Rozdział 24

8K 241 10
                                    

JEŻELI CZYTASZ I CI SIĘ PODOBA ZOSTAW PO SOBIE;

-GWIAZDKĘ LUB OPINIĘ, KTÓRA MNIE ZMOTYWUJE. 

-SNUCKKY-

-Kochanie, ty żyjesz! -krzyknąłem przez łzy.

-Szybko się mnie nie pozbędziesz. -powiedziała cicho i wtuliła się w moje ciało, gdy niosłem ją do auta.


------


Tym razem, nie czuje twardego materaca pod sobą, czuję coś miękkiego. Po chwili jednak coś zaczyna delikatnie głaskać mnie po policzku, co mi się bardzo podoba. Pozwalam sobie na ciche jęknięcie, gdy światło dla moich zmęczonych oczów, jest zbyt mocne. 

Spoglądam, najpierw na sufit a później przelatuję po całym pokoju. Zauważam bardzo znany mi pokój, tak bardzo za nim tęskniłam. 

-Skarbie.. -słyszę obok swojego ucha i odskakuję na bok. Widzę przed sobą Justin'a ale strasznie się boję. Chłopak widzi to i zaczyna się do mnie zbliżać. 

-Nie podchodź! -mówię niewyraźnie bo moja twarz jest już zalana całą we łzach. 

-Kylie, Robaczku to tylko ja. Nic złego już Ci się nie stanie, nic Ci nie zrobię. -szepczę. 

Przyglądam mu się dokładnie, jednak ciągnie dzieli nas ta sama odległość. Dobrze wie, że lepiej będzie dla mnie jeżeli nie podejdzie. Patrzę wreszcie w jego oczy. Widzę w nich prawdę ale nie tylko. Ból. Obwinianie się. Przerażenie. Miłość. 

-Ja.. -mówię, jednak szybko opadam na swoje kolana i zaczynam płakać. -Ja się tak bałam. -dodaje szybko. Chciałam znowu uciec, zakończyć wszystko i odejść, jednak zanim cokolwiek zrobiłam, chłopak objął mnie dookoła bioder i mocno przytulił. 

-Już jesteś bezpieczna Aniołku. Już jest dobrze. -szepcze i delikatnie mnie głaszcze po plecach. 

Po moim ciele zaczęło roznosić się jakieś silne ciepło. Zaczęłam czuć, że nabieram "kolorów",że moje oczy zaczynają nabierać swojej dawnej barwy. To przez niego, przez jego ramiona.

Delikatnie odpycham go od siebie i wstaję. 

-Ja.. Kylie..-przerywam mu. Wiem co chce powiedzieć, ale sama wiem, że nie jestem na to gotowa. 

-Justin, jest dobrze. Porozmawiamy później. -chłopak kiwa powoli głową. Widząc, że się obwinia za wszystko co się stało, podchodzę do niego i podnoszę jego głowę do góry. -Mógłbyś mnie pocałować? -pytam. 

Nie czekałam zbytnio długo. Chłopak wbił się w moje usta. Złapałam pomiędzy swoje palce, jego włosy i zaczęłam delikatnie masować jego głowę. 

Justin, nie był zaborczy. Był delikatny i pokazywał mi jak bardzo o mnie się bał. Może to tylko pocałunek ale zrozumieją mnie osoby zakochane. 

-Przepraszam.. -mówi do moich ust a ja się szeroko uśmiecham. 

-Chodź się wykąpać. -łapię go za rękę i kieruję się do łazienki.

ZakładWhere stories live. Discover now