Siedziałem tutaj już... w sumie nie wiem ile czasu. Nie miałem zegarka. Najdziwniejsze w tym wszystkim było to, że niezbyt przejmowałem się co ze mną będzie, ale bałem się o resztę. Jak przekazać im to wszystko? Wiem, że mężczyzna mnie nie zabije; w końcu nie chcą razem z ojcem zakończyć naszego rodu. Beze mnie nie będzie kolejnego pokolenia. Oczywiście, jest jeszcze Rose, ale rodzina zachowuje się w stosunku do niej, jak do mugoli.
Nagle wpadłem na pomysł. Pamiętam, że w lochu ukryte kiedyś były przejścia. Postanowiłem ich poszukać, mimo że loch był ogromny.
~❤️
— Harry! Harry, na Godryka! — Biegłam w stronę chłopaka, czując, jak po moich policzkach spływają łzy.
— Hermiona! — Chłopak podbiegł do mnie i mocno przytulił.
— Co się stało? — zapytał z przejęciem.
— Szu... szukałam Draco po całej szkole kilka razy. Nie ma go! Rozumiesz? Zniknął! — zrobiłam pauzę, żeby nabrać powietrza — Harry, dzieje się coś złego. Czuję to.
— Co masz na myśli? — Spojrzał na mnie zdezorientowany.
— Och, nie chodzi mi przecież o Voldemorta! Jego już nie ma. Harry, mówię, że z Draco dzieje się coś złego.
— W takim razie, musimy się tym zająć.
— Idziemy do profesor McGonagall?
— No co ty! Zrobimy to po staremu — powiedział i uśmiechnął się.
— Tylko tym razem we dwójkę — dodał ciszej, ale i tak to słyszałam. Spojrzałam na niego zasmucona.
Ron Weasley był i nadal będzie ważną osobą w moim życiu. Był, jest i zawsze będzie tak samo wybuchowy, czasem nie panuje nad emocjami, nie myśli o tym, co mówi... Jednak dla mnie i dla Harry'ego, zawsze będzie przyjacielem. Tyle razem przeżyliśmy, że to nie może tak się skończyć. Teraz, chłopak musi się oswoić z tym, że czasy się zmieniły. Nie ma Voldemorta, a my dojrzeliśmy; tak samo jak inni. Dlatego Slytherin i Gryffindor nie powinny się ze sobą dalej sprzeczać i dużo osób podziela moje zdanie. Jestem pewna, że Ronald w końcu zrozumie, przeprosi nas i zaakceptuje wychowanków domu węża tak samo jak my.
— Hermiona! — Oderwałam się od myśli.
— Przepraszam Harry, zamyśliłam się — powiedziałam. Chłopak podał mi rękę. Zmarszczyłam czoło.
— Dokąd? Masz jakiś pomysł?
— Powiedzmy, że mam przeczucie.
Złapałam go za rękę i po chwili znaleźliśmy się w ostatnim miejscu, o którym bym pomyślała.
— Malfoy Manor? — szepnęłam. Chłopak spojrzał na mnie i kiwnął głową.
— Kiedy — przerwał na chwilę — Kiedy Bellatrix ciebie torturowała, nas zamknęli w lochu. Nie miałem dużo czasu na rozglądniecie się, bo bardziej przejmowałem się tobą, ale Luna wspomniała coś o jakimś przejściu. Myślę, że to nim moglibyśmy się dostać do środka.
— Dobrze, ale dlaczego akurat tutaj? — Wzruszył ramionami.
— Nie wiem, mówiłem ci, że mam przeczucie. — Westchnęłam.
— Miejmy nadzieję, że nas nie zawiedzie. A gdzie jest to przejście? Nie! Nie mów, że nie wiesz! — powiedziałam, kiedy zobaczyłam jego minę. Westchnęłam.
~❤
Obszedłem cały loch, jednak byłem zadowolony z rezultatów. W jednym miejscu znalazłem czyjąś różdżkę.
— Lumos — powiedziałem, żeby sprawdzić czy działa.
— Nox. — Od razu zgasła.
Super. To już coś. Teraz muszę tylko przypomnieć sobie, z której strony jest brama od posiadłości. Dosłownie obok niej jest przejście do lochu. Dość specyficzne. Kiedy stanie się w odpowiednim miejscu i wypowie po prostu słowo ,,loch" ziemia się zapada i ludzie ładują tutaj. Jak narazie nikomu się to jeszcze nie zdarzyło. Tak czy inaczej, ten sposób jest bezsensowny, ale teraz może mnie uratować. Jeśli znajdę odpowiednie miejsce, w którym ląduje ta osoba, to będę mógł się wydostać. Teraz tylko... Jak znaleźć to miejsce?
~❤
— Harry, może lepiej schowajmy się gdzieś za drzewem, na wypadek gdyby ktoś był w środku? — zapytałam zaniepokojona. Bardzo złe wspomnienia z tym domem przyprawiały mnie o dreszcze.
— Spokojnie.
— Spokojnie?! — Zaczęłam chodzić z nerwów. — Harry, Draco jest uwięziony w jakimś miejscu, może mu się właśnie coś dziać! Nie ma pewnie ze sobą różdżki, może jest głodny, spragniony? — mówiłam wkurzona.
— Oby nie bał się ciemności, bo mogą go trzymać w jakimś... w jakimś... lochu! Hermiona!
— Tak! — zatrzymałam się. — Harry jesteś genialny! Loch! To jest... — nie zdążyłam dokończyć, bo poczułam, jak pod moimi nogami osuwa się grunt.
— Harry! — krzyknęłam jeszcze. Poczułam, jakbym zjeżdżała po jakiejś zjeżdżalni. Było ciemno, nic nie widziałam. Nagle upadłam na twardą posadzkę.
— Uh, auć — mruknęłam, ale echo rozniosło mój głos.
— Na Godryka, gdzie ja jestem? — zapytałam samą siebie.
— Hermiona? — Usłyszałam cichy głos. Podniosłam głowę zaskoczona.
— Draco! Merlinie, znalazłam cię! — Chciałam do niego podbiec, ale od razu krzyknął:
— Nie! Nie ruszaj się. Stój tam, gdzie stoisz. – Podszedł do mnie.
— Tutaj wylądowałaś? — zapytał. Kiwnęłam głową.
— Ale czemu pytasz?
— Uh, mam nadzieję, że się uda.
— Ale co się uda, Draco?!
~❤
—Hermiona! — krzyknąłem i podbiegłem, żeby złapać ją za rękę, ale jej już nie było. Zapadła się pod ziemię. Dosłownie.
– Gdzie ona jest? — mruknąłem sam do siebie.
Chodziłem co chwilę w inną stronę, myśląc co zrobić. Nie wiedziałem, gdzie podziała się Hermiona, gdzie jest Draco. Znaczy, w lochach, ale nie wiem jak się tam dostać.
— Harry Potter! Jestem przecież wybrańcem!
— Potter, chyba masz za niską samoocenę — powiedział ktoś za mną, a ja podskoczyłem ze strachu.
— Malfoy! Skąd wy się tu wzięliście?!
— Ja sama nie wiem Harry, ale wracajmy już. Mam dość wszystkiego, chce mi się jeść — marudziła Hermiona. Podała nam dłonie i po chwili byliśmy znów w Hogwarcie.
YOU ARE READING
lost love
Fanfictionmoje pierwsze dramione, ma troszkę niedociągnięć, ale jestem z niego naprawdę dumna 27.04.2017r. - #35 w Fanfiction! 😍 Rozpoczęcie: 04.05.2016r. Zakończenie: 03.03.2017r.