3. To się nie uda.

15.8K 914 42
                                    

Podczas gdy moja najlepsza przyjaciółka wyszła na balkon, żeby namówić swojego kuzyna na ten jakże kretyński, ale też jedyny, pomysł jaki miałyśmy na rozwiązanie tej sytuacji, ja przeskakiwałam z kanału na kanał, nie mogąc znaleźć nic co w jakikolwiek sposób mogłoby mnie zainteresować. Mimo wszystko tak wciągnęłam się w samo wciskanie przycisków na pilocie, że nawet nie zauważyłam kiedy blondynka wróciła do pokoju.

- Załatwione.- Rzuciła swój telefon na kanapę i oparła ręce na biodrach szczerząc się szeroko.

- Naprawdę myślisz, że to taki dobry pomysł?- Dopytałam się robiąc jej miejsce obok siebie, a kiedy już usiadła oparłam policzek o jej ramię i tępo wpatrywałam się w telewizor.

- Nie myśl za dużo, bo mózg Ci się przegrzeje.- Lau popukała mnie w czoło, po czym wyrwała mi pilot.- Umówiłam was na jutro... O! Jersey Shore!- Zaklaskała w dłonie, a jej blond mózg chyba już kompletnie przełączył się na jakieś inne fale, bo zaczęła gapić się w ekran i nic innego jej nie obchodziło. Chyba nigdy nie będzie dane mi zrozumieć jak to wszystko działa.

- Ziemia do Lau!- Zamachałam jej dłonią przed oczami.

- Ah tak, właśnie... No więc umówiłam was na jutro.

- No ale pójdziesz ze mną, tak?- Dopytałam się, bo jakoś nie wyobrażalam sobie tego żebym miała cos takiego załatwić sama.

***

Następnego dnia wstałam wcześnie rano. Brzuch zawiązał mi się na supeł i poza dużą kawą nic innego nie chciało przejść mi przez gardło. Przez cały dzień kręciłam się bez celu nie wiedząc w co włożyć ręce.

- Naaah, wycofuję się.- Powiedziałam w końcu, rzucając się na kanapę, gdzie Lau siedziała z popcornem na kolanach i wpatrywała się w telewizor już od kilku dobrych godzin.

- Po moim trupie, Lols!- Zbulwersowąła się moja przyjaciółka.- Pokażemy Carli gdzie raki zimują! Weź wyobraź sobie satysfakcję która zawsze maluje się jej na twarzy kiedy wszyscy na Ciebie naskakują i pomnóż sobie to razy miliard, bo tak będzie wyglądała teraz kiedy już udało się jej usidlić jakiegoś biedaka!- W tym co mówiła było trochę racji, a mnie robiło się aż niedobrze na samą myśl.

Pokiwałam głową ze zrozumieniem, zarzuciłam torebkę na ramię gotowa do wyjścia i ruszyłam do drzwi.

- Hola, hola koleżanko!- Zawołała za mną a ja spojrzałam na nią z pytającą miną. - Chyba nie zamierzasz tam iść w spodniach od piżamy.- Spojrzałam na to co na sobie miałam i zaczęłam się śmiać sama z siebie.

W końcu udało mi się wyprawić do wyjścia i zostawiając Lauren w moim mieszkaniu, ruszyłam w drogę. W kawiarni na przeciwko Central Parku byłam przed czasem. Technicznie rzecz biorąc zawsze wszędzie byłam przed czasem. Zamówiłam sobie drugą z kolei kawę tego dnia i uderzając palcami w stolik przy którym siedziałam, rozglądałam się po kafejce. Ludzie wchodzili i wychodzili i chociaż mój zegarek mówił, że jest już dwadzieścia minut po umówionym czasie, to Harrego nie było ani widać ani słychać. Zirytowana zaczęłam przebierać nogami i obiecałam sobie, że jak nie pojawi się w przeciągu następnych dziesięciu minut to wracam do domu.

- Lola?- Usłyszałam nagle i podniosłam głowę wpatrując się w osobnika stojącego przede mną. Wysoki brunet uśmiechał się do mnie cwaniacko, ukazując dołeczek w policzku.

- Harry? Hej, cześć...- Wstałam ze swojego miejsce, a jako, że jestem największym pechowcem jakiego znam, to zawadziłam o cukiernicę i cała jej zawartość znalazła się na stoliku. Rozbita pomiędzy tym, czy mam się zabrać za sprzątanie tego bałaganu, czy może powinnam wyściskać chłopaka, którego nie widziałam przecież kilka dobrych lat, niezręcznie poklepałam go po ramieniu. - Urosłeś!- Powiedziałam lustrując go wzrokiem i wciskając ręce do ciasnych kieszeni spodni. Był dużo wyższy i przystojniejszy niż Harry z moich wspomnień. No ale co się dziwić ostatnim razem widziałam go kiedy miał czternaście lat. Później wyjechał z rodzicami do innego miasta, no i wszystko co wiedziałam to jakieś krótkie wzmianki o nim w opowieściach Laurel. Zresztą, nawet jeśli mieszkaliśmy teraz w jednym mieście, to jaki niby miałby cel żeby się ze mną kontaktować. Co innego mój brat, który nadal się z Harrym przyjaźnił.

Faking it! || h.s.Where stories live. Discover now