2. Dodaj dwa do dwóch!

21.9K 950 86
                                    

Dosłownie wrosłam w kanapę i nie docierały do mnie żadne bodźce zewnętrzne. Gapiłam się tylko w ścianę, tak jakby za chwilę miała mi ona objawić jakieś mądrości życiowe. Tak się jednak nie stało, a ja czekałam jak na zbawienie, do czasu, aż z odrętwienia wybiło mnie głośne pukanie do drzwi. Wsunęłam stopy w moje puchowe kapcie, z głowami minionków na froncie i jak na stryczek, powłócząc nogami, powędrowałam ku drzwiom.

Lauren, bo domyslałam się, że to ona tak natrętnie się do mnie dobijała, kiedy tylko otworzyłam drzwi, wparowała do środka jak burza. Po drodze zrzucając z nóg tenisówki, wskoczyła na kanapę i siadła po turecku.

- Co za kryzys?- Dopytała się uderzając dłońmi w uda, a ja po tym jak przekręciłam zamek w drzwiach powędrowałam na środek pokoju i padłam na dywan.- Zaraz, zaraz koleżanko! Zostałam oszukana! Obiecywane były mi lody i to one są jedynym powodem dla którego tu jestem!- Twarz mojej przyjaciółki wykrzywiła się w udawanym gniewie.

- Myślałam że przyleciałaś tu jak na skrzydłach, bo kochasz mnie najbardziej na całym świecie!- Skrzyżowałam w odpowiedzi ręce na klatce piersiowej i uniosłam brwi wysoko.

- Jasne, jasne, a teraz lody!- strzeliła dwa razy palcami i wskazała brodą na kuchnię.

Cudownie. Nie ma to jak bezwarunkowa przyjaźń. Poczłapałam do kuchni i po tym jak wyciągnęłam z zamrażarki duże wiaderko lodów czekoladowych, złapałam jeszcze w locie dwie łyżeczki i wróciłam do mojego prowizorycznego salonu.

- Teraz możesz się żalić!- Lau machnęła ręką nawet na mnie nie patrząc i zaczęła siłować się z wieczkiem wiaderka. Ja siadłam obok niej i z łyżeczką w ustach się tym zmaganiom przyglądałam. Kiedy w końcu udało się jej pudełko otworzyć, zanużyłam w lodach swoją łyżkę, a następnie skierowałam ją do swoich ust.

- A więc...- Zaczęłam z pełną buzią. - Zjazd rodzinny. Carla się hajta. Nie ma ucieczki.- Rzuciłam hasłowo, wiedząc, że Lauren bez dłuższego tłumaczenia od razu zrozumie w czym problem. Byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami od piaskownicy i prawdopodobnie nawet gdybyśmy siedziały teraz i patrzyły sobie w oczy, to jakimś magicznym sposobem, prawdopodobnie za sprawą telepatii, przekazałybysmy sobie wszystko bez użycia słów.

- Wielkie rzeczy, powiedź, że masz egzaminy.

- Oh geniuszu, co ja bym bez Ciebie zrobiła! Nobla dla tej pani, NOBLA!- Zgięłam się w pół i poczęłam bić jej pokłony, oczywiście nie trwało to długo, bo zaraz pokręciłam głową i strzeliłam ją lekko w ramię, żeby czasami nie napuszyła się dumna jak paw. - Naprawdę masz mnie za takie cielę, że myślisz, że na to nie wpadłam?- Spytałam, a Lau wzruszyła ramionami z anielską miną, za co szturchnęłam ją łokciem. - Oczywiście, że zaraz zarzuciłam tym klasykiem!- Sprostowałam i położyłam się na kanapie tak że moje nogi oparte były o jej oparcie, a głowa zwisała luźno. Okulary zsunęły mi się z nosa, więc poprawiłam je, a łyżeczkę bez żadnej zawartości wsadziłam bo buzi.

- No więc w czym problem?- Dopytała się moja najlepsza przyjaciółka zajmując taką samą pozycję, która swoją drogą zawsze pomocna była przy takich kryzysowych sytuacjach. Kiedy tylko kroiła się którejś z nas jakaś grubsza życiowa drama, patrząc na świat do góry nogami, wszystko zdawało nam się prostsze, a dobre pomysły same napływały nam do głów.

- Twoja mama nas wsypała. Powiedziała że już po egzaminach, no a moi rodzice jakże wspaniałomyślnie stwierdzili, że albo przyjeżdżam albo koniec z kasą.- Wytłumaczyłam skubiąc napis na mojej koszulce.

Faking it! || h.s.Where stories live. Discover now