Rozdział V

13.3K 950 587
                                    

- Nie widzisz, że jej na tobie zależy?

- Hermiona, proszę cię, odpuść. Mówiłem ci: jest dla mnie jak siostra. Poza tym... jest ktoś inny - Harry dobrze wiedział, że nie było to do końca kłamstwo. Dziewczyna pokręciła głową.

-Chociaż spróbuj.

Przed salą do OPCM czekali na zajęcia. Hermiona bezskutecznie usiłowała namówić Gryfona na randkę z Ginny. Za każdym razem, gdy tylko poruszała temat, Harry z uporem odwracał jej uwagę. Nie chciał o tym rozmawiać. Nie potrafił wyobrazić sobie siostry Rona w ten sposób. Żadnej dziewczyny...

Przynajmniej na zajęciach miał spokój. Notował bez większego zainteresowania to, co mówił Snape. Raz czy dwa został ukarany odjęciem punktów, gdy poskarżył się Ronowi na swoją sytuację. Jak zareagował jego przyjaciel? Nie podobał mu się ten pomysł, ale Ginny była jego siostrą. Chciał dla niej jak najlepiej, to oczywiste, mimo to nie potrafił wyobrazić sobie Harry'ego w roli jej chłopaka. Gdy po raz kolejny Gryffindor stracił punkty, wybraniec pokręcił głową i odwrócił się w stronę Draco. Czemu tak na mnie działasz? Czemu od siostry przyjaciela muszę woleć największego wroga?

Lekcja dobiegła końca. Wiedząc, że musi wrócić do pokoju po esej na transmutację, wziął tylko książki w ręce i wyszedł z klasy. Ledwo zdążył opuścić salę, przed oczami mignęły mu rude włosy, a on z impetem upadł na ziemię.

- Och, Harry, przepraszam. Straszna ze mnie niezdara... - Ginny zaczęła zbierać rzeczy Gryfona z posadzki.

- Nic nie szkodzi, Gin...

Został uciszony brutalnym pocałunkiem. Siostra Rona zarzuciła mu ręce na szyję. Kiedy tylko chłopak zorientował się w sytuacji, odepchnął Gryfonkę. Ta spojrzała na niego z nieskrywanym zdumieniem. Harry skończył zbierać książki i szybkim krokiem udał się do sypialni. Nie wiedział, kto był świadkiem całego zdarzenia...

***

Draco przeczesał dłonią włosy. Zawsze robił to, gdy był zdenerwowany. Nie wiedział nawet, co wyprowadziło go tak z równowagi. Przecież to nic takiego. Głupi Potter całuje się z tą zdrajczynią krwi... Nie powinno go to obchodzić. Harry to jego wróg, niech robi co chce. Czemu więc nagle jego serce wypełniło takie rozczarowanie?

***

- Myślicie, że jestem idiotą?! - wrzasnął Harry, gdy razem z Ronem i Hermioną wracali z kolacji - Zaplanowała wszystko! Mówiłem wam, nic do niej nie czuję i nie będę robić jej nadziei.

Hermiona nie odzywała się ani słowem. W końcu westchnęła.

- Może to i nie był najlepszy pomysł. Przepraszam, Harry. Pogadamy z nią, prawda, Ron?

Gdy Rudzielec kiwnął głową, Wybraniec poczuł, że nie ma ochoty dłużej o tym rozmawiać.

- Niech wam będzie. Idę do siebie.


***
Wazelina, wazelina, jeszcze więcej wazeliny, a wszystko przez Werę (jeszcze cię dopadnę!). Miał być fluff, kucyki, buziaczki, ale musiałam zamiast tego zrobić beznadziejną dramę, "bo 5 rozdział to za wcześnie". Więc tak, Ginny (nigdy nie lubiłam tej małpy) pewnie jest chora psychicznie i może spali toaletę, albo sabotuje lekcje wjeżdżając do sali na testralu, coś wymyślę. Zdaję sobie sprawę, że moje wypracowania na polski w czwartej klasie były ciekawsze niż to coś, ale mój dzisiejszy zasób weny, to jedna wielka bida z nędzą, mimo, że wybiło 450 odsłon i 60 gwiazdek i bardzo się z tego cieszę, to jest prawie pierwsza, ten rozdział to tragedia, a jutro o ósmej muszę wstać na kółko. Jutro postaram się wrzucić fluffika, żeby wynagrodzić sobie i wam te cierpienia. (Przypominam o fanfikach do tłumaczenia! ) Trzymajcie się!

I'm not your enemy -DrarryWhere stories live. Discover now