17. O czym Ty do mnie rozmawiasz?

13.4K 833 70
                                    

Zawsze chciałam należeć do tych osób dla których nie istnieją żadne problemy, a nawet kiedy się one na ich drodze już pojawią, to z wypiętą piersią stawiają im czoła! Ja natomiast byłam mistrzem w unikaniu odpowiedzialności za swoje czyny. Dobra, może nie mistrzem, ale wydaje mi się że byłam w tym naprawdę dobra. Może nie przychodziło mi to jakoś specjalnie łatwo, bo czasami nie przesypiałam całej nocy, albo też w tych bardziej codziennych przypadkach, po prostu gasiłam światła i udawałam że nie ma mnie w domu, kiedy sąsiedzi przychodzili pożyczyć cukier. Tym razem nie było inaczej, bo po tym jak dostałam wiadomość od Carli, nie zmrużyłam oczu do samego rana. Niestety nie mogłam w tym przypadku wyłączyć świateł i udawać że mnie nie ma, dlatego na przemian wpatrywalam się tylko w sufit i przewijałam kcikiem przez tablicę na moim tumblrze. Lauren wmawiała mi że nie mam co się przejmować, bo cokolwiek by mi nie powiedziała i tak wyjdzie na nasze. W głębi serca łudziłam się, że Sara wypaplała jej o tym Starbucksie. Właściwie to miałam stu procentową pewność że jej o tym powiedziała, bo Sara należała do osób które miały języki długie jak krowy, bez urazy dla krów. Może to i lepiej, bo to dawało mi nadzieję, że moja ukochana kuzynka powie mi, że jestem wolna niczym ptak i że nie muszę się na tym cudownym weselu pojawiać. W końcu wtedy nie wyszłoby na to, że to ja wyłamałam się z tej błazenady, a po prostu zostałam wykluczona z zabawy. Tego właśnie chciałam prawda? Więc czemu teraz zachowywałam się jak ostatnia mameja. 

Już przed ósmą zerwałam się z łóżka, bo bezsensowne było leżenie pod kołdrą. Zresztą wywnioskowałam, że jeśli znajdę sobie coś do roboty to czas szybciej mi zleci i będę mogła mieć to głupie spotkanie za sobą. 

Kiedy zobaczyłam się w lustrze to prawie zeszłam. Cóż teraz przynajmniej wiem, jak ogarnąć idealne przebranie zombie na nadchodzące halloween! Musiałam nałożyć na twarz naprawdę sporą ilość korektora i fluidu, żeby wygladać chociaż odrobinę jak człowiek. Na niewiele się to zdało, a już po drugiej warstwie poddałam się i stwierdziłam, że lepiej być nie może. 

Chcąc skraść sobie jak najwięcej czasu, odpaliłam kilka tutoriali na youtube, żeby narysować eyelinerem tą idealną kreskę na górnej powiece. Oczywiście wyszło jak zwykle, bo kilka razy musiałam używać wacików i zaczynać zabawę od początku. Co najgorsze w tym wszystkim, nawet po stu latach spędzonych nad makijażem, kiedy spojrzałam na zegarek, odkryłam że minęło niecale czterdzieści minut. 

Już zaczęłam wciągać na siebie leginsy i bluzę która skradłam Haroldowi (bo halo jesteśmy parą czy nie? taki niepisany punkt znalazł się nawet w naszej niepisanej umowie! w końcu żadna babska bluza nie może się równać tej męskiej), kiedy otrzymałam smsa od Lau.

Lau:  NAWET O TYM NIE MYŚL!!! Może i jesteś teraz na drugim końcu kraju, ale jak bozie kocham, tylko spróbuj ubrać się jak ostatnia fleja a skopie Ci tyłek tak, że przez rok na niego nie usiądziesz. Pamiętaj że jak Cię widzą tak Cię piszą! 

Odrzuciłam telefon, ale on nie zdążył nawet dolecieć do łożka, a już w powietrzu zawibrował po raz kolejny. Jakoś specjalnie mi nie zależało na tym, żeby błyszczeć przed moją drogą kuzynką. Należy też zaznaczyć że połowa ubrań które w niej miałam wysmarowane były szminką po moich zabawach z Ivy, dlatego tak czy inaczej zbiorę od Lau niezłe bęcki. Musiałam się rozejrzeć za jakaś porządną pralnią i przed powrotem do Nowego Jorku pozbyć się wszystkich plam!  

Zresztą co mi po ładnych ciuchach, kiedy czego bym nie zrobiła, każdy i tak, z mojej twarzy potrafił czytać jak z otwartej księgi. Zdziwiona więc byłam, że jeszcze nikt nie skumał jak wielka ze mnie kłamczucha, a do tego żałosna osobistość, ogarniając tą całą szopkę z Harrym. No bo nie oszukujmy się, jak zdesperowanym trzeba być, żeby wynająć sobie chłopaka? No właśnie.

Faking it! || h.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz