Eight.

546 44 2
                                    

Podróż w środku nocy do akademika ani przez chwilę nie wydawała się być straszna. Szliśmy pustymi ulicami robiąc niepotrzebny hałas, budząc wiele ludzi ze snu. Podążałam na przodzie w towarzystwie dziewczyn, Justin szedł kilka kroków za nami razem z Thomasem i Chesterem. Co jakiś czas odkręcałam się w stronę chłopaków, za każdym razem łapiąc kontakt wzrokowy z blondynem, który zadziornie się uśmiechał. W moich myślach bez ustanku miałam moment pocałunku z moim najlepszym przyjacielem. Pragnęłam tego więcej, ale byliśmy przecież obserwowani przez zazdrosną Emily. Gdy tylko o niej myślałam, zastanawiałam się, czy nie jest zaraz za nami uzbrojona w śmiercionośne narzędzia. Kazała mi przecież uważać na to co robię... Chodziło jej o to?

Wchodząc do budynku, w którym mieszkaliśmy, zetknęliśmy się z grobową ciszą. Zamilkliśmy wszyscy. Ruszyliśmy po schodach w górę, starając się robić jak najmniej hałasu. Na każdym z pięter świeciły się małe lampki. Gdy znaleźliśmy się już naprzeciw drzwi pokoju chłopców, do ciszy dołączyła okropna ciemność.
- Cholera, nic nie widzę! - krzyknął na cały głos Chester, który od kilku minut starał się wycelować kluczem w małą dziurkę.
Uciszyliśmy go pospiesznie, a w tym samym momencie zirytowana Fiffy wyrwała mu klucze z rąk i bez problemu udało jej się wpuścić nas do środka. Nie mieliśmy już najmniejszej siły, żeby wejść pod prysznic i wykąpać się po całym dniu, ale jednak zdecydowaliśmy, że poświęcimy się dla siebie nawzajem i kolejno wykonaliśmy wieczorną toaletę. Byłam jako ostatnia w kolejce, więc gdy wyszłam z łazienki, zobaczyłam, że wolne miejsce zostało tylko obok Justina. Wszyscy już spali,dlatego bezszelestnie ułożyłam się przy chłopaku, który, o dziwo, także nie spał. Popatrzyliśmy sobie prosto w oczy i uśmiechnęliśmy się. Blondyn otworzył już usta, żeby coś powiedzieć, ale przerwało mu silne uderzenie czegoś o podłogę piętro wyżej.
- Co to było? - zapytałam cicho.
Chwilę później rozbrzmiały jakby ciężkie kroki, a na koniec krzyk.
- Kto do kurwy mieszka nad nami?! - wydarł się wkurzony Thomas.
- Zaraz się pewnie wszystko uspokoi, idźmy lepiej spać. - burknęła w poduszkę zaspana Sam.
Nastała cisza, więc mogliśmy dalej iść spać. Justin delikatnie złapał mnie za rękę i ruchem głowy zasygnalizował, żeby się przytuliła. Ledwo dotknęłam jego ciała, krzyk się powtórzył.
- Zamknij ryj! - po raz kolejny usłyszeliśmy nieprzyjemny ton głosu Toma.
- Trzeba sprawdzić co się tam dzieje. - podniosłam się z łóżka zakładając na siebie bluzę. - Może coś się komuś stało.
Nikt jednak nie wykazał zainteresowania do wyjścia z łóżka.
- Nie, Hailey, zostań. - Jay jako jedyny zechciał mi pomóc. - Ja tam pójdę, oni nie nadają się do życia.
- Idę z tobą. - dodałam.
- Nie! Pójdę z Justinem. - wyrwał się natychmiast Thomas, który chciał najwyraźniej mi zaimponować. - Będziesz bezpieczniejsza tutaj.
Popatrzyłam zażenowana jego zachowaniem, po czym tylko dodałam:
- Uważajcie na siebie.
- Nic nam się nie stanie. Znaczy mi... nie wiem jak Bieber. - Tom wyszedł przodem, a Justin tylko wypuścił ciężko powietrze z ust kręcąc głową.

JUSTIN


Gdy wchodziliśmy po schodach straszne dźwięki zaczęły się intensywnie powtarzać. Trzymaliśmy się jak najbliżej ściany i zarzuciliśmy jak najwolniejsze tempo.
- To chyba z pięćdziesiątki. - powiedziałem cicho widząc jak drzwi uginają się pod jakimś ciężarem.
Na drugim końcu korytarza zobaczyliśmy innych lokatorów.
- Co tam się dzieje? - Thomas zapytał wyglądających zza drzwi studentów.
Wszyscy wzruszyli bezradnie ramionami, więc powoli zbliżaliśmy się w stronę pokoju, z którego dobiegały podejrzane odgłosy. Kiedy byliśmy już bardzo blisko, nastała niespodziewana cisza. Jakby ktoś odłączył właśnie płytę, która grała do tej pory. Niepewnym ruchem nacisnąłem klamkę i mocno popchnąłem drzwi do środka. Staliśmy przyparci do ściany i niepewnie odkręcaliśmy głowy. Pokój był całkowicie pusty, przynajmniej tak nam się pozornie wydawało.
- Jest tam ktoś? - spytał głośno Tom, ale nie usłyszał odpowiedzi.
- Wchodzimy? - dopytałem, patrząc prosto w twarz chłopaka.
Skinął nikle głową, po czym zrobiłem pierwszy  krok do środka. Spokojnie rozejrzeliśmy się po pomieszczeniu... PUSTO.
Wróciliśmy więc do reszty, trochę zdziwieni i jednocześnie przerażeni. Wszyscy siedzieli skuleni na łóżkach przy włączonym świetle.
- I co? - wyrwała się Hailey, widząc nasze niepocieszone miny.
- Też chcielibyśmy to wiedzieć... - odpowiedziałem tajemniczo.

HAILEY

Zmęczeni poprzednim dniem obudziliśmy się późnym popołudniem. Nikt nie miał na nic ochoty, ponieważ wczorajsza zabawa połączona z nadmiarem alkoholu była dla nas okrutna. Leżeliśmy w łóżkach starając się nie myśleć o kacu, który okropnie męczył nasze wykończone ciała.
- Chyba lepiej byłoby to rozchodzić. - jęknęła znudzona Tiffany.
- Co masz na myśli? - zapytałam zasłaniając twarz dłonią, by żadne najmniejsze światełko nie drażniło moich oczu.
- Dzisiaj w parku jest noc filmów, idziemy?
Chociaż z początku nikt nie wykazywał zainteresowania, ostatecznie wyszliśmy z ciasnego i dusznego pomieszczenia na świeże powietrze. Zajęliśmy jedno z wolnych miejsc na trawniku, na którym wcześniej położyliśmy koce. Poszczęściło się nam, że mieliśmy dość ciekawy widok na rozstawiony pomiędzy drzewami ekran. Po kilkudziesięciu minutach, siedzenie w jednym miejscu zaczęło robić się niewygodne, a niektórzy z nas zaczynali zasypiać.
- Hej. - Justin wyrwał mnie szeptem z zapatrzenia na lecący właśnie moment w komediowym filmie. - Chodź bliżej.
Powoli na czworakach przeczołgałam się pomiędzy śpiącymi przyjaciółmi, aby usiąść pomiędzy nogami blondyna.
- Wygodniej, prawda? - mruknął mi do ucha, gdy oparłam się o jego tors.
Skinęłam nieśmiało głową w odpowiedzi. W trakcie dalszych akcji filmu, nie mogłam się na niczym skupić. Jedyne nad czym utrzymywałam moją uwagę, to rytm bicia serca Justina. Chłopak udawał, że jest skupiony na filmie, jednak to go właśnie zdradzało, ten nierówny rytm. Z każdą upływającą minutą czułam do Jay'a coraz silniejsze uczucie. Nie potrafiłam tego zatrzymać. Kiedy poczułam jak jego ciepła dłoń wędruje po moich skrzyżowanych rękach, na wysokości piersi, jakby bezwładnie puściłam je z uścisku, by blondyn mógł spleść nasze dłonie.
- Kocham cię. - szepnął.
- Ja... - zająknęłam się. - Ja też cię kocham.
Podniosłam wzrok na uśmiechniętą twarz przyjaciela, a już po chwili zakończyliśmy wszystko delikatnym pocałunkiem.
- Nie jest ci zimno? - zapytał. - Masz strasznie zimne usta.
- Nie. - odpowiedziałam tuląc się mocniej do jego torsu.
Zamknęłam na moment oczy, a gdy je otworzyłam kilka milimetrów od mojej twarzy zobaczyłam okropne spojrzenie Emily. Odskoczyłam przestraszona, co zaniepokoiło Justina.
- Co się stało? - zapytał, ale ja w tym momencie byłam skupiona na słowach demona.
- Mówiłam, żebyś uważała na to co robisz. - paskudny głos rozszedł się po mojej głowie, więc nie mogłam wysiedzieć w jednym miejscu.
Podniosłam się gwałtownie i bez słowa zaczęłam uciekać, a zaraz za mną był Bieber, który obudził resztę przyjaciół.

~~~

[UN]FRIENDLY GAME  II  JBWhere stories live. Discover now