~17~Ona strzela fochy?~

948 78 1
                                    

,,- Hee? - Tae wszedł do pomieszczenia prawie bezszelestnie - Jak to ugotował ci kolecję? - znów jego obecność zadziałała drażniąco.

- No... Normalnie - odrzekł Hobi ze spokojem.

- Kiedy? - blondyn zmrużył oczy patrząc na przyjaciela.

- Wtedy, kiedy ty byłeś zajęty mizianiem się z tą larwą... - warknęłam dźgając go w pierś. Wyszłam naburmuszona z kuchni i rzuciłam się na wolny fotel.''


TaeHyung

A ją co ugryzło? Nie dość, że muszę ją pilnować to jeszcze strzela fochy. Przeklnąłem w myślach całą tą sytuacje. W dodatku ten ''przyjaciel''... Już to widzę. Bezwiednie zacisnąłem pięści i spojrzałem na mojego przyjaciela. Hoseok patrzył ze spokojem na poczynania Jina, a ten kontynuował swoje nauki. Chwile się wahałem co mam powiedzieć, chciałem się uspokoić ale dalej czułem na piersi palący palec BoMi i jej słowa przepełnione jadem. 

- A jej o co chodzi? - zmrużyłem oczy oczekując jakieś reakcji z ich strony. Jin tylko wzruszył ramionami nie chcąc mi powiedzieć szczegółów, mimo że na bank je zna. Spojrzałem wyczekująco na Hobiego -I z jakiej racji robiłeś jej kolacje? - zero reakcji. Zacisnąłem usta w wąską linie - I przypominam, że to moja dziew...

- Twoja co? - parsknął sfrustrowany brunet - Dziewczyna? To chciałeś powiedzieć - założył nonszalancko ręce na torsie i oparł się biodrem o blat kuchenny. Jin dalej wpatrywał się w garnki jakby nie było nas w pomieszczeniu.

- Dziewczyna... - dokończyłem - Tak, to chciałem powiedzieć i nie waż się...

- I nie waż się co? - ponownie rzucił wyzywająco - Dotknąć jej? Zbliżyć się? Zgadłem? - uniósł jedną brew do góry, a ja patrzyłem na niego ze spokojem, który on już powoli tracił.

- Tak, zgadłeś - ponownie potwierdziłem jego słowa kiwając przy tym lekko głową. 

- Mhm...- prychnął kpiąco - A o co się pokłóciliście? - zapytał z przekąsem.

- O nic... - wywróciłem oczami chcąc uniknąć rozmowy na ten temat ale wzrok przyjaciela nie dawał mi spokoju - O głupotę... Po prostu zdenerwowała mnie swoim ''przyjacielem'' - pokazałem cudzysłów w powietrzu - Plus jakiś dupek do niej gadał w sklepie... A ona strzela jakieś fochy - prychnąłem i przeniosłem rozbiegany wzrok na Hobiego.

- Fochy? - zaśmiał się ironicznie - Ona strzela fochy? - potwierdziłem kiwnięciem głowy, a blond grzywka zleciła mi na oczy - TaeHyung... Jesteś głupi czy ślepy? - jego ton był mi nieznany. Hoseok jeszcze nigdy nie mówił do mnie takim tonem. Nigdy. Ton przesiąknięty ironią, pogardą, nie dowierzeniem. Zacisnąłem dłonie w pięści wbijając sobie paznokcie w skórę. Próbowałem się jakoś uspokoić i słuchać co ciekawego ma mi do powiedzenia. 

- Czego chcesz? - warknąłem w jego stronę. Czułem jak mięśnie napinają się pod wpływem napięcia między nami, a Jin był dalej niewzruszony.

- Chcę abyś w końcu przejrzał na oczy - powiedział stanowczo - Abyś zobaczył kogo tak naprawdę masz i co ona zrobiła - spojrzałem na niego zdziwiony nie pojmując jego słów - Miesiąc... - szepnął podpowiedź - Miesiąc, bity miesiąc bija się sama ze sobą. Myślisz, że jak zapewnisz jej ochronę to wszystko będzie dobrze? Codziennie widziałem jak wygląda coraz gorzej. Nie wiedziała co się dzieje, była rozbita... - mówił stanowczym, lodowatym tonem -  na koniec widzi ciebie i tą sukę jak całujecie się w szkole. Chciałbyś tak? Aby Mimi zniknęła, bez słowa, tak po prostu, na cały miesiąc a potem widzisz ją z innym w takiej sytuacji? 

Naciskał na wybrane słowa tworząc w mojej głowie wyraźny obraz takiej sytuacji. Zrobiło mi się sucho w gardle, a w myślach był bałagan. Nie chciał bym tego. Kiwnąłem przecząco głową.

- A ona to widziała. Ta mała, delikatna osoba to widziała, Jesteś z siebie dumny? - zaśmiał się gorzko, a ja nie potrafiłem zareagować. Po prostu nie umiałem - Przed chwilą języka w gębie ci nie brakowało... - próbował mnie prowokować co mu się z deka udało. Zacisnąłem szczękę pogłębiając tym samym jej zarys - To ja byłem przy niej kiedy ona płakała, klnęła na ciebie. Ja ją pocieszałem, ja się nią opiekowałem, ja ją pilnowałem - wyliczał chaotycznie będąc coraz bardziej rozzłoszczonym - Ja musiałem patrzeć na to co się z nią dzieje, musiałem patrzeć i ścierać jej łzy, bo ty nie dałeś znaku życia. Najpierw wszedłeś w jej życie z buciorami, którego spokój zdeptałeś znikając. Ta mała, krucha osoba przeklinała cię na wszystkie możliwe sposoby myśląc, że to jej pomoże.

Spuściłem głowę na jego słowa nie wiedząc jak na nie odpowiedzieć. Chłopak odbił się od blatu i powoli zaczął się zbliżać.

- A teraz masz czelność mówić ''strzela fochy''? A pomyślałeś jak z jej strony to wygląda? Co ona czuje? - kiwnąłem przecząco - No właśnie... Dupek - skwitował wściekły Hobi - Zakochała się w dupku, wiesz? - paznokcie jeszcze boleśniej wbiły się w skórę. Brunet stanął naprzeciwko mnie i spojrzał na mnie zmieszany - Właśnie stoisz przed osobą, dzięki której ten skarb dał ci szanse. Doceń to... Doceń ją - widziałem w jego oczach zawiedzenie. Odszedł bez słowa w kierunku salonu przybierając uśmiech.

Stałem jeszcze w miejscu zbierając wszystko w kupę. Patrzyłem tępo w jedno miejsce, a Jin przemieszczał się swobodnie po kuchni bez słowa. Napięcie powoli opadało ale stanowczo za wolno... 

- Tae... - zaczął Jin odwracając się do mnie. Widać było, że nie chciał się wtrącać ale to było silniejsze - Ja wiem, jesteś zazdrosny... Wiem, że może dla ciebie to błahostki ale pamiętaj, że każdy przechodzi je inaczej, a Mimi... Mimi po prostu poczuła się zaatakowana bez powodu. Bo go nie miałeś. Nie ona zaprosiła tego frajera ze sklepu do rozmowy i to ona zapewniła cię, że tamten to tylko przyjaciel. Nie wierzysz jej? - zapytał łagodnie próbując mi uświadomić co się stało, a co ja zrobiłem.

- Wierzę... - szepnąłem. Było mi głupio. Za ostro zareagowałem ale po prostu ściska mnie coś w środku na myśl, że Mimi mogłaby być z kimś innym - Dzięki Jin - powiedziałem i odszedłem do innych. No to teraz trzeba jakoś to załagodzić. Przed salonem zatrzymałem się na chwilę aby ochłonąć. W końcu po paru dłuższych chwilach przekroczyłem próg. Automatycznie wzrok Hobiego spoczął na mnie wywiercając we mnie dziurę co mi wcale nie pomagało. Uśmiechnąłem się słabo pod nosem.

- Coś się stało? - zapytał Namjoon zerkając na mnie znad gazety. Kiwnąłem przecząco głową patrząc na Mimi.

- Em... - zacząłem aby zwrócić jej uwagę - BoMi pójdziemy porozmawiać? - starałem się być łagodny. Brunetka spojrzała na mnie swoimi ciemnymi oczami, w które się wpatrzyłem. Przecież one patrzą tylko na mnie... Poprawiła zgrabnie włosy i zawiesiła się na chwilę.

- Możemy... - powiedziała nonszalancko i wstała z fotela. Poszła w moją stronę ale zanim zdążyłem złapać ją za rękę ona mnie wyminęła i poszła dalej. Poszedłem szybko za nią doganiając ją przy drzwiach tarasowych. Wyszliśmy a świeże powietrze obiło się o nasze twarze - A więc? - odwróciła się do mnie po chwili milczenia.

- BoMi, ja  nie chciałem aby tak wyszło... - powiedziałem drżącym głosem od nadmiaru emocji.

- Mhm... I co jeszcze? - powiedziała sucho, a w jej oczach zobaczyłem, że naprawdę zabolało ją to, w jaki sposób ją potraktowałem.

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

Hej, witam i spadam xd Miłego czytania, przepraszam za błędy i mam nadzieję, że wam się spodobało :3 Zachęcam do gwiazdkowania i wyrażania zdania w komentarzu :D Dobranoc misie... ♥♥

Stigma | BTS VWhere stories live. Discover now