Rozdział XXIII

6.8K 498 126
                                    


  Dwa tygodnie później, sale i sypialnie naprawiono za pomocą magii, a ofiary wojny spoczywały już w rodzinnych grobowcach. Draco z pomocą Gryfona, coraz szybciej dochodził do siebie po stracie matki. Harry starał się jak mógł, by ulżyć bliskim w żałobie, jednak Ron wciąż był zrozpaczony i, nie mogąc pogodzić się ze śmiercią siostry, wrócił na miesiąc do Nory, a wraz z nim Hermiona, chcąc wesprzeć jakoś rodzinę Weasley'ów. Proces Lucjusza odbył się tydzień wcześniej, Draco postanowił, że nie chce w nim uczestniczyć. Dzięki pomocnym zeznaniom Severusa Snape'a, stary Malfoy po kilkudniowym procesie został w końcu uniewinniony i wrócił do swojej rezydencji, by topić smutek po stracie żony w Ognistej Whiskey. Severus przychodził do kochanka niemal codziennie. Winezgamot nie miał żadnych dowodów, by skazać Mistrza Eliksirów: żaden z żyjących jeszcze Śmierciożerców przesłuchiwanych przy pomocy Veritaserum nie przyznał, że czarodziej pomagał im w ataku na szkołę.

- Teraz już będzie normalnie? – spytał Draco. Gryfon pogłaskał go po policzku i uśmiechnął się ciepło.

- Jesteś chłopakiem Harry'ego Pottera. To zdecydowanie eliminuje szanse na „normalne" życie.

- Póki będę chłopakiem Harry'ego Pottera, nie przeszkadza mi to – odparł i wtulił się mocniej w klatkę piersiową bruneta – Jak sobie z tym poradziłeś? Ze śmiercią rodziców i... reszty bliskich osób? – dodał, widząc jak Harry unosi brew.

- Ja... nie wiem. Chyba musiało minąć po prostu trochę czasu.

- Nawet nie zdążyłem się z nią pożegnać – Draco zwiesił głowę, ale Potter chwycił go pod brodę i pocałował lekko.

- Możesz jeszcze to zrobić. A gdybyś... napisał do niej list? Mi to pomogło. Pisałem do Syriusza, jak dawniej, kiedy jeszcze żył i przez to czułem, jakby cały czas był ze mną.

Oczy Malfoy'a zaświeciły się z podekscytowania, a jego usta rozpromienił uśmiech.

- Naprawdę myślisz, że to by pomogło?

Harry pokiwał głową i wziął chłopaka na ręce.

- Ja to wiem.

***

Mamo,  

Piszę, by przekazać ci to, czego nie zdążyłem, kiedy jeszcze byłaś ze mną. Od pewnego czasu przestaliśmy się dogadywać... teraz tego żałuję: chciałbym to naprawić, choć wiem, że już na to za późno. Wstyd mi przyznać się do tego, ale twoje odejście otworzyło mi oczy; nauczyło okazywania uczuć – nie tylko tych złych... Bo wiesz, Mamo, jest ktoś, komu chcę te uczucia okazywać. To Harry. Harry Potter. On namówił mnie, żebym do ciebie napisał. Nie zdążyłem Ci o tym powiedzieć: od jakiegoś czasu jesteśmy razem. Bardzo go kocham.

Pewnie spytałabyś mnie teraz, czy jestem szczęśliwy... Tak, chyba tak. Znalazłem kogoś, kto pokochał mnie, mimo tego jaki jestem. Kto by pomyślał, że tym kimś okaże się akurat mój „największy wróg"? Rozmawiałem z nim o tym ostatnio, wiesz? Mówi, że dla niego nigdy nie byłem wrogiemtylko... rywalem. Takim, który motywował go do działania. I wiesz co jeszcze powiedział? Że kiedy przez kilka dni mu nie dokuczałem, zaczynało mu tego brakować. Czasami nawet podobno się wtedy o mnie martwił. Co za kretyn! Mimo to zgadzam się z nim, wiesz? Ja tak naprawdę zawsze go podziwiałem... a jednocześnie byłem zazdrosny o to, że każdy traktował go jak jakiegoś Zbawiciela, Może dlatego nie kocham Harry'ego Pottera, a jedynie Harry'ego? Bez całej otoczki ze sławy i podziwiających go czarodziei?

Napiszę do Ciebie jeszcze wiele razy, mamo. Mój „jedynie Harry" miał rację, to mi pomoże uporać się z twoją śmiercią. Idę go przytulić i podziękować mu za to, co dla mnie robi.

Kocham cię, mamo. Przepraszam, że wcześniej tego nie mówiłem.

Twój syn,

Draco.

***

Usiadł na kolanach Gryfona i wyciągnął w jego stronę pergamin. Chłopak przeczytał napisany eleganckim, pochyłym pismem list i uśmiechnął się szeroko.

- Dziękuję, „jedynie Harry". Kocham cię – wyszeptał i pocałował ukochanego.

- "Jedynie Harry" też bardzo cię kocha.

***

Chyba się wyczerpałam, ten rozdział to jeszcze większe dno niż dwa poprzednie...

A koniec już coraz bliżej... Powinnam się teraz uczyć angielskiego ale mam kaca po drugiej części Magnusa Chase'a i nie nadaję się do życia, bo od godziny wpół do drugiej, kiedy to skończyłam tą książkę strajkuję samotnie i domagam się The Ship Of Dead. Zaraz wjedzie nominacja, a tak poza tym, to ja nie wiem jak uda mi się skończyć to Drarry, chlip, chlip. I pomyśleć, że to miał być tylko one shot... Ogłoszenia parafialne przeniosę pewnie na inne opka, i tam/ewentualnie tutaj pojawi się jakieś info o ewentualnym nowym Drarry. Nie wiem co dalej pisać, idę przepisywać drugie ff.

Do wszystkich, którzy czekali na ff do Yuri!!! On Ice: pojawił się już pierwszy rozdział, a za jakieś 30 minut (albo godzinę jeśli jednak postanowię obejrzeć po raz setny Star Wars) wstawię nowy

I'm not your enemy -DrarryWhere stories live. Discover now