Rozdział 20

4.4K 240 27
                                    

- Niall został postrzelony.

Słowa Alexa odbijały się echem w mojej głowie. Nogi pode mną zmiękły, a ja próbowałam nie upaść.

- G-gdzie..on teraz jest? - wyjąkałam po dłuższej chwili.

- Operują go - odezwał się Louis obok mnie, którego wcześniej nie zauważyłam.

- Ale on przeżyje, prawda? - po moich policzkach w dalszym ciągu leciały łzy.

- Miejmy nadzieję - powiedział z bólem w głosie Alex.

Nie mogłam uwierzyć, że takie coś spotkało Nialla. Co jeśli go nie uratują? Nawet taka myśl nie przechodziła mi przez głowę. To wydawało się nierealne. A teraz w sali zabiegowej lekarze walczą o jego życie.

Usiadłam na krzesełku obok Harrego, który od początku naszej wizyty się nie odezwał.
Siedziałam wpatrzona w sufit. Przymykałam oczy pod wpływem lamp, które świciły mocnym światłem. Wszędzie panował biały kolor i charakterystyczny zapach leków. Niegdy nie lubiłam przebywać w szpitalu. Ale kto lubi? Tak wiele ludzie jest tu chorych, niektórzy  umierają. To wszytko nie może kojarzyć się dobrze.

- Dlaczego jesteśmy tak daleko? - przerwałam ciszę - Przecież są bliższe szpitale.

- Ten jest mniejszy i pracuje tu nasz zaufany znajomy. Nie mogliśmy Nialla zawieść do innego. Mielibyśmy od razu do czynienia z policją - Alex  wyjaśnił cichym głosem, tak żeby nikt poza naszymi przyjaciółmi tego nie usłyszał.

Nie zadawałam juz innych pytań. Nie miałam na to siły. Każdy siedział w poczekalni w ciszy. Wszyscy byli skupieni na swoich myślach. Jedyne co teraz mogłam robić to siedzieć z nadzieją, że wszytko będzie dobrze.
Niall nie był dla mnie rodziną, był po prostu znajomym, przyjacielem, sama nie wiem kim. Ale kimś z którym łączyły mnie coś wspaniałego. Przyznałam się sama przed sobą, że jestem w nim zakochana. Dlatego to tak bardzo boli, kiedy wiem, że teraz cierpi. W tym momencie jestem bezsilna.

Nie wiem ile tak siedzieliśmy, czekając na wiadomość lekarzy. Parę razy inni pytali się mnie czy wszytko w porządku. Zawsze odpowiadałam skinięciem głową. Co innego mogłam zrobić?

W pewnym momencie, lekarz wyszedł za drzwi. Od razu do niego podeszliśmy.

- Co z Niallem? - zapytał Alex.

Wszyscy czekali na jego werdykt.

- Miał wiele szczęścia. Gdyby kula trafiała jeden centymetr dalej, Niall by już nie żył - westchnął - Jednak nie uszczkodziła żadnych narządów. Stracił dużo krwi i leży na odziale specjalnym.

Poczułam wielką ulgę na jego słowa. Znaczyło to, że wszytko będzie w porządku. Przynajmniej na to wyglądało.

- To po pierwsze - lekarz mówił dalej - A po drugie, dlaczego został postrzelony Alex?

Musiał to być znajomy Alexa.

- Była sprawa z gangiem... - Alex podrapał się po szyi.

- Macie szczęści, że was nie wydam. Będę musiał zmienić jego dane w aktach.

- Dzięki, Elliot. A teraz możemy się z nim zobaczyć?

- Tak, ale pojedynczo. Na razie jest po narkozie. Może się obudzić dopiero jutro.

Elliot po chwili od nas odszedł, a my udaliśmy się pod podaną nam salę. Sala miał przeszklone ściany przez co mogłam zobaczyć leżącego na łóżku chłopaka. Przyłożyłam rękę do ust, a w moich oczach na nowo pojawiły się łzy. Był podłączony do różnych aparatur. Jego włosy nie były ułożone do góry tak jak zawsze, teraz swobodnie opadały na jego czoło.

Hard | N.H. ✔Where stories live. Discover now