Rozdział II

16.8K 1K 878
                                    

 Gdy się obudził, nadchodziła pora kolacji. Ubrał szatę Gryffindoru i zszedł do Wielkiej Sali. Nakładając sobie kurczaka zauważył, że przy stole Ślizgonów siedzi już Malfoy.


- Szybko go poskładali – mruknął Ron.

Draco nie spuszczał Harry'ego z oczu. Nie mógł przestać wspominać dzisiejszego dnia. On, wielki Draco Malfoy pozwala pokonać się jakiemuś Potterowi, a później jeszcze nie próbuje nawet ukryć słabości? Nawet Puchon by się tak nie zachował! Na myśl o dzisiejszym wydarzeniu, blondynem aż wstrząsały dreszcze.

Zobaczył, że do Pottera podchodzi Snape. Zdziwiony za wszelką cenę próbował usłyszeć, co tłustowłosy chce przekazać brunetowi, jednak wszystkie próby zagłuszał jazgot Pansy tuż przy jego uchu.

- Draco, a może byśmy...?

- PRZYMKNIJ SIĘ WRESZCIE! – wydarł się, ignorując pełne dezaprobaty spojrzenia ze strony Puchonów. Potter pokiwał tylko głową w stronę mistrza eliksirów, a ten oddalił się w stronę stołu dla profesorów.
***

- Potter. Po kolacji przyjdziesz do gabinetu dyrektora.

Wiedząc, o co chodzi, przytaknął i powrócił do jedzenia.

- Czego on znowu od ciebie chce? – zainteresowała się Hermiona. Harry wzruszył ramionami.

- Pewnie ukarze mnie za tą całą walkę z Malfoy'em.

Miał rację: gdy tylko usiadł na wskazanym przez Dumbledore'a miejscu, usłyszał:

- Harry, chciałem spytać o zaklęcie, którego użyłeś na panu Malfoy'u. Skąd je znasz?

- Nie wiem – skłamał chłopak. – Natknąłem się na nie przeglądając jakąś książkę do obrony przed czarną magią. Byłem pewny, że działa jak Expelliarmus albo Rictusempra.

Dumbledore pokiwał głową.

- Ukarze mnie pan, profesorze?

- Myślę, że tak. Wypróbowując nieznane zaklęcie na innym czarodzieju wykazałeś się skrajną nieodpowiedzialnością. Poza tym, w Hogwarcie nie tolerujemy bójek. Możesz już iść, Harry. Zastanowimy się nad karą dla was.

- Do widzenia.

Wrócił do pokoju wspólnego Gryfonów, zastanawiając się nad własnymi słowami. Czuł, że coraz mniej ufa staremu czarodziejowi, a kłamstwa gładko przechodzą mu przez gardło. Mimo tego, jaką szkodę wyrządziła Sectumsempra, chciał przejrzeć dokładniej dziennik, a wiedział, że gdyby powiedział prawdę , Drops kazałby mu pozbyć się książki, tak jak próbowała zrobić to Ginny. Ginny... no właśnie. Odkąd wrócił do Hogwartu zachowuje się jakoś inaczej. Spędza z nim dużo czasu, ale czy chodzi jej tylko o przyjaźń? Nie wyobrażał sobie rudowłosej jako ,,kogoś więcej'', była dla niego jak siostra. Ale czy wyobrażał sobie tak kogokolwiek?

Wchodząc do sypialni postanowił przejrzeć jeszcze raz dziennik Księcia Półkrwi. Pewnie udałoby mu się to, gdyby książka nie zaginęła...


   ***

Witajcie! Bardzo się cieszę, że tak ciepło przyjęliście pierwszą część mojego fanfiction i dziękuję za wszystkie rady i wskazówki. Postaram się, aby następne rozdziały były trochę dłuższe, ale dzisiaj rączki mnie strasznie świerzbiły, żeby opublikować już drugą część. Mam nadzieję, że się podoba. Namieszałam nieco w kanonie, ale myślę, że mi to wybaczycie: inaczej kiepsko kleiłaby się akcja. Następny rozdział wstawię pewnie w weekend (jeśli wolicie dłuższy, popracuję nad tym, dajcie znać). Co do akcji: nie chcę jej rozwlekać przez 30 rozdziałów, jak to czasami bywa, bo z doświadczenia wiem, że takie dłuuuuuugie czekanie mocno działa na nerwy. Oczywiście wszelkie uwagi mile widziane, komentarze motywacyjne i gwiazdki również :)

I'm not your enemy -DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz