JEŻELI CZYTASZ I CI SIĘ PODOBA ZOSTAW PO SOBIE;
-GWIAZDKĘ LUB OPINIĘ, KTÓRA MNIE ZMOTYWUJE.
-SNUCKKY-
-Puszczaj! -śmiałam się i lekko waliłam pięściami w jego plecy. Nie działało to jednak na niego, wbiłam swoje paznokcie i pociągnęłam po jego plecach.
-Widzę, że zaczynasz tak samo jak w nocy przed naszą zabawą. -zaśmiał się i klepnął mnie w tyłek.
-Zboczeniec. -powiedziałam przez chichot i odpuściłam sobie. Tak czy siak mnie nie puści.
***
*Parę dni później*
Oficjalne rzucanie czapeczek, płowa dyrektora, które wzruszyły oczywiście każdego rodzica. Oddane dyplomy, z tymi lepszymi ocenami, jednak znalazły się też te gorsze.
-A więc.. -usłyszałam, obok swojego ucha. Uśmiechnęłam się delikatnie, gdy chłopak położył swoje duże dłonie na moich biodrach. Mruknęłam cicho, gdy pocałował mnie w szyję. -Dzisiaj idziemy na dyskotekę. Trzeba uczcić nasze zakończenie, Kocie. -szepnął. Justin odwrócił mnie do siebie, a ja się roześmiałam widząc jego włosy.
-Tak, wiem Justin. Mówisz o tej imprezie od dobrych paru dni. Na sto procent nie da się o tym, tak po prostu zapomnieć. -przejechałam po jego policzku dłonią. -Mamy jednak problem.. -mruknęłam. Chłopak oderwał swój policzek od mojej dłoni, i otworzył oczy.
-Coś się stało? -zapytał, w jego głosie dało się wyczuć nutkę zmartwienia.
-Spokojnie, chodzi o to, że kompletnie nie wiem w co się ubrać. Po za tym mam tylko część ubrań u Ciebie, przypominam. Będę musiała jechać teraz do domu, spotkamy się po prostu na miejscu. -uśmiechnęłam się lekko. Wiedziałam, że mój pomysł się mu nie spodoba. Od naszego powrotu do siebie, chłopak nie odstępuje mnie na kroku. Na prawdę. Od dobrych trzech tygodni myję się z chłopakiem, bo jak to mówi "może mi się coś stać, podczas kąpieli".
-Musisz? Nie mogę po prostu pojechać z tobą? -zapytał, jeszcze bardziej mnie do siebie przysuwając.
-Justin, Kochanie na prawdę myślę, że dam sobie radę. -musnęłam lekko jego malinowe usta.
-Boje się, że ja za to nie dam. -mruknął, wywalając swoją wargę na wierzch. Zakryłam oczy, swoją ręką i się odwróciłam. Zaczęłam szybko uciekać przed nim. Dobrze wiedział, że ta minka na mnie zawsze działała. W prost mogę powiedzieć, że zawsze mu ulegałam jak ją robił.
-Mamo! -krzyknęłam do swojej rodzicielki, która właśnie wchodziła do dużego auta.
-Coś się stało Skarbie? Czemu Justin tu biegnie? -zapytała, na co ja się zaśmiałam.
-Musze jechać do domu. Idziemy dzisiaj na imprezę, a ja niestety nie mam żadnej ładnej sukienki u Justin'a. -w tym samym momencie, poczułam jak moje plecy przywalają do szybko poruszającej się klatki.
YOU ARE READING
Zakład
FanfictionOna- była tą cichą osobą, która nie próbowała zawracać nikomu głowy. Najważniejsze dla niej było zakończenie szkoły i wreszcie wyjechanie z rodzinnego miasta jak i rozpoczęcie nowego roku szkolnego w jej wymarzonym Uniwersytecie. Nie lubiła imprez...