2

10.3K 518 79
                                    

Chłopcy przybiegli i stanęli obok nas.

— Hermiono! Wszędzie ciebie szukaliśmy! — krzyknął Ron, tak głośno jakby stał kilkanaście metrów dalej.

Widocznie nie zauważyli jeszcze osób, które mi towarzyszą. Myślałam, że zaczną rzucać w siebie zaklęciami... Może dorośli? A jednak. Harry spojrzał na Malfoya, który nadal kucał i wiązał bandaż na mojej ręce.

— Znowu krwawi? — zapytał zaniepokojony Harry. Kiwnęłam głową.

— Malfoy? Co ty tu robisz?! — krzyknął znów Ron. Blondyn zignorował go.

— Hermiono, dalej boli? — zapytała mnie Rose, która wcześniej milczała. Jestem pewna, że nie jest taka jak jej kuzyn. Od razu można to zauważyć po jej zachowaniu; nie interesuje ją czystość krwi.

— Jest lepiej. Powoli przestaje. — Spróbowałam się uśmiechnąć, ale chyba nie wyszło.

— A ty jesteś... — zaczął Harry, spoglądając na blondynkę.

— Rose. Miło mi — powiedziała i podała rękę Harry'emu, a następnie Ronowi. — Jestem kuzynką Dracona — dodała i spojrzała w stronę blondyna.

— Kuzynką?! — wrzasnął Ron. Nie ma ani knuta taktu...

— Ron, zachowuj się — upomniałam go. Chłopak już się nie odezwał.

— Granger, rozumiem że nie pierwszy raz ta rana krwawi? — zapytał Malfoy.

— Tak, ale dlaczego pytasz? — zdziwiłam się. Co go to obchodzi?

— Kiedy mniej więcej zaczęło pierwszy raz? — kontynuował.

— Kilka dni po zakończeniu wojny — odpowiedziałam bez wahania.

Pamiętam ten dzień, w końcu śni mi się bardzo często. Nie wiedziałam co się dzieje; myślałam, że pozostanie tylko blizna, ale myliłam się.

— Tak myślałem — powiedział chłopak i poszedł; tak po prostu.

— Ale dlaczego pytasz?! — krzyknęłam, jednak nie usłyszałam odpowiedzi.

Wszyscy patrzyliśmy jak odchodzi. Nagle Ron się odezwał:

— Głodny jestem. Chodźmy coś zjeść. — No tak; on zawsze ma apetyt.

— Idźcie sami. Nie mam ochoty na jedzenie — powiedziałam. Chłopcy kiwnęli głowami i poszli, Harry jeszcze obrócił głowę.

— Na pewno? — Kiwnęłam głową, a on odwrócił się z powrotem.

—Rose, nie widziałam ciebie wcześniej w Hogwarcie. Z jakiej szkoły się przeniosłaś? — zapytałam.

— Z Beauxbatons. Od drugiego roku życia mieszkałam we Francji, a teraz przeprowadziłam się tutaj — powiedziała z uśmiechem.

— Jak myślisz, do jakiego domu trafisz? — zapytałam, ciekawa czy odpowie tak jak kuzyn.

— Nie mam pojęcia... Myślę, że mam cechy każdego z domów. — roześmiała się. — A ty jesteś w...? — zapytała.

— Gryffindorze — odpowiedziałam.

— No tak! Złota trójca, czyż nie? — zaśmiałyśmy się.

— Tak nas nazywają... — powiedziałam. — Ale mów do mnie po imieniu — dodałam z powagą.

— Dobrze. Hermiono, przepraszam, ale muszę już iść. Miałam wrócić razem z Draco, ale najpierw muszę go znaleźć — powiedziała. Kiwnęłam głową.

Wstałam z ławki, pożegnałam się z dziewczyną i gdy już miałam wracać do chłopaków usłyszałam jej głos:

— On nie jest taki, jak myślicie, Hermiono.

lost love Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz