Rozdział III

16K 1K 1.1K
                                    

Draco po raz kolejny omiótł spojrzeniem to miejsce. Trochę zmieniło się, odkąd był tu ostatnim razem. Krew po zaklęciu rzuconym przez Harry'ego dawno wyczyszczono, wybite lustro i umywalki naprawiono. No właśnie, umywalki... nie zauważył, że pod jedną z nich leżała książka. Podniósł ją, pewien, że to jakiś pierdołowaty uczeń ją upuścił. Nic dziwnego, okładka świadczyła, że był to podręcznik do eliksirów. Dopiero, gdy przewrócił kilka stron i zobaczył zapisane w pośpiechu, pochyłym pismem notatki, coś w nim drgnęło. Wziął podręcznik pod pachę i zabrał do dormitorium.

***

- Cholera, cholera, jasna cholera...

- Harry, co się stało? - spytała Ginny z niepokojem, podnosząc oczy znad podręcznika do zielarstwa.

- Książka Księcia Półkrwi zniknęła.

- Przecież możesz korzystać z mojej - podsunął Ron.
- Nie rozumiecie, tamte notatki... Jeśli ktoś ją znajdzie?

- Odda Slughornowi, to proste. Nie wierzę, że to mówię, ale... może to i dobrze, że ją zgubiłeś. Miałeś przez nią same problemy.

Harry nie wierzył, że przyjaciele zlekceważyli w ten sposób kwestię zaginięcia podręcznika. Zrezygnowany pokręcił głową i poszedł razem z resztą do Wielkiej Sali.

***

- Dracusiu? Już kolacja...

- Idźcie beze mnie, dogonię was.

Pansy wzruszyła tylko ramionami i wyszła zostawiając Malfoy'a z książką. Chłopak przeglądał stronę po stronie trafiając na kolejne wskazówki, dotyczące głównie przygotowywania eliksirów. Już miał dołączyć do ślizgonów, gdy któraś ze stron zwróciła jego uwagę. Sectumsempra. Na wrogów. To przecież zaklęcie, które rzucił w niego Harry! Spojrzał na okładkę: Własność Księcia Półkrwi. Ktokolwiek to może być, ma beznadziejny pseudonim. A jeśli to Potter jest tym całym Księciem? Schował podręcznik pod poduszkę i poszedł na kolację. Gdy tylko skończył jeść i miał wrócić do sypialni, zatrzymał go Snape.

- Malfoy. Zapraszam do gabinetu dyrektora.

Zdziwiony wzruszył ramionami, ale poszedł za mistrzem eliksirów.

Na miejscu już czekał Harry, Dumbledore i McGonnagal.

- Witaj Draco. Razem z Minerwą i Severusem wymyśliliśmy, jak ukarać was za bójkę w łazience, a jednocześnie poprawić wasze stosunki. Jako prefekci, będziecie mieszkać w osobnym pokoju, niedaleko dormitorium Slytherinu.

- Co? Mieszkać razem... z tym czymś?

- Nie ma mowy!

- Chciał mnie zabić!

- CISZAAA! Nie chcę słyszeć żadnych dyskusji - uciął dyrektor.

- I niby ile to ma potrwać?

- Do momentu, aż uznamy, że można cofnąć waszą karę.

Draco wyjął różdżkę z kieszeni.

- Wiesz kim jest mój ojciec?

- Więźniem w Azkabanie, o ile się nie mylę, panie Malfoy.

Chłopaka zatkało. Z wściekłości jego wiecznie blada twarz była teraz cała czerwona.

- Wasze rzeczy są już w pokoju. Możecie już iść. Żegnam, panowie - skończył Dumbledore stanowczym, nieznoszącym sprzeciwu głosem. 

Draco i Harry, wściekli na siebie i wszystko dookoła wyszli z gabinetu i z zaciśniętymi pięściami skierowali się w stronę nowego pokoju. Pokój, a w zasadzie apartament z salonem, dwiema sypialniami i łazienką był przytulny, zupełnie nieprzypominający więzienia,którym miał być dla dwójki czarodziejów. Pośrodku salonu płonął kominek, z okien zwisały czerwono-zielone zasłony, a większość ścian zajmowały biblioteczki z książkami. Jak łatwo się domyślić, chłopcy, nie chcąc na siebie patrzeć popędzili do swoich sypialni. W kufrze Draco znalazł podręcznik Księcia Półkrwi, położył się na nowym, wygodnym łóżku i powrócił do przeglądania podręcznika. Harry w tym czasie krążył po swoim pokoju zastanawiając się, gdzie mógł zgubić książkę...

***

Jest kolejny rozdział. Mam nadzieję, że się podoba. Zanim zaczniecie mówić, że za szybko posuwam akcję... nigdy nie planowałam, żeby to fanfiction było wyjątkowo długie. Początkowo to miał być tylko one shot, ale zżyłam się z tą historią i postanowiłam, że znacznie ją rozbuduję. Spokojnie, mam jeszcze duuuuużo pomysłów, które, mam nadzieję przypadną wam do gustu. Ten rozdział ma ok. 550 znaków, skończyłam go z tytułu braku weny nocnej, ale jeśli chcecie dłuższe, nie ma problemu. *czeka na deszcz gwiazdek i komentarzy*



I'm not your enemy -DrarryWhere stories live. Discover now