Rozdział 26

7.8K 230 4
                                    


JEŻELI CZYTASZ I CI SIĘ PODOBA ZOSTAW PO SOBIE;

-GWIAZDKĘ LUB OPINIĘ, KTÓRA MNIE ZMOTYWUJE.

-SNUCKKY-

Czuję jak moje ciało się podnosi, nie mam siły nawet spojrzeć co się dzieje. W nozdrzach wyczuwam jednak bardzo znane mi perfumy.

-Nie rozumiem, czemu Cię tak kocham. -mówię do niego i wtulam się w jego klatkę, po czym zasypiam... 


----


Otworzyłam swoje oczy, rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam, że właśnie jestem w gabinecie pielęgniarki. 

-Widzę, że się obudziłaś. -spojrzałam się na kobietę po trzydziestce. 

-Długo już tu jestem? -zapytałam, na co się lekko zaśmiała. 

-Nie Kochana, jakieś piętnaście minut. -pokiwałam lekko głową, po czym  zaczęłam się zsuwać z łóżka. -Kylie, musimy porozmawiać. -swój wzrok skierowałam na lekarkę i usiadłam na krzesełku, obok jej łóżka. 

-Słucham? -lekko podniosłam swój kącik ust, żeby się uśmiechnąć. 

-Zauważyłam, że jesteś strasznie blada i twoje policzki. Skarbie wyglądasz jak kościotrup... Ty jesz coś w ogóle?

-Tak, proszę Pani. -mruknęłam, spojrzałam na swoje paznokcie, które w tym momencie zaczęły robić się strasznie ciekawe. 

-Mogłabym zapytać co dokładnie? -zamknęłam swoje oczy. 

-Pije czasami wodę, no i jem jabłka. -otworzyłam oczy, i zobaczyłam martwiące spojrzenie kobiety.

-Czyli, jesz praktycznie nic. Musisz mnie posłuchać teraz. Twój organizm jest strasznie słaby i nie możesz sobie pozwalać na coś takiego jak jedzenie zwykłych jabłek. Jesteś młoda i potrzebujesz dużo białka, witamin i innych bardzo ważnych składników. Jeżeli nie zaczniesz normalnie się odżywiać może to źle poskutkować. Dobrze? -zapytała, a ja lekko pokiwałam głową. -Nie wiem co się ostatnio z wami dzieje.. Ten twój kolega.. -powiedziała, a ja szybko uniosłam swoją głowę do góry. -Chłopak nie chciał wyjść z sali, dopiero gdy sama go wypchnęłam i zamknęłam drzwi, musiał sobie odpuścić. -zaśmiała się. -On wygląda tak jak ty. Jest strasznie blady i do tego myślę, że nie spał ani nie jadł przez ostatni tydzień. To nie wygląda zbyt dobrze. Możecie we dwoje wylądować w szpitalu, dzieci. -czarnowłosa się jeszcze do mnie uśmiechnęła i wstała, powtórzyłam czyny i skierowałam się do wyjścia. 

-Do widzenia. -krzyknęłam, po czym wyszłam z małego pomieszczenia. 

-Kylie.. -usłyszałam za sobą i zesztywniałam. -Wszystko jest już dobrze? Jak się czujesz? -zapytał, a ja odwróciłam się w jego stronę. Dobrze mówiła, wyglądał tak jak ja. Koszmarnie. 

-Musisz zacząć jeść, Justin. Czy ty w ogóle śpisz? -zapytałam, podchodząc do niego. Chłopak spojrzał się w inną stronę, unikając mojego spojrzenia. 

ZakładWhere stories live. Discover now