6. Powinnaś zostać bokserem.

12.9K 857 54
                                    

Odkąd tylko weszliśmy do domu o niczym nie marzyłam bardziej niż o tym, żeby ulotnić się do swojej starej sypialni, która jak się okazuje, została przerobiona na siłownię. Nic nie mówi tak wyraźnie o wielkiej i nieskończonej miłości Twoich rodziców, jak właśnie coś takiego. Chciało mi się wymiotować z powodu wszystkich tych nerwów jak i z tego, że cały alkohol który znajdował się w mojej krwi w jakiś magiczny sposób znlazazł się w moim przełyku.

Jak boga kocham dawno już bym nawiała, gdyby nie fakt, że już na podjeździe dłoń Harrego ciasno zaciśnęła się na mojej własnej, tak jakby wiedział co siedzi mi w głowie. Prawda, czułam się dzięki temu trochę pewniej, potakując posłusznie, kiedy sprzedawał moim bliskim historię naszej wielkiej i nieskończonej miłości, ale też wiedziałam, że to jedno wielkie przedstawienie i nie mogłam się doczekać kiedy się skończy. W głowie odkreśliłam już jeden dzień z całego mojego pobytu w domu, chociaż czas zdawał się stać w miejscu, kiedy osaczały nas te wszystkie babki i ciotki, które nawet nie znały mojego imienia.

- To Luna nie jest lesbijką?!- Spytała Harrego niezbyt dyskretnie jedna z nich, a ja spojrzałam w jej kierunku szeroko otwartymi oczami. Harry zaśmiał się pod nosem za co zarobił łokcia w brzuch. Może gdybym przywiozła ze sobą Lauren i przedstawiła ją jako moją dziewczynę byłoby łatwiej niż teraz? - Nie bulwersuj się młoda panno, co mieliśmy sobie pomyśleć kiedy...- Tu wskazała na mnie ręką, a ja prychnęłam głośno strzelając jej palcami przed nosem.

- A co ja mam pomyśleć o cioci, skoro biologia jasno twierdzi że ludzie nie powinni żyć tak długo, a jednak stoimy tu ter...- Wyrwałam się gotowa do bójki, ale Harry zasłonił mi usta dłonią, a drugą ręką złapał mnie w pół i odciągnął do tyłu.

- Rozwydrzona dziewucha!- Oburzyła się jedna z kobiet, na co zaczęłam wyrywać się jeszcze bardziej.

Harry wypuścił mnie z objęć dopiero w kuchni, gdzie obrzuciłam go morderczym spojrzeniem.

- Zostawię was zakochanych samych.- Zaćwierkała moja mama, którą dopiero co dostrzegłam i która dostarczała tej hordzie darmozjadów posiłki. Kobieta tak zaślepiona była szczęściem wynikającym z tego, że przywiozłam do domu chłopaka i to nie bylejakiego, bo ona kochała Harrego bardziej niż mnie samą, że nawet nie zauważyła, że mam chłopaka ochotę zamordować. No może niekoniecznie jego. KOGOKOLWIEK. To na pewno ulżyłoby mi w cierpieniu.

- Masz mi coś do powiedzenia?- Oparłam dłonie na biodrach, a moje brwi wystrzeliły ku górze.

- Na przykład: nie ma za co?- Spytał małpując moją pozę.

- Widziałeś przecież co się tam dzieje! To są potwory Harry, one dobrze wiedzą co robią!-  Bezsilna opadłam na zimną podłogę po drodze łapiąc babeczkę i wsuwając ją sobie do buzi. I tak ilość jadu w domu nie sięgnęła jeszcze zenitu, bo nie było ani śladu Carli i jej rodziców.- Mogłeś mnie puścić, załatwiłabym to tak, że żadna nie odezwałaby się do nas do końca swoich dni, których wiele już nie zostało.- Serio o co chodziło, czy ci ludzie byli wampirami, czy innymi zombie?

Harry złapał za kawałek jakiegoś ciasta i siadł na podłodze obok mnie, wyciągając swoje długie w nieskończoność nogi przed siebie.

- Wiadomo, skopałabyś im wszystkim tyłki.- Szturchnął mnie ramieniem, śmiejąc się pod nosem.

- To nie jest nawet w najmniejszym stopniu zabawne!- Żachnęłam się, krzyżując ręce na piersiach.

- No trochę jednak jest.- Chłopak wzruszył ramionami odgryzając kawałek ciasta czekoladowego.- Minęłaś się z powołaniem powinnaś zostać bokserem.- Zauważył, a ja wypchnęłam dolną wargę i odwróciłam głowę w drugą stronę strzelając klasycznego focha. - Hej Lols, co robi bokser w kuchni?- Spytał, a ja spojrzałam na niego zdezorientowana, nie rozumiejąc za bardzo o co mu chodzi.- Gotuje się do walki!- Wyszczerzył się do mnie szeroko i zaczął śmiać się tak bardzo, że aż złapał się za brzuch. Ja początkowo dalej patrzyłam na niego jak na kretyna, a potem sama zaczęłam się śmiać, nie dlatego, że rozśmieszył mnie sam suchar, a bardziej z rekacji Harrego.

Faking it! || h.s.Where stories live. Discover now