Rozdział XI

10.3K 749 114
                                    


- Lucjuszu, aby dostatecznie cię ukarać, twój syn zapłaci za błędy. Draco, podejdź tu. Crucio!

***

Obudził się zlany potem.

- Harry...? Wszystko w porządku? – spytał Malfoy zaspanym głosem. Gryfon odetchnął z ulgą. Ślizgon leżał zwinięty w kulkę w jego ramionach. Żywy, bezpieczny.

- Tak, tak... to tylko zły sen, to się nie stało. Naprawdę, tylko zły...

- Cii... Już wszystko dobrze. Jestem tutaj – przytulił mocniej chłopaka, a ten aby się uspokoić starał się dostosować oddech do rytmu serca chłopaka. Nagle poczuł, że irytujący materiał drapie go w ucho. Materiał? Ach, no tak. Więc to nie był tylko zły sen.

- Jak się czujesz? – spytał łamiącym się głosem.

- Mmm? A, lepiej. Dużo lepiej.

- Przepraszam, że cię obudziłem

- Nic nie szkodzi, kochanie.

Harry uniósł brew i uśmiechnął się lekko. Gdy blondyn to zauważył, odgarnął włosy z czoła bruneta i spojrzał na niego pytająco.

- No co?

- Nic, tylko... czy ty powiedziałeś do mnie: kochanie?

Draco złożył lekki pocałunek za uchem Gryfona.

- Tak mi się wydaje, kochanie.  Harry?

Gryfon uniósł brew.

- Nie mogę spać.

- Nic dziwnego. Twoje rany się jeszcze nie zagoiły i przez jakiś czas będzie ci to pewnie dokuczać, ale chyba nie ma już żadnego eliksiru, który mógłbym ci na to dać.

Ślizgon westchnął ze zrezygnowaniem.

- To chociaż mnie pocałuj.

Harry uśmiechnął się ciepło.

- Z przyjemnością, kochanie.

Ręce Dracona otoczyły talię Gryfona, który zarzucił ręce chłopakowi na szyję. Pulsujący ból, jaki odczuwał zawsze po wybudzeniu z koszmaru, ustępował powoli, gdy czuł przyjemne ciepło Draco i bicie jego serca. 

- O czym myślisz? – spytał brunet, przeczesując miękkie, jasne włosy chłopaka.

- Zawsze kiedy już wszystko zaczyna się układać, coś musi to wszystko zepsuć. 

- Jeszcze będzie lepiej, zobaczysz.

W spojrzeniu Malfoy'a zakwitła nadzieja.

- Tak?

- Mhm.

- Niech ci będzie. Idźmy spać. Dobranoc.

- Słodkich snów, kochanie – Harry zostawił na czole Dracona słodki pocałunek.

***

- Czemu wciąż go tu nie ma?

- Może zaspał ...

- To co niby robił w nocy? Może wybrał się z nowym współlokatorem na wycieczkę, co? Malfoy byłby w siódmym niebie... Hermiona, a jeśli się coś stało?

- Ogarnij się, Ron. Ile razy tobie zdarzało się zaspać i opuścić śniadanie albo lekcje?

- Zero. Bo któryś z chłopaków zawsze mnie budził... Ty, a jeśli to przez tą głupią fretkę Harry się spóźnia? Sam poszedł się najeść, a nie przyszło mu do głowy obudzić Harry'ego?

- Przecież nie możemy oczekiwać od Malfoy'a, że będzie budził Harry'ego na posiłki...

- Nie, masz rację. My go obudzimy. Chodź – złapał Hermionę za rękę tak gwałtownie, że na szatę dziewczyny wylało się kilka kropel soku dyniowego. Pociągnął Gryfonkę w stronę sypialni przyjaciela i mocno zapukał do drzwi.

***

- Słyszysz? Ktoś idzie. Którą mamy godzinę...?

- Szlag – Harry wygrzebał się spod kołdry i ukrył pod peleryną. Nie bardzo chciał, by ktoś zobaczył go w dwuznacznej sytuacji z dawnym wrogiem, więc gdy Draco ukrył głowę w poduszce, Potter niewidzialny przeszedł do swojej sypialni. W tym samym momencie drzwi do salonu łączącego pokoje otworzyły się gwałtownie. Ron i Hermiona wparowali do sypialni Gryfona. Zastali go w samej bieliźnie, pospiesznie wciągającego na głowę koszulkę. Na ten widok Granger odwróciła pospiesznie wzrok.

- Myśleliśmy, że zaspałeś, stary – wyjaśnił Ron.

- Bo zaspałem – brunet wzruszył ramionami. Wstałem jakieś 10 minut temu, musiałem się umyć i ...

- No, nieważne. Zbieraj się, idziemy na śniadanie.

Harry dokończył się ubierać. Trzask drzwi w salonie uświadomił mu, że Draco właśnie poszedł do Wielkiej Sali. Przeczesał rękami włosy i nałożył okulary. Odwrócił się do przyjaciół.

- Chodźmy.

***

Jest prawie północ, a ja nie mam weny na ogłoszenia parafialne. Dziękuję za 2 tysiące wyświetleń i gwiazdki. Trzymajcie się, nox!

I'm not your enemy -DrarryWhere stories live. Discover now