19. Haters gonna hate, hate, hate, hate, hate.

14.5K 939 126
                                    

Jeśli miałabym ocenic wczorajszy wieczór od jednego- do randki Gusa i Hazel w Amsterdamie, ta moja i Harrego zdecydowanie znajdowała się bliżej drugiego końca skali. Oczywiście obeszło się bez jakichś ckliwych tekstów, które wzruszyłyby wszystkich znajdujących się w McDonalds'ie, ale w moim przekonaniu było wręcz idealnie. Prawda była taka, że popłakałam się kilka razy, z tym, że ze śmiechu, bo Harold co chwilę zarzucał sucharami. 

Czas tak szybko leciał że nawet nie zorientowałam się kiedy siedzieliśmy na korytarzy przed "moim pokojem", oparci o przeciwległe ściany, z pudełkiem lodów pomiędzy naszymi nogami.

Dlaczego łąka jest mokra?- Spytał szeptem Harry, nie chcąc nikogo w domu obudzić. - Bo polana.- Podsumował szczerząc się zadowolony, kiedy ukryłam usta za dłoniami, żeby stłumić śmiech. Najgorsze było to, że te żarty nie były nawet śmieszne. Byłam prawie przekonana, że Styles dosypał mi czegoś do coli, albo po prostu najnormalniej w świecie w końcu mi odbiło. 

- Mógłbyś tymi sucharami wykarmić pół świata.- Pokręciłam głową z niedowierzaniem, nadal śmiejąc się pod nosem i szturchnęłam kolanem jego nogę. 

Haters gonna hate, hate, hate, hate, hate.Odśpiewał piosenkę Taylor Swift przybierając śmiertelnie poważną minę, a ja nie mogłam się powstrzymać i znowu się roześmiałam. - Zresztą widzisz? Śmiejesz się więc mój cel został osiagnięty.- Dodał strasznie z siebie dumny na co wywróciłam oczami i chociaż starałam się spojrzeć na niego kamienną twarzą to i tak zaraz na buzi pojawiał mi się szeroki banan.

Kiedy zerknęłam na zegarek było już o wiele później niż myślałam.

- Cholera.- Mruknęłam pod nosem.- Słuchaj stary było miło, ale ja jutro mam ostatnią przymiarkę z moją najukochańszą kuzynką. - Poklepałam go po kolanku i zaczęłam zbierać się z ziemii. - Zresztą doszły mnie słuchy że jesteście z Liamem zaproszeni na kawalerskie, a ja muszę wymyślić jak uniknąć panieńskiego. Może wykręcę się jakąś gorącą randką...- Tu Harry uniósł brwi wysoko- ...z kawałkiem pizzy.

- Jeju Lola, dobra, przekonałaś mnie, niech Ci będzie. - Pokręcił głową z niedowierzaniem i jeśli wydawało mu się, że podzielę się z nim jedzeniem to był w całkowitym błędzie. 

- LOLA NIE DZIELI SIĘ JEDZENIEM.- Poinformowałam go poprawiając koszulkę kiedy już stałam na równych nogach. - No ale Ty idziesz.- Przecież nie jesteśmy jakimś pakietem i to że ja nie chce patrzeć na moją kochaną kuzynkę i jej marne próby sprawienia że zostaniemy najlepszymi przyjaciółkami pod słońcem, nie znaczy że nie mogę mieć swojego szpiega na męskiej części imprezy. Z drugiej jednak strony moja nowo odkryta sympatia do Harrego, szybko odezwała się uściskiem w brzuchu po tym jak pomyślałam o tym, że jakieś półnagie striptizerki będą się o niego ocierać. Super. No bo nie oszukujmy się, wieczór kawalerski to półnagie laski z ciałami których raczej od jedzenia nutelli łyżką, szary człowiek nie osiągnie. Do tego alkohol lejący się litrami... NIE LOLA uspokój się.  Stałam tak prowadząc ze sobą ten wewnętrzny rozrachunek. - Ty idziesz.- Powtórzyłam raz jeszcze teraz już trochę mniej pewnie, ale oparłam ręce na biodrach i minę przybrałam taką jakbym miała mu przyłożyć po tym jak usłyszę odmowę.

Harry ułożył usta w dziobek, ale widząc że nie przyjmuję sprzeciwów po raz kolejny wywrócił oczami. Widziałam że chce coś jeszcze powiedzieć ale sobie odpuścił.

Dobranoc Haroldzie.- Machnęłam do niego ręką i złapałam za klamkę.

Zaraz, zaraz!- Oburzył się podnosząc się z ziemii i łapiąc mnie za nadgarstek, a kiedy z konsternacją wymalowaną na twarzy obróciłam się w jego kierunku, ujął w dłoń mój podbródek i pocałował mnie krótko, ale tak słodko, że myślałam, że zejdę tam tak jak stałam. - Dobranoc Eleonoro.- Puścił do mnie oczko i udał się w stronę swojej sypialni która znajdywała się na końcu korytarza.

Faking it! || h.s.Kde žijí příběhy. Začni objevovat