One.

975 59 9
                                    

Szłam przepełnionymi ulicami Los Angeles. Padał deszcz. Nie była to jakaś mocna ulewa, ale nie dało się ukryć, że nie byłam przygotowana na taką pogodę. Kiedy weszłam do klimatyzowanej kawiarenki, przeszedł mnie dreszcz.
- Cześć Hails! - przywitała mnie Vicky, z którą zawsze pracowałam na zmiany.
Poszłyśmy obydwie na zaplecze. Przeczesałam ręką splątane włosy, żeby spiąć je w wygodną kitkę. W tym czasie koleżanka oddała mi swój fartuszek.
- Dzisiaj raczej tłumów nie będzie, kilka sklepów dalej otworzyli dobrą kawiarnię. Wszyscy poszli tam... Mimo to, pamiętaj, żeby zamknąć drzwi i włączyć alarm. Szef będzie u siebie,w sumie jak zawsze. Zaniesiesz mu klucze. - założyła na siebie bluzę i wyszła, machając mi na pożegnanie.
Wróciłam na salę, gdzie siedziały pojedyncze osoby przy stolikach. W górnym rogu pomieszczenia powieszony był telewizor, na którym leciały jakieś informacje z kraju i ze świata. Siedziałam znudzona na krześle barowym, patrzyłam bezmyślnie w kolorowe obrazki pojawiające się na ekranie i bawiłam się nabierając cukier na łyżeczkę, po czym wsypywałam go z powrotem do cukiernicy. Nagle rozbrzmiał dzwoneczek przy drzwiach, na który natychmiast się orzeźwiłam. O ściany odbiły się głośne śmiechy, a moje oczy zobaczyły moich przyjaciół. Samantha (Sammy, Sam), Tiffany (Fiffy), Thomas (Gruby Tom), Chester (Chucky) i Justin (Jay). Przygarnęli mnie do swojej paczki po śmierci Emily, ale pewnie nie zrobiliby tego, gdybym nie została przyłączona do pokoju dziewczyn. Pamiętam ten straszny moment, kiedy pierwszy raz przeszłam przez próg pokoju pachnącego słodkimi perfumami, z porozrzucanymi wszędzie kosmetykami i ubraniami. Nienawidziłam bałaganu, więc pierwsze co zrobiłam, zanim współlokatorki wróciły z zajęć, to wysprzątałam calusieńką powierzchnię. Były zaskoczone, moją obecnością i porządkiem, ale nie zachowywały się jak wredne, zimne suki, przyjęły mnie ciepło do swojego grona. Nie miałam w naturze ich lubić, ponieważ początkowo o śmierć mojej najlepszej przyjaciółki oskarżałam każdego, kto choć raz się z niej nabijał, ale byłam samotna... Potrzebowałam towarzystwa.
- Cześć Hails, to co zawszę! - krzyknął Chester i razem z resztą zajął miejsca przy największym stoliku w rogu.
Chester to z natury blondyn, ale zawsze farbuje się na jasny brąz. Nie da się ukryć, że bardzo mu ładnie w tym kolorze, pomimo jego jasnej karnacji. Jest wysoki, ale bez przesady. Nie jest typem "łowcy foczek", przyjaźni się z wieloma dziewczynami, spędza z nimi sporo czasu, ma do nich wielki szacunek, ale chodzą pogłoski, że jest gejem.
Przygotowałam dla każdego cappucino o smaku orzechowym i zaniosłam na tacy do stolika.
- Siadaj z nami, musimy ustalić plan na naszą przerwę wiosenną! - wyrwała się Tiffany, gdy chciałam już odejść.
Fiffy jest piegowata, ma zielone oczy i rude, kręcone włosy. Ma naprawdę śliczne rysy twarzy, co dodaje uroku jej niepowtarzalnej urodzie. Jej najgorszą wadą jest to, że jest niziutka i szczuplutka, przez co każdy musi się pochylić, żeby z nią porozmawiać twarzą w twarz.
- Chodź tutaj, mała! - Thomas złapał mnie za biodra, abym usiadła na jego kolanach.
Miałam szczęście, że ten niespodziewany upadek na jego nogi zamortyzował jego ogromny brzuch. Stąd też ksywka Gruby Tom. Jest bardzo zabawny, ale jednocześnie arogancki i zbyt pewny siebie. Czasami powie o kilka słów za dużo i wychodzą z tego nieprzyjemności. Od kiedy dołączyłam do ich ekipy wyraźnie pokazuje, że jest mną zainteresowany... Niestety albo i stety, ja nim nie.
- Mamy tutaj rozpiskę najlepszych imprez w mieście organizowanych na ten rok. Musimy wybrać tylko jedną, bo wszystkie rozciągnięte są na większą część spring break, a będzie trzeba też później trochę odpocząć. I jak? Podoba ci się coś z tego? - Samantha podsunęła wydartą z notesu kartkę w moją stronę.
Sam to rodzona siostra Tiffany, ale jest jej wielkim przeciwieństwem. I w wyglądzie i w charakterze. Fiffy jest szalona, Sammy spokojna. Jedna jest ruda, druga jest blondynką. Można by tak naprawdę długo wymieniać, ale nie ma to największego znaczenia.
Zaczęłam czytać pod nosem zmyślne nazwy i krótkie opisy imprez organizowanych w naszym najbliższym otoczeniu.
- Nie możecie wybrać czegoś sami? Mi to jest obojętne, naprawdę. - oddałam Sam rozpiskę wzdychając ciężko.
- Ej, przestań! Od incydentu z Emily minął już rok. Nie będziesz się chyba tak cały czas tym zamartwiać? - dziewczyny były znudzone moim częstym rozmyślaniem nad samobójstwem Emmy, ale ja nie potrafiłam od tego tak po prostu się odciąć.
Odeszłam bez słowa. Stanęłam za ladą i zaczęłam obsługiwać klienta, który właśnie wszedł do kawiarni. Spisałam jego zamówienie, podczas gdy ukradkiem patrzyłam na naradę, która utworzyła się w gronie moich znajomych. Po chwili podszedł Justin. Usiadł na krześle barowym i przyglądał się jak przygotowuję gorący napój.
- Dzisiaj mija rok, prawda? - zapytał.
- Pamiętasz o tym? - popatrzyłam na niego zdziwiona. - Zaczekaj.
Podałam mężczyźnie kawę i ciasto, po czym wróciłam do rozmowy z szatynem.
- Pamiętam, trudno zapomnieć... - westchnął spuszczając wzrok. - Ona mnie kochała, a teraz nie żyje.
Zamilkłam.
- O której kończysz pracę? - wtrącił, przerywając cykanie świerszczy w mojej głowie.
- O dziewiętnastej. - mruknęłam cicho. - Ale będę szła jeszcze na cmentarz.
- Przyjdę po ciebie i pójdę z tobą. - to nie brzmiało jak propozycja, ale jak rozkaz.
- Czemu?
- Ponieważ nie chcę żebyś szła tam sama. - wytłumaczył się pospiesznie.
- Czemu taki jesteś?
- Jaki?
- Podejrzanie troskliwy...
Justin nie wiedział co odpowiedzieć. Popatrzył na mnie obojętnym spojrzeniem.
- Po prostu... Martwię się, że pójdziesz w ślady Emily, że popadniesz w depresję i... znowu to się stanie. - przełknął głośno ślinę.
Miał rację, przecież ja powoli robiłam się tak samo ponura, smutna, mało gadatliwa...
- Dobrze, będę na ciebie czekać. - odparłam po chwili namysłu.

~~~


A więc, pierwszy rozdział już za nami. Nie da się ukryć, że był trochę krótki, ale im bardziej akcja będzie się rozwijać, tym więcej będzie do opisywania. Dzisiaj zapoznaliście się z resztą bohaterów fanfiction.
Na razie planuję dodawać rozdziały w każdy poniedziałek, ale nie obiecuję, że będę się tego trzymać.
> Jeśli chcecie, abym dodawała rozdziały regularnie to zapraszam do komentowania i głosowania, ponieważ to motywuje mnie do dalszej pracy nad historią!
> Jeśli fanfiction wam się podoba, zapraszam do udostępniania i polecania swoim znajomym!

Pozdrawiam, @angrybizzle!

ZAPRASZAM DO OBSERWOWANIA MNIE NA TWITTERZE, PONIEWAŻ TAM TEŻ INFORMUJĘ O NADCHODZĄCYCH ROZDZIAŁACH:)




[UN]FRIENDLY GAME  II  JBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz