Rozdział 8

12.7K 413 22
                                    

JEŻELI CZYTASZ I UWAŻASZ, ŻE CI SIĘ PODOBA, ZOSTAW;

-KOMENTARZ LUB GWIAZDKĘ! :)

MIŁEGO CZYTANIA- snuckky

-Justin, gdzie idziemy? -zapytałam się, gdy zobaczyłam, że wcale nie kierujemy się do mnie do domu.

-Prześpisz się u mnie. Dobrze księżniczko? Jutro Cię odwiozę do domu. Nie pozwolę, żebyś teraz została sama. -powiedział i delikatnie pocałował mnie w czoło.

Czułam ciepło, które biło od niego. Było mi tak dobrze i nawet nie wiedząc kiedy, zasnęłam.








Ciche granie, zaczęło mnie powoli rozbudzać.

-Co jest? -powiedziałam sama do siebie. Powolnym ruchem zeszłam z łóżka. Zaczęłam szukać dźwięku, który mnie obudził.

Otworzyłam jedne z białych drzwi na długim korytarzu.

Spojrzałam na wprost i zamarłam.

Justin siedział na jednym z krzeseł a jego palce uderzały o biało-czarne klawisze. Chłopak cicho śpiewał, zamykał oczy.

Chciałam wyjść ale niechcący potknęłam się o stojący obok segment, zwracając na siebie całą uwagę bruneta.

-Przepraszam, nie chciałam. -powiedziałam z zamiarem jak najszybszego wyjścia z tego pokoju, jak i z całego domu.

Nie udało mi się jednak, gdyż chłopak szybko przywarł mnie do ściany.

-Spokojnie. Nic się nie stało. -powiedział, zaczął się do mnie niebezpiecznie przysuwać. -Wszystko okej? Nic Cię nie boli? Dobrze się czujesz? -zapytał, po czym bardzo mnie zdziwił i pocałował w czoło.

-Chciałabym Ci podziękować. Wiem, że jakbyś wczoraj nie przyszedł, to... -nie umiałam dokończyć, słona ciecz wyleciała z mojego oka.

-Nie płacz. Nie pozwolę Ci płakać. -powiedział  i starł jedną z łez z mojego policzka.

-Zgwałcili by mnie, oni by mnie zgwałcili. -powiedziałam ciszej. W tej samej chwili zaczęłam sobie wszystko przypominać. Te obrzydliwe łapska, oddechy, pocałunki i bicie. Wyrwałam się szybko z objęć chłopaka. Pobiegłam do wcześniejszego pokoju, złapałam za swoją torbę i skierowałam się do wyjścia. Sama nie wiedziałam gdzie ono jest ale kierowałam się intuicją.

-Kylie, Kylie co się stało? -chłopak podbiegł do mnie, gdy byłam już na schodach.

-Nie dotykaj mnie, nie dotykaj. -powiedziałam szybko się od niego odsuwając. Łzy na nowo zaczęły cieknąć po moich czerwonych policzkach. Musiałam wyglądać okropnie, wczorajszy makijaż jak i te same ubrania.

-Kylie, spokojnie. Nic Ci nie zrobię. -powiedział powoli się do mnie przysuwając. Chłopak był coraz to bliżej mnie a ja wiedziałam, że zaraz wybuchnę.

ZakładWhere stories live. Discover now