Rozdział I

25.5K 1.3K 1K
                                    

Akcja rozpoczyna się podczas szóstego roku w Hogwarcie, bezpośrednio po wydarzeniach z łazienki.  

Po tym, co wydarzyło się w łazience, Harry nie mógł się uspokoić. Nie potrafił krzywdzić ludzi, patrzeć na ich cierpienie, zwłaszcza osób, z którymi coś go łączy. Książę Półkrwi opisał Sectumsemprę jako zaklęcie ,,Na wrogów'', a Malfoy ewidentnie był wrogiem Harry'ego. Tylko czy Harry naprawdę tego chciał...?

  Krążył bezustannie po pokoju wspólnym Gryffindoru, ignorując zdziwione spojrzenia przyjaciół. Wiedział, że po tym, co zrobił czeka go kara. Gorsze były jednak wyrzuty sumienia. Nie mogąc ich znieść, Harry opuścił dormitorium i udał się w kierunku skrzydła szpitalnego.

Ślizgon leżał na trzecim łóżku od strony drzwi. Jasne włosy niemal zlewały się z bladą cerą i śnieżnobiałą pościelą. Jego powieki były zamknięte, a sine usta lekko rozchylone. Kierowany odruchem, Harry ścisnął mocno rękę chłopaka.

- Przepraszam, Draco. Nie chciałem, żeby tak wyszło.

Gdy tylko Harry dał się ponieść myślom, te pchały go ku tamtej chwili. Przypominały przerażenie w oczach Malfoy'a, jego potargane włosy, to, jaką trudność sprawiał chłopakowi każdy oddech. Tryskającą wszędzie krew, brudzącą jasną koszulę ślizgona...

Draco powoli rozchylił powieki. Stalowe oczy dość szybko przyzwyczaiły się do światła. Z bólem przekrzywił głowę i spojrzał na Harry'ego.

- Potter? Co ty tu robisz? – spytał słabym głosem.

Gryfon czuł, jak w jego gardle narasta wielka gula. Jak ma mu powiedzieć? Jak przeprosić za to, co się stało? Tyle razy pragnął zawieszenia broni, sojuszu z chłopakiem. Teraz może zapomnieć, że coś takiego kiedykolwiek przyszło mu do głowy.

- Draco, ja... naprawdę, nie miałem pojęcia, że to zaklęcie działa w ten sposób. Tak strasznie mi przykro... nie mogę przestać myśleć o tym, co zrobiłem –  słowa przeprosin płynęły z ust Harry'ego. Z zaskoczeniem spostrzegł, że Draco wciąż nie puścił ręki chłopaka. Patrzył tylko na bruneta, zdziwiony nagłą demonstracją uczuć. Pamiętał, że kiedyś sytuacja była odwrotna. To Malfoy wyciągnął do niego rękę na początku pierwszego roku. A Harry to odrzucił. Nie popełniłby tego błędu, gdyby miał drugą szansę.

- Już myślałem, że nie żyjesz. Przeze mnie.

Ślizgon uniósł brew.

- Bałeś się o mnie, Potter?

  Postanowił pozostawić to pytanie bez odpowiedzi. 

- Pójdę już chyba. Przepraszam.

Harry poszedł do swojej sypialni. Targany uczuciami rzucił się na łóżko. W końcu, nie mając nic lepszego do roboty, pogrążył się w głębokim śnie.

                                                                                      ***

Hejka naklejka! To pierwszy fanfik, jaki odważyłam się opublikować i, proszę, nie bijcie! Planuję,by rozdziały pojawiały się co jakiś tydzień i miały około 400 słów, tak jak ten. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Komentarze i gwiazdki mile widziane<3

I'm not your enemy -DrarryWhere stories live. Discover now