Rozdział 26

4.3K 215 8
                                    

- Idziesz? - zapytał wyciągając w moją stronę dłoń.

Niepewnie skinęłam głową. Chłopak widząc to, tylko się zaśmiał. Podałam mu swoją dłoń, jednak on posłał mi głupie spojrzenie:

- Będziesz się kąpać w ubraniach?

Westchnęłam cicho, przyciągając swoją koszulkę przez głowę. Później spodenki wylądowały obok ubrań Nialla.

Po jednej stronie plaży można było dostrzec parę światełek, które w małym stopniu dawały trochę widoczności.
Mimo to panował duży zmrok i trudno było odróżnić początek oceanu od plaży.

Zdałam się na Nialla, który prowadził nas w stronę wody. Kiedy moje stopy dotknęły mokrego piasku, Niall chwycił moją talię okręcając moje ciało dookoła. Z początku pisnęłam zaskoczona, ale później razem z chłopakiem zaczęliśmy się śmiać.

- Trzymaj mnie Niall - powiedziałam, kiedy zanużaliśmy się w głębszą wodę. Zapewnił, że nie mam czego się bać.

- Jeśli kolejny raz będę musiał Cię ratować, zrobię to - zaśmiał się trzymając rękę na moim ramieniu.

- Bardzo śmieszne - przewróciłam oczami, chodź nie mógł tego zobaczyć - To przez ciebie wtedy omal nie utonąłam.

- Przeze mnie?! - powiedział z udawanym oburzeniem.

- No bo się tak gapiles, a twoje oczy były jakieś takie hipnotyzujące...

- Najlepiej zwalić winę na moje oczy - prychnął.

- Oj no weź - zaśmiałam się, rzucając na jego szyję.

Chłopak chwycił mnie i razem ze mną na swoich ramionach szedł w głębsza wodę. Po chwili bez słowa mnie puścił. Miałam zamiar stanąć na piasku, ale nie dosięgałam już nogami podłoża i wpadłam do wody. Fuknęłam tylko, wynużając się spoworotem na powierzchnię.

- Jesteś idiotą - powiedziałam do śmiejącego się Nialla.

- Wiem, kochanie - popłynęłam bliżej niego. Chłopak złapał mnie w tali, a ja oprłam plecy o jego tors.

- Spójrz na gwiazdy - polecił, unosząc delikatnie palcem moją brodę do góry.

Na niebie było widać milion jasniejących, drobnych kropeczek. Mogłam wpatrywać się godzinami w taki widok.

- Look at the stars,
Look at shine for you - zanucił w pewnym momencie.

Chwyciłam jego rękę, całując wewnętrzną stronę dłoni. Dalej trzymałam się kurczowo chłopaka, bojąc się, że mnie kolejny raz puści.

- Chciałbyś kiedyś polecieć w kosmos? - zapytałam.

- Nie - odparł stanowczo.

- Dlaczego?

- Bo w tedy byłbym daleko do ciebie - poczułam miłe uczucie w sercu.

- A jakbym poleciała z tobą?

- W tedy mógłbym lecieć na każdą galaktyke - zaśmiał się, a ja poczułam wibracje jego klatki.

Staliśmy jeszcze chwilę patrząc na gwiazdziste niebie.
W pewnym momencie poczułam dreszcz przebiegający moje ciało.

- Zimno ci? - zapytał Niall, masując moje ramiona wieszchem dłoni.

Skinęłam lekko głową, a po chwili płyneliśmy w stronę brzegu. Kiedy wyszliśmy z wody chłopak szybko chwycił moją koszulkę zakładając mi ją na ramiona.

Mimo, że byliśmy cali przemoczeni i ubrania kleiły się do ciała, my szliśmy z wyraźnym uśmiechem na twarzach w stronę domu. Niektórzy ludzie na ulicy posyłali nam dziwne spojrzenia, ale nas to zbytnio nie obchodziło.
Rozmawialiśmy jeszcze na wiele tematów, które się nam nie kończyły.
Czułam się młoda, kochana i szczęśliwa. Miałam ochotę skakać z radości i nagle wszystko wydawało się piękne. Co miłość możne z nami zrobić?

Chłopak doprowadził mnie pod same drzwi domu. Zatrzymał mnie jeszcze, skradając całusa na moich ustach.

- Dobranoc słońce - pożegnał mnie z uśmiechem na twarzy. Najszybciej jak umiałam pocałowałam jego policzek, a po chwile znajdowałam się już po drugiej stronie drzwi.
Z uśmiechem, który nie schodził z mojej twarzy skierowałam się do swojego pokoju.

~~~

- Wicie, że już za dwa dni zostawiacie nas tutaj samych? - zaszlochał teatralnie Max wskazując na sobie, swoją siostrę i Chrisa.

Wszyscy w piątkowy wieczór siedzieliśmy w domu Nialla i chłopaków, urządzając ostatnie nasze wspólne spotkanie.

- Dlaczego nie polecicie z nami do Nowego Yorku? - zaśmiał się Alex.

- Eh, i tak wolę swoją słoneczną Kalifornie - westchnął dalej, lekko już wstawiony Max.

Nie rozmawialiśmy juz na ten temat. Chcieliśmy spędzić razem ten ostatni raz w miłej atmosferze. Wspominaliśmy wszystko co wydarzyło się przez te dwa miesiące. Mogłam stwierdzić, że wiele. A także wiele się zmieniło. Nigdy nie przypuszczałam, że wrócę z wakacji z chłopakiem. Moim chłopakiem.

Przez resztę wieczoru opowiadalismy, żartowaliśmy i śmialiśmy się. Miło było patrzeć jak wszyscy dobrze się ze sobą dogadują, mimo wcześniejszych wzlotów i upadków. Juz całkiem zapomniałam o złej stronie Nialla, czyli chłopaka z gangu. Niall z tym wszystkim skończył, reszta chłopaków też. Nie znaczy to, że wszystkie ich czyny zostały całkiem wymazane. Jednak ja zakochałam się w nim taki jaki jest, był i będzie, a reszta nie zmienia niczego.
Łzy, ból, szczęście, miłość, upadki, wzloty, czy właśnie nie tak wygląda ludzkie życie?

- Nie chce psuć atmosfery, ale chyba powinniście o tym wiedzieć - Louis podrapał się po karku. Wszyscy czekali na to co chłopaka powie dalej.

- Dostałem wiadomość. Na obrzeżach Malibu organizowany był nielegalny wyścig... - zaczął - Malik tez brał udział.

- Do rzeczy, Louis! - zirytował się Niall. Na samą myśl o Maliku zrobiło mi się niedobrze.

- Chodzi o to, że był wypadek, a on w nim zginął - Louis dokończył, a wszyscy przez chwilę siedzieli bez ruchu.

- Zasłużył skurwiel - Niall przerwał panującą ciszę, a Alex i reszta chłopaków przytaknęła.

Nie wiedziałam co o tym myśleć. Wiedziałam, że ten człowiek zasługiwał na karę. Za to co zbrobił Niallowi. Ale nie tylko on został tak okrutnie potraktowany przez niego.
Na to wszystko inaczej się patrzy w momencie, kiedy dowiadujesz się, że tej osoby nie ma już na świecie. Czujesz się bezpieczniej i wzdychasz z ulgą, wiedząc, że nie ma już zagrożenia z jego strony.

Nie wypada powiedzieć, że cieszę się z czyjeś śmierci. Każdego człowieka mi szkoda. Jednak w wypadku Malika, jego osoba i śmierć idzie u mnie szybko w zapomnienie.

- Hej, wszystko w porządku? - szepcze mi Niall na ucho, wyrywając mnie z zamyśleń.

Potrząsam szybko głową, wtulajac się w jego bok. To mój automatyczny ruch. Od razu czuję się lepiej przy jego boku.

Po niedługim czasie wszystkie emocje i rozmowy na temat Malika opadają. Wszyscy siedzą pogrążeni w dalszej, zabawnej rozmowie. Nikt z nas nie zauważa, kiedy jest juz późna noc. Śmiechy pomału ucichają w mojej głowie, a powieki stają się ciężkie. Zasypiam wtulona w ciepły bok chłopaka.

☆☆☆

Tak miał wyjść z tego dłuższy i ostatni rozdział, ale postanowiłam, że zrobię jeszcze jeden i epilog. Ily x

Hard | N.H. ✔Where stories live. Discover now