Sixteen.

429 33 7
                                    

HAILEY

Wróciliśmy do akademika z myślą, że wszyscy są w szkole. Na miejscu jednak zastaliśmy spore zamieszanie. Wszyscy zbiegali z walizkami po schodach, kiedy my trochę niepewnie kierowaliśmy się w przeciwną stronę.
- Coś nas ominęło? - w moim głosie dało wyczuć się nutę strachu.
Justin wzruszył bezradnie ramionami, starając się nie gubić rytmu marszu. Przez niedługi odcinek drogi, od wejścia do akademika do drzwi naszego pokoju, mijaliśmy się z osobami, które patrzyły się na nas jakbyśmy byli z innego świata. Być może to ze względu na mój opatrunek na nosie i rozlany na całej twarzy siniak lub fakt, że kierowaliśmy się w zupełnie inną stronę niż wszyscy studenci.
- Co tu się do kurwy nędzy dzieje?! - Justin widząc, jak przyjaciele kończyli pakowanie naszych rzeczy, wysyczał przez zaciśnięte zęby, żeby nie robić zbyt dużego zamieszania. - Czemu wszyscy się wyprowadzają?!
- Dostaliśmy polecenie, że mamy się wynieść do szkoły, na czas śledztwa... - odpowiedział cicho Chester, który zajmował się moją walizką.
- To chyba coś poważnego. - dodałam, udając, że nie wiem z czym mamy do czynienia.
Podziękowałam szatynowi za pomoc z pakowaniem i sama dokończyłam zbieranie reszty moich ubrań i kosmetyków.
- Odwołali nam na najbliższy tydzień zajęcia, bo będziemy musieli spać w salach lekcyjnych.
- Czyli będziemy tam mieszkać tydzień? - dopytał Bieber.
- To się okaże. - burknął Thomas i popatrzył się na mnie podejrzliwie. - Dlatego też zabieramy wszystkie rzeczy. Nie wiadomo, czy w ogóle tu wrócimy.
Udawałam, że go nie zauważyłam i wróciłam do czynności, które wykonywałam. Po kilku minutach grobowej ciszy, zadecydowaliśmy, że jesteśmy już spakowani i możemy się stąd wynosić.
- A tak w ogóle, to jak się czujesz Hailey? Wszystko z tobą w porządku? - wyszłam z pomieszczenia jako pierwsza, a towarzyszył mi Tom.
- Tak, tak. - pokiwałam szybko głową, co niestety spowodowało silny ucisk w okolicach moich urazów.
- To dobrze, bardzo się o ciebie martwiłem. - uśmiechnął się zadziornie, co najzwyczajniej w świecie zignorowałam, ale kiedy starał się chwycić moją dłoń, ktoś w końcu zareagował.
- Wezmę twoje rzeczy, Hails. - wtrącił się Justin, posyłając przyjacielowi groźne spojrzenie.
- Motherfucker... - Tom syknął pod nosem w odpowiedzi, a ja wypuściłam ciężko powietrze z ust.
Myślałam, że już mu przeszło. Nie widziałam, żeby przez ostatnie kilka dni mnie zaczepiał...
- Idioci. - zaśmiał się Chester, który jako jedyny nie brał udziału w tym wyścigu szczurów.
- Czemu Thomas nie może odpuścić? - szepnęłam, gdy zostaliśmy w tyle sami.
- Jest w tobie zakochany od dłuższego czasu i nie może się pogodzić, że wybrałaś jego przyjaciela. - westchnął.
To tak jakbym zapytała, czemu Emily nie może odpuścić... Głupie pytanie. Miłość jest silniejsza od wszystkiego, nawet od zdrowego rozsądku.
- Tak właściwie, kiedy ty tak z Justinem zaczęłaś kręcić? Byliście ze sobą blisko już długo, ale myślałem, że to tylko przyjaźń... Nie zamierzaliście nam powiedzieć? Musieliśmy się sami domyślać?
- Wiesz, Emily... - odchrząknęłam cicho. - Nie chciałam być taką przyjaciółką, która najpierw czemuś zaprzecza, a potem działa wbrew swoim słowom.
- Ale jej już nie ma, a uczucia się zmieniają. - Chucky widząc, że się zamartwiam, delikatnie się uśmiechnął i przysunął się bliżej mojego boku.
- Nie ma... - powtórzyłam, a moje oczy napełniły się łzami.
W tym momencie znaleźliśmy się pod drzwiami na uczelnię. Tam dostaliśmy nasze przydziały. Chłopcy byli razem, ale ja musiałam skierować się w przeciwną stronę, do części damskiej. Na szczęście znalazłam się w towarzystwie, które znałam.
- Oh, Hailey! Chodź, masz miejsce obok mnie! - na powitanie wybiegła mi Nina, z którą poznałam się w liceum.
Kiedy starałam się przejść przez dość dużą, ale zapełnioną, salę, widziałam, że wszyscy komentują mój wygląd, co trochę mnie krępowało, ale gdy usiadłam na karimacie przeznaczonej dla mnie, otoczyło mnie kilka dziewcząt, które bardzo lubiłam - w tym także Nina, więc poczułam się lepiej. Zaczęłyśmy rozmawiać o całym tym przeniesieniu, aż doszłyśmy do tematu mojego opatrunku. Podczas tłumaczenia, że się po prostu przewróciłam, koleżanki wymyślały jakieś teorie spiskowe, że ktoś zrobił mi to specjalnie, a ja tego nie pamiętam. Śmiałam się z tego razem z nimi, chociaż idealnie pamiętałam całe zdarzenie. Przeszłyśmy później na przyjemniejsze tematy. Trochę plotkowałyśmy, żartowałyśmy, aż do momentu, gdy telefon, który leżał obok mnie, podświetlił się i pokazał połączenie od Justina. Chciałam odebrać, ale wyprzedziły mnie moje towarzyszki, które zaczęły spławiać chłopaka, mówiąc, że mam teraz lepsze towarzystwo. Nie spodziewałam się, że wszyscy wiedzą, że jestem w związku z Justinem, bo właściwie to tego za bardzo nie okazywaliśmy, ale informacja musiała się bardzo szybko rozejść pocztą pantoflową.
- Dobra, dobra! Już ją daję! - śmiała się Cindy podając mi komórkę, którą starałam się cały czas przejąć.
- Przyjdź na główny korytarz, czekam. - rozłączył się, a ja trochę przestraszona, ruszyłam na miejsce spotkania.
Ludzie nadal chodzili po korytarzach. Niektórzy wracali lub szli do pryszniców przy szatniach, inni po prostu siedzieli ze znajomymi na parapetach lub na podłodze. Nie musiałam długo szukać wzrokiem Justina. Stał samotnie pod jednym z dużych okien i intensywnie wstukiwał coś w swoim telefonie.
- Hej. - uśmiechnęłam się delikatnie, zabierając mu z rąk "zabawkę".
- Hej! - odpowiedział nachylając się nad moją twarzą, z zamiarem pocałunku.
Uciekałam jednak głową na boki śmiejąc się cicho.
- Czemu mi to robisz? - blondyn, widząc, że się zgrywam, mocno objął mnie rękami w pasie, przytulając do siebie.
- Co robię? - mruknęłam,delikatnie układając opuszki swoich palców na jego kościach policzkowych, nadal nie dając mu łatwej drogi do całusa.
- Odpuść, stęskniłem się. - Bieber zebrał siły i w końcu dosięgnął do moich ust.
Chwycił w swoje zęby moją dolną wargę, po czym pogłębił pocałunek, w trakcie którego  odrywaliśmy się od siebie tylko po to, by zmienić pozycję naszych twarzy.
- Cholera... - otulił moje ucho swoim ciepłym oddechem. - Świetnie całujesz.
- Dlatego, że ty dobrze to robisz. - zacisnęłam kusząco wargi w jedną linię.
- Przyjdź tutaj za godzinę z kocem i karimatą. - Justin ruszył w stronę miejsca swojego przydziału.
- Po co?
- Nie chcę spać bez ciebie... - usłyszałam w jego głosie zmartwienie. - Bądź, proszę.
- Dobrze. - uśmiechnęłam się szeroko.
Po spotkaniu z blondynem od razu wróciłam do koleżanek, gdzie miałam swoje rzeczy i wybrałam z walizki jakieś ubranie do snu, kosmetyki i ręcznik. Poszłam do drugiej części uczelni, pod halę sportową, gdzie mieliśmy prysznice. Na szczęście były one dzielone na kabiny, więc nikt nie musiał się wstydzić swojej nagości. Gdy tylko puściłam wodę, światło zaczęło podejrzanie migać. Rozejrzałam się po suficie, a ponieważ nic dziwnego nie zaobserwowałam, chwyciłam po żel, którym zaczęłam myć moje ciało. Chwilę później nastała okropna ciemność, przez którą wszystkie dziewczyny zaczęły piszczeć.
- Który debil bawi się włącznikiem?! - wykrzyczała jedna z nich.
Światło wróciło, a ja zaczęłam się zastanawiać, czy to na pewno jakiś chłopak robi nam na złość.
- Emily, jeśli to ty, odpuść, proszę. - powiedziałam w myślach.
- To za te wasze dzisiejsze lizanie... - usłyszałam szept w odpowiedzi, który dobiegał zza moich pleców.
- Daj nam spokój! - warknęłam stanowczo, jednak na tyle cicho, żeby nikt nie uznał mnie za idiotkę, gadającą samą do siebie.
- Nie, dopiero się rozkręcam. - odkręciłam się w jej stronę i zdziwiłam się, że ona rzeczywiście stoi tutaj.
Chwyciła mnie za szyję i przyparła do ściany.
- Pomocy. - jęknęłam praktycznie niedosłyszalnie.
- Dzisiejszej nocy wyczyszczę ten świat z wszystkich szmat jakie chodzą po tej ziemi. Tyczy się to więc całej tej popierdolonej budy!

~~~


A więc, zaczyna się dziać. Emily kończy się cierpliwość i nie ma zamiaru dłużej nastraszać pojedynczymi zabójstwami...

Oficjalnie chciałabym was przeprosić, że wcześniej okropnie opuściłam się w pisaniu tego fanfiction. Wracam i już nie powinnam mieć takich długich przerw. Mam trochę rozdziałów w zapasie, więc jeśli będziecie "gwiazdkować" i udzielać się licznie w komentarzach (bardzo zależy mi na waszych opiniach), to kolejne części będę dodawała w mniejszych odstępach czasowych:)

Miłego sierpnia kochani! Dobrze wykorzystajcie końcówkę wakacji!


[UN]FRIENDLY GAME  II  JBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz