15. Na przypale albo wcale.

11.6K 853 63
                                    

Lola: Wycofuje się już nie chce się w to bawić.

Lau: HELL NO!!! Nie tak Cię wychowałam. Trzeba mieć twardy tyłek! Co z Tobą Lola?! Gdzie jesteś?

Lola: W łazience, w starbucksie.

Lau: Idz do niego, uświadom go w jakim zakłamaniu żyje, wydostań go z macek Ursuli!!!

Lola: Naaaah, myślę że jeszcze trochę tu posiedzę, w sumie to skład odświeżacza do powietrza jest całkiem ciekawy. Wiedziałaś że to chemikalia a nie prawdziwe kwiaty?

Lau: Dobra, nie chcę Cię straszyć, ale jakbyś mnie coś takiego wywinęła, to pomyślałabym że masz paskudną biegunkę. Pomyśl sobie jak będzie teraz na Ciebie patrzył! Zresztą co Ci odbiło, jeszcze niedawno byłaś pewna tego wszystkiego. 

Lola: Po prostu nie wiem czy to fair.

Lau: Serio Lola? Mam Ci przypomnieć wszystko co Ci ta persona w życiu zrobiła? Pamiętasz przedszkole, kiedy skradła Ci partnera do tańczenia makareny i skończyłaś z obślizgłym Toby'm? To jest trauma do końca życia!!!

Lola: no wiem, ale przecież nie powinnam zniżać się chyba do jej poziomu. Zresztą rozmawiałam z Harrym i on od rana starał mi się to wybić z głowy.

Lau: Od kiedy obchodzi Cię co ktoś inny ma do powiedzenia. Jedyna osoba której zdanie powinnaś brać pod uwagę to zdecydowanie JA, bo wszyscy wiemy, że jestem ideałem. Zresztą halo, Harry? Typek który w czwartej klasie włożył sobie surowy makaron do nosa i wylądował na ostrym dyżurze? To nie brzmi jak osoba, która mogłaby udzielać sensownych rad.

Lau: Zresztą nawet biblia, czy coś, mówi: OKO ZA OKO, ZĄB ZA ZĄB, co biorąc pod uwagę waszą przeszłość daje Ci prawo zepchnięcia jej w głąb Góry Przeznaczenia w Mordorze. Takie są fakty Lola.

Lola: Masz rację...

Lau: Wiem że mam rację! Walić Harrego! Ten cały Ian to może być twój przyszły mąż czy coś, widziałam jego profil na fejsie, więc jak Ty go nie odbijesz, to ja zamawiam bilet na następny samolot. 

Lola: A hipotetycznie... co by się stało gdybym lubiła kogoś innego?

Lau: hipotetycznie: jak kocha to poczeka. 

Lola: No nie do końca bo obściskuje się pewnie gdzieś teraz z blond lafiryndą...

Lau: O. MÓJ. BOŻE. Ty mi nie mów że lubisz mojego kuzyna. Ugh, nie. Po prostu nie. Prosze nie rób mi tego. Jedyna opcja na to żebyśmy były rodziną jest mój ślub z Liamem. TY GO LUBISZ PRAWDA?! POWINNAM BYŁA SIĘ DOMYŚLIĆ ŻE TAK TO SIĘ SKOŃCZY. Jesteś słaba Lola, jesteś słaba...

Lola: To i tak bez znaczenia, bo jak mówiłam- blondyna... Nieważne. Wracam do stolika, bo Ian naprawdę pomyśli, że złapałam biegunkę. Zadzwonię wieczorem i heej trzymaj kciuki.

Kiedy wyszłam z kabiny jakaś panna która czekała w kolejce obrzuciła mnie pytającym, a zarazem zdegustowanym spojrzeniem, na co tylko wywrocilam oczami, umyłam, przecież nadal czyste, dłonie i wróciłam do stolika. 

Twoje zamówienie już jest.- Ian uśmiechnął się do mnie ciepło i przesunął papierowy kubek z gorącą czekoladą w moim kierunku. Strasznie głupio mi było, że zostawiłam go zaledwie po pięciu minutach naszego pobytu w Starbucksie, ale denerwowałam się chyba nawet bardziej niż przed pójściem do dentysty.

Faking it! || h.s.Onde histórias criam vida. Descubra agora