogi potykałam. - Jeszcze kawałek i będziemy na miejscu.- Wywrócił jeszcze na mnie oczami. Pojęcia nie miałam gdzie mnie prowadzi. W koło było ciemno, a ja nigdy przedtem nie byłam w tym lesie. Drogę przyświecał nam jedynie ksieżyc w pełni i byłam prawie przekonana, że z krzaków wyleci za chwilę  Profesor Lupin. Równie dobrze Harry mógłby mnie tutaj teraz zamordować, a i tak nikt nie słuszałby moich krzyków. 

Dobra Harry, czy Ty chcesz mnie teraz gdzieś tutaj pociąć, zabrać moje organy i zostawić?- Spytałam całkiem poważnie wbijając pięty w trawę, zmuszając go tym samym żeby się zatrzymał.

Tak Lola, DOKŁADNIE taki był mój plan. Znalazłem w okolicy skup seksownych nerek i pomyślałem, że Twoje będą idealne. - Powiedział grobowym głosem patrząc na mnie poważnie, ale już chwilę później wybuchnął śmiechem. 

Głupek.- Zmrużyłam oczy, a potem zadzierając podbródek do góry ruszyłam przed siebie. Mijając Harrego wymierzyłam mu cios z tak zwanego "bara" i nie patrząc pod nogi szłam w niewiadome, w głebi serca ciesząc się z tej uwagi na temat moich seksownych nerek.

Lola dokąd idziesz?- Zawołał za mną moj towarzysz podróży, a kiedy obejrzałam się przez ramię szczerzył się do mnie głupio i już wtedy wiedziałam, że obrałam złą ścieżkę. Jak mi ten typ działał na nerwy. Obróciłam się na pięcie i wróciłam do miejsca w którym stał, dalej uśmiechając się od ucha do ucha.

- Jeszcze kawałek i będziemy na miejscu.- Pocieszył mnie, znowu łapiąc mnie za rękę i ruszając przed siebie.

To samo mówiłeś piętnaście minut temu. - Mruknęłam pod nosem, ale nie chcąc być straszną zrzędą postanowiłam już nic więcej nie komentować. Tym bardziej, że las trochę sie przerzedzał i dosłownie kilka minut później Harry zatrzymał się w końcu, a ja jak na ofiarę losu przystało zaryłam twarzą w jego plecy. 

Zrobiłam kilka kroków w tył i masując opuszkami palców nos rozejrzałam się po miejscu do którego mnie przyprowadził. Jeziorko i opuszczony ośrodek wypoczynkowy. Idealna miejscówka do nagrywania horrorów. Może nie żartował z tymi nerkami, a śmiech wcale nie był spowodowany mało śmiesznym żartem, a jednak jego psychopatycznymi zapędami. 

Chodź- Znowu pociągnął mnie za sobą w bliżej nieokreślonym kierunku. 

- Już koniec? Tyle się nachodziliśmy, żebym zobaczyła sobie niewielki akwen wodny i już do domu? Wow Harry super wycieczka.- Prychnęłam, skacząc wewnątrz że trzymamy się za ręce, chociaz nic romantycznego w tym nie było, bo trzymał mnie za rękę tylko po to, żebym się gdzieś nie zapodziała. Właściwie to teraz jak o tym myślę, to mogło być to też spowodowane tym, że chciał użyć mnie jako tarczy w razie ataku jakiegoś dzikiego zwierza, czy innego wilkołaka. Nigdy nie wiesz, zwłaszcza że sceneria była taka jakby ją żywcem ze Zmierzchu wyjęli. 

Faking it! || h.s.Onde histórias criam vida. Descubra agora