Rozdział 9

5.6K 329 31
                                    

Niall's POV

W momencie, kiedy Kate wybiegła z domu, z całej siły kopnąłem w komodę, stojącą w przedpokoju.

- Kurwa! - krzyknąłem sam do sobie.

Nie tak miało to wyglądać. Pragnąłem tego pocałunku, od kiedy pierwszy raz ją ujrzałem. Na samą myśl o dziewczynie chciałem więcej, więcej jej.
Co wieczór przyłapywałem się na myśleniu o niej. Co się ze mną dzieje?
Chciałem, żeby była moja. Należała tylko do mnie.
Jej trudny charakter i to, że nie bała się mi odpyskować przyciągało mnie do niej. Była inna niż reszta lasek, które znałem.

Nie mogłem się powstrzymać przy niej. Musiałem ją pocałować.
Nasza dzisiejsza rozmowa wyglądała w inny sposób. Nie krzyczeliśmy na siebie. To coś nowego. Jedynym osobom, którym pozwalam do siebie dotrzeć to moi przyjaciele.
Czy chcę, żeby to się zmieniło?

Od jej wyjścia minęło może jakieś pięć minut. Szybko wybiegłem na zewnątrz. Nie mogłem zostawić jej samej. Czułem się w jakiś sposób za nią odpowiedzialny...?
Gdy stałem na środku ulicy, rozglądałem się dookoła. Nie było szans, żebym ją jeszcze gdzieś zobaczył.
Powoli się ściemniało i niebo przybierało ciemno niebieski kolor.
Usiadłem na krawężniku i schowałem głowę pomiędzy ręce.

Sam nie rozumiem swojego myślenia. Co się dzieje?

~~~

- Chłopaki, zbieramy się! - krzyknąłem do moim przyjaciół. Mieliśmy sprawę do załatwienia.

- Co się stało z Kate? - zapytał Alex stojąc obok mnie.

- Nieważne - nie miałem teraz czas, żeby wszytko mu tłumaczyć.

- Czyżby nasz Nialler się zakochał? - spojrzał na mnie.

- Czy ja dobrze słyszałem? Niall się zakochał? - usłyszałem głos Harrego, który zbiegał po schodach.

- Nie! - krzyknąłem.

- To prawda? - zapytał Louis, wchodząc do salonu, gdzie wszyscy stali.

- Kurwa, nie! Dajcie mi spokój! - warknąłem w ich stronę. Skierowałem się do wyjścia i zatrzasnąłem za sobą drzwi.

Po pięciu minutach razem z chłopakami wsiedliśmy do auta i skierowaliśmy się na jedną z ulic.
Kiedy byliśmy na miejscu zaparkowaliśmy pomiędzy blokami, żeby nas nikt nie zobaczył.
Poszliśmy pomiędzy dwie kamienice. Była to uliczka, w której nikogo nie było, chyba ze jacyś popierdoleńce.
Na jej końcu czekało na nas już dwóch napakowanych facetów.

- Masz kasę? - zapytałem od razu jednego z nich.

- Daj mi jeszcze tydzień! - błagał.

- Miałeś juz swój czas. To nie jest jakieś 20 tysięcy, ale 100 tysięcy, które jesteś nam winny! - warknął w jego stronę Alex, przytrzymując go za bluzę.

- Nie mam tej kasy!

- No to będziemy musieli rozprawić się z tobą w inny sposób! - Louis z całej siły uderzył go w nos, z którego polala się krew - Nawet twój koleżka ci nie pomoże!

Nagle usłyszeliśmy piski i wołanie o pomoc. Mogłem wywnioskować, że ten głos należy do jakiejś dziewczyny.

- Alex, idź to sprawdzić - rozkazałem chłopakowi. Alex skierował się pomiędzy bloki, skąd dochodziły wołania.

- Widzę, że mój kolega zajął się już twoją dziewczyną - zaśmiał się nasz dłużnik, którego twarz była cała zmasakrowana.

- Co ty pierdolisz?!

Hard | N.H. ✔Where stories live. Discover now