Rozdział 1

24.5K 760 210
                                    

JEŻELI CZYTASZ I UWAŻASZ, ŻE CI SIĘ PODOBA, ZOSTAW;

-KOMENTARZ LUB GWIAZDKĘ! :)

MIŁEGO CZYTANIA- snuckky

Dźwięk, który mnie budził codziennie rano zaczął głośno dzwonić.

Spojrzałam się na godzinę i zobaczyłam jak zwykle te cztery tak bardzo znane mi liczby.

-Szósta. -powiedziałam sama do siebie i powoli wstałam z łóżka.

Wiedziałam bardzo dobrze, że nie muszę wstawać tak szybko ale zawszę wolałam jeszcze wziąć z rana prysznic a później chwilę się pouczyć.

Przyszykowałam sobie ubrania. Praktycznie to co codziennie. Zwykły sweterek, który zakrywał moje ciało całkowicie a do tego luźne spodnie dżinsowe oraz zwykłą bieliznę, bez żadnych koronek czy stringów. Nie przepadałam za taką bielizną.

Jestem jedną z tych dziewczyn, która nie przepada zbytnio dużo pokazywać. Wolałam jak nikt zbytnio nie zwracał na mnie uwagi. Ubrania typu rurki, jakieś bluzeczki przez, które widać Ci całą bieliznę czy nawet te stringi, były dla mnie zbyt wyzywające. Uważałam, że nie ważne jak się ubierasz, najważniejsze jest to co masz w środku.

Na nos założyłam swoje czarne okulary i poszłam do łazienki.

Swoje ubrania położyłam na szafkę.

Zdejmując z siebie piżamę, spojrzałam w lustro i jak zwykle widziałam to samo.

Nie mogę powiedzieć, że moje ciało mnie nie zadowalało. Biegałam codziennie z moim psem około 2 godzin po szkole. Moje włosy sięgały mi praktycznie do tyłka. Miałam ładne, duże i naturalne oczy jak i usta koloru malinowego. Nie potrzebowałam okularów bo miałam soczewki ale wiedziałam, że te okulary i sposób w jaki się ubieram ochrania mnie po części.

Nie lubię towarzystwa ludzi. Jestem bardziej zamknięta w sobie. Na początku pierwszej klasy w Liceum bardzo dużo osób ze mną próbowała rozmawiać. Jednak nigdy nie odpowiadałam dłuższymi zdaniami. Dlatego zostałam nazwana "dziwaczką" przez swoich rówieśników. Nie przejmowało mnie to. Miałam jeden cel. Uniwerek w Toronto już na mnie czekał. Zostało mi tylko cztery miesiące szkoły a później? Później się wyprowadzam z małego Stanford.

Weszłam pod prysznic i zaczęłam myć swoje brązowe, prawie czarne włosy kokosowym szamponem. Moje ciało przemyłam szybko żelem o zapachu kiwi i wszystko dokładnie spłukałam.

Wyszłam z wanny i zaczęłam się wycierać i suszyć włosy. Założyłam na siebie jeszcze ubrania i popsikałam się delikatnie perfumami.

Podchodząc do łóżka wyjęłam spod mojej poduszki notatki z chemii i zaczęłam sobie wszystko powtarzać.

Około godziny 7,10 gdy byłam pewna, że wszystko znam na pamięć, zaczęłam kierować się do kuchni.

-Robert, dzisiaj będę musiała zostać dłużej w pracy. Pani Matus ma zamiar przyjść i porozmawiać na temat swojego rozwodu ze swoim mężem. Wiem, że ty jako sędzia masz też dużo spraw na głowie ale proszę Cię, zrób zakupy do lodówki. -usłyszałam proszący głos swojej mamy.

Tak, dobrze słyszycie. Moja mama jest prawniczką. Najbardziej rozpoznawana w całym kraju a mój tata jest bardzo znanym sędzią. Sama się zastanawiam dlaczego mieszkamy w tak małym mieście jak Stanford ale na to pytanie nie umiem sobie odpowiedzieć. Jesteśmy jednych z tych bogatych rodzin, jednak ja i moi rodzice nie lubimy się jakoś zbytnio wyróżniać. Rodzice jeżdżą jednym z starszych Passat'ów a ja mam swojego czarnego Smarta. Mieszkamy w średniej wielkości, białym domku rodzinnym. Nie mam rodzeństwa. Byłam zaplanowana ja i jak na razie moi rodzice nie planują jakiegokolwiek dziecka jeszcze. Poprosiłam ich pewnego razu o psa, oczywiście była wielka kłótnia ale po tygodniu wielki owczarek niemiecki z pięknymi niebieskimi oczami zaczął być naszą rodzinną i od trzech lat Max (bo tak się nazywa mój pies) jest już normalnym domownikiem naszego domu, którego każdy kocha.

-Dobrze kochanie. Tylko proszę zrób mi listę bo dobrze wiesz, że jak zawsze o wszystkim zapomnę. -powiedział uśmiechnięty ojciec.

Powolnym krokiem weszłam do kuchni i z uśmiechem na ustach powitałam moich rodziców.

-Cześć córciu. -powiedziała mama całując mnie delikatnie w policzek i po chwili postawiła przede mną cztery naleśniki oraz sok pomarańczowy.

-Cześć wam. -odpowiedziałam i zaczęłam powoli jeść.

Po skończonym posiłku włożyłam naczynia do zmywarki.

Rano nie wychodziłam z Maxem. Moja mama z samego rana biegała i przy okazji wyprowadzała go na dwór.

-Kochanie nie zapomnij, że musisz odebrać swój dowód z Ratusza. -powiedział do mnie mój ojciec gdy zakładałam czarne trampki.

-Tak, tato wiem. -powiedziałam i skierowałam się do nich by dać im całusa w policzek.

-Nie wiem Kiedy Carolino zleciało te 20 lat. Nasza mała córcia już nie jest taka malutka. Za cztery miesiące będzie wyjeżdżała na tą samą uczelnie co my. Och.. -powiedział smutno mój tata a ja uśmiechnęłam się do niego szeroko.

-Spokojnie tatku będę was odwiedzać, wiesz o tym. -powiedziałam i wyszłam przed dom, żeby się skierować do auta.

Zaparkowałam auto obok tak znanej mi szkoły i szybko wysiadłam. Auto zamknęłam pilotem i ze spuszczoną głową zaczęłam kierować się do środka.

-Patrz dziwaczka idzie! -usłyszałam głos jednego ze szkolnej elity Justin'a Bieber'a.

Nie powiem chłopak był bardzo przystojny ale nigdy nie myślałam o nim jak o swoim chłopaku, jako partner, który by miał być przy mnie przez całe życie. Był mi obojętny a tym, że się ze mnie śmiali zbytnio się nie przejmowałam.

-Ty patrz, nie ma na sobie dzisiaj okularów. -powiedziała Natalie a każdy po chwili się na mnie spojrzał. Dotknęłam ręką się delikatnie po nosie i była to prawda. Musiałam ich zapomnieć.

-Ona nie jest taka brzydka. -usłyszałam za sobą i szybko z różowymi policzkami weszłam do środka budynku.

Co może się wydarzyć jeszcze tego dnia?

Zadałam sobie sama pytanie i skierowałam się do klasy od chemii.

-----------------------

Cześć wszystkim.

Chciałabym powiadomić, że rozdziały będą się pojawiały dwa razy w tygodniu.

Jeżeli będzie coś nie tak będę o tym pisać.

Rozsyłajcie, komentujcie i dodawajcie do ulubionych jeżeli się podoba.

Do następnego.

ZakładWhere stories live. Discover now