~1~Wydalona

3.1K 149 13
                                    


- BoMi Yoo jesteś oficjalnie wydalona ze szkoły.- słowa dyrektorki rozbrzmiały po jej gabinecie zatopionym w kurzu. Z cichym westchnięciem wyrwałam moje papiery z rąk kobiety. -Do widzenia, powodzenia w nowym miejscu.-uśmiechnęła się ciepło, mimo to nie odwzajemniłam gestu. Wiem, że robi to na pokaz.

-Umrzyj.-rzuciłam przez ramię wychodząc z pomieszczenia.

Za sobą usłyszałam fuknięcie,pełne oburzenia, z jej strony. Bez wzruszenia przeszłam przez korytarz szkolny. Każdy bez wyjątku patrzył na mnie. Tuż przy wyjściu zobaczyłam chłopaka z rozciętym łukiem brwiowym. Uśmiechnęłam się pod nosem słysząc wiązankę bluźnierstw w moją stronę. Styczniowy wiatr odbił się od mojej twarzy, dając delikatne orzeźwienie umysłowi. Odpakowałam lizaka i zaczęłam się nim smakować idąc po raz ostatni ulicami Busan. Kolejna przeprowadzka, huh? Tym razem do stolicy. Ile już było wyprowadzek? Cztery? Pięć? Po dokładnym wyliczeniu, ze spokojem, stwierdzam, że było ich dokładnie osiem. Jutro dziewiąta. Przechadzając się ulicami miasta, szłam spacerkiem, przyglądając się detalom. Włożyłam ręce do kieszeni i spojrzałam w niebo.

Żegnaj.


-Zabrałaś wszystko?- mama krzyknęła kierując się w stronę taksówki.

-Yep.- odpowiedziałam nonszalancko. Usiadłam z tyłu i założyłam słuchawki. Muzyka była losowa, co do tego nie jestem aż tak wybredna. Kątem oka zerknęłam jak mama prowadzi zawziętą rozmowę z kierowcą. Dojechaliśmy na lotnisko. Samolotem szybciej, prawda?


Po wyjściu z koszmarnej maszyny wyszłyśmy po odbiór bagaży. Kiedy już wzięłyśmy to co nasze wyszłyśmy z lotniska. Było już dość ciemno. Moja rodzicielka w tłumie ludzi szukała taty co jej zbytnio nie wychodziło. Tak, ojciec już miał na nas czekać, a okazało się, ze to my mamy czekać na niego. Zirytowana usiadłam z czarnowłosą kobietą na walizkach. Najpierw kwadrans, później kolejny i kolejny. Godzina i dwanaście minut. Tyle zajęło mojemu kochanemu tacie dojechanie na lotnisko. Przeklinając go w duchu, bez słowa usiadłam do auta. Nie ma co ale korki w pobliżu lotniska są.

Po rozpakowaniu reszty rzeczy opadłam zmęczona na łóżko. Usłyszałam pukanie. Mruknęłam ''proszę'' i drzwi się otworzyły. Stanęła w nich mama i on. Dalej zastanawiam czy aby na pewno mam na niego mówić tata. Uśmiechnięta kobieta wręczyła mi dość duże pudełko. Cofnęła się o krok, a mężczyzna objął ją ramieniem.

-Będziesz ślicznie wyglądać...- czarnowłosa była zachwycona. Otworzyłam pudełko i zobaczyłam to czego się spodziewałam. Mundurek szkolny. No tak. Już jutro szkoła. Obowiązkowy strój składał się z czarnej marynarki z herbem szkoły oraz białymi paskami, do tego była biała koszula, czerwona kokarda w kratę z spódniczką w ten sam kolor i wzór. -Przymierz.- Jej uśmiech powiększał się z każdą chwilą, a ja miałam ochotę wyjść. To z jej powodu jeszcze tu stoję, jeszcze nie uciekłam od niego. Wzięłam strój i weszłam do łazienki. Zamiast podkolanówek wybrałam zakolanówki.

(A tu mundurek :) )

Mama zakryła usta w zachwycie, a ojciec uśmiechnął się delikatnie

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Mama zakryła usta w zachwycie, a ojciec uśmiechnął się delikatnie.

-Wyglądasz ślicznie - ojciec wyręczył mamę w skomentowaniu stroju. Gdyby nie to, że koło niego stoi mama nie uwierzyłabym w żadne jego słowo. Co prawda kiedy byłam młodsza, a dokładnie do czternastego roku życia, wierzyłam w każde jego słowo. Był dla mnie wzorem mężczyzny a teraz brzydzę się przebywać w jego towarzystwie. Spojrzałam w lustro. Fakt, był lepszy niż poprzednie ale czuję, że długo nie będę się nim cieszyć.

-A tak w ogóle to do jakiej szkoły mnie zapisaliście? - krzyknęłam z łazienki ubierając piżamę.

-Nie martw się! Szybko nie wylecisz! - usłyszałam chichot mamy zaraz po jej odpowiedzi. Westchnęłam ciężko i udałam się do mojego pokoju. Położyłam się na łóżko, sprawdziłam budzik i zaczęłam patrzeć w sufit. Nieświadomie jeździłam palcami po bliźnie na lewym biodrze w kształcie litery ''X''.

Weszłam spokojnie do domu ściągając buty. Przywitała mnie cisza. Zacisnęłam usta w wąską linie i weszłam do salonu. Podskoczyłam gdy dotarł do mnie głos ojca. Usłyszałam jak jego stopy kierują się w moją stronę. Mówił coś do mnie ale byłam zbyt przestraszona, żeby go chociaż słuchać. Z otępienia wyrwało mnie mocne szarpnięcie do tyłu. Teraz byłam z nim twarzą w twarz.

-Czemu mnie nie słuchasz, ty mała ździro?!- jego oczy były zatracone w furii. Czułam jak nogi robią się jak z waty. Znowu. Znowu to robi. -Z kim się znowu pobiłaś?! Pytam z kim! - zaczął trząść moim bezwładnym ciałem. Kiedy zaczął się na mnie wyżywać myślałam, że na prawdę na to zasługuję ale kiedy robił to coraz częściej i bez większego powodu zrozumiałam, że jestem jego workiem. Mama o niczym ie wiedziała. Nie mogłam jej powiedzieć. To skończyło by się źle dla niej a dla mnie jeszcze gorzej. Nigdy nie starałam mu się przeciwstawiać, aż do tego momentu. Rzucił mną o ścianę po której się zsunęłam. Próbowałam wstać ale oszołomiona tokiem wydarzeń nie byłam w stanie. Wtedy on podszedł i podniósł mnie za szyje do góry. Moje stopy były kilka centymetrów nad ziemią. Drapałam jego ręce aby puścił ale on nie dawał za wygraną. W końcu udało mi się go kopnąć w piszczel dzięki czemu znów miałam dostęp do upragnionego powietrza. Łapczywie łapałam powietrze. Zaczęłam uciekać po parterze. Mój ojciec darł się w niebo głosy. Poczułam jak lecę do tyłu przez pociągnięcie mnie za włosy. Płakałam, błagałam aby przestał ale on nie wzruszony dalej ciągnął mnie za włosy w stronę kuchni. Tam zaczepiłam się o framugę drzwi i wydostałam się. Na czworaka uciekałam przed nim ale to nie skutkowało. Już miałam wybiec z domu kiedy on znów pociągnął mnie za nogę. Kopałam, plułam na niego i krzyczałam z całej siły. Wtedy wstrząsnął mną spazmatyczny ból. Krew zaczęła wylewać się z mojego ciała. Czułam jak on porusza ostrym narzędziem na moim biodrze. Czułam jakby moja skóra płonęła.

-Pamiętaj, że masz się słuchać i ani słowa matce.- splunął obok mnie rzucając zakrwawiony nóż gdzieś w kąt. Z wielkim bólem przeczołgałam się do łazienki. Całe ręce miałam we krwi. Ten widok był przerażający, a świadomość, że zrobiła to bliska osoba była jeszcze gorsza. Ostatkami sił opatrzyłam ranę po czym zemdlałam.

Poczułam jak jedyna, słona łza robi mokrą smugę na policzku. Wspomnienia dość rzadko wracały ale jak już to właśnie bolało jakby było dopiero zrobione. Oczyściłam umysł z negatywnych myśli. Zaczęłam zastanawiać się co mnie jutro czeka w szkole. Mam nadzieje, że przez jakiś czas będę miała spokój od bójek.

^^^^^^^^^^^^^^^

Hej, cóż pierwszy rozdział za nami :D Mam nadzieje, że się spodoba :3 Zapraszam do mojego drugiego opowiadania ''The Stranger'' :) A teraz żegnam! ^^

Stigma | BTS VWhere stories live. Discover now