Rozdział XIII

10.1K 671 477
                                    


  Ku swojemu zdziwieniu, Harry obudził się wcześniej niż zwykle.

- Hej – szepnął rozmarzonym głosem, przeczesując miękkie, jasne włosy Ślizgona. Przez chwilę leżeli blisko siebie w ciszy, ciesząc się sobą, z poczuciem, że słowa są zbędne, bo przecież wszystko wyjaśnili sobie już wczoraj. W końcu Draco postanowił spytać:

- Zamierzasz im powiedzieć?

Harry uniósł pytająco brew.

- Weasley'owi i Granger. O nas – wyjaśnił Malfoy. Brunet zastanawiał się przez chwilę.

- Chciałbyś, żebym to zrobił – to nie było pytanie. Draco obdarzył chłopaka ironicznym uśmieszkiem.

- Skakać z radości raczej nie będą, jak się dowiedzą, nie?

- Prędzej z mostu. Ale to moi przyjaciele. Muszą zaakceptować to, co nas łączy.

- Boisz się?

- Trochę tak.

- To może jednak wstrzymajmy się z tym jeszcze.

Harry kiwnął głową.

- Musimy zbierać się na zajęcia, prawda? – słysząc zrezygnowany głos Gryfona, blondyn pokręcił głową i pocałował Pottera w czoło.

- Jest sobota. Możemy tu leżeć do wieczora.

- Świetnie.

- Nie chce mi się schodzić na dół na śniadanie

- Nie musisz. Zgredku!

Po chwili w pokoju słychać było trzask teleportacji. Chłopcy przykryci kołdrą uśmiechnęli się na widok skrzata domowego.

- Wzywał pan, Harry Potter, Sir?

- Możemy poprosić cię o śniadanie do łóżka? Najlepiej coś na słodko...

- I gorącą czekoladę z bitą śmietaną – dorzucił Draco.

- Tak jest, Harry Potter, sir. Zgredek zaraz przyniesie.

- Dziękujemy – odparł Gryfon, zanim Zgredek zniknął.

- Czekaj... skąd ja go kojarzę? A, no tak. Mieszkał u nas kiedyś. Codziennie na śniadanie przynosił gorącą czekoladę. A pewnego dnia zniknął. Ojciec się wtedy strasznie wściekał. Ale nie mówił czemu

Wargi bruneta uniosły się w uśmiechu.

- Ja chyba wiem.

Przez chwilę Draco patrzył na chłopaka zdezorientowany. 

- To ty zabrałeś nam Zredka! On robił najlepszą czekoladę ze wszystkich skrzatów, jakie mieliśmy. Pożałujesz!

To mówiąc, zaczął okładać Wybrańca poduszkami.

- Śniadanie, Harry Potter, sir.

Na szafce obok łóżka postawił tacę z naleśnikami, goframi, owocami i parującymi kubkami z gorącą czekoladą.

- Co? A, tak. Dziękujemy, Zgredku. Pan Malfoy – ścisnął mocno pod kołdrą rękę blondyna – też bardzo dziękuje.

Draco wciągnął powietrze z irytacją.

- Tak, tak, dziękuję, Zgredku – powiedział z niechęcią, jakby słowa miały spalić mu język. Skrzat uśmiechnął się szeroko.

- Nie ma za co. Miłego dnia, Harry Potter, sir. Draco Malfoy, sir.

Gdy zniknął, Harry wygiął usta w uśmiechu.

– Draco?

- Mmm?

- Zimno mi.

Blondyn pokręcił głową ze zrezygnowaniem.

- Chodź tu.

Harry wpełzł prosto w ramiona chłopaka. Draco podał mu kubek z czekoladą, wziął swój do ręki i wypił łyk, ignorując przy tym bitą śmietanę. Uśmiechnął się w rzadki dla siebie, pełen czułości i ciepła sposób i wsunął palce w ciemne włosy Harry'ego.

- Kocham cię – wyszeptał.

- Ja ciebie też.

- Masz zamiar ruszać się stąd dzisiaj?

Harry prychnął cicho.

- Najmniejszego.

- To bardzo dobrze, bo mam dużo lepszy pomysł.

***

- Wciąż jej nie ma?

Ron zrezygnowany pokręcił głową. Hermiona podeszła do niego i przyjacielsko objęła ramionami.

- Może się z kimś spotyka? A ten ktoś po prostu jest z innego domu...

- Ale została u niego na noc. Na noc. Słyszysz, Hermiona? Jeśli mama się dowie, że na mojej zmianie została babcią, przerobi mnie na pieczone udka. Cholera, miałem jej pilnować. Zauważyłaś?

Szatynka uniosła brew.

- Z naszej trójki, w zasadzie czwórki, zostaliśmy tylko my. Harry mieszka z Malfoy'em i pewnie wychodzi co noc do jakiejś laski, a Ginny też... znika. Nie wiadomo gdzie.

Hermionie nagle wpadł do głowy pewien pomysł.

- A może by tak zawiadomić nauczycieli o tych jej ucieczkach? Może opiekunowie innych domów zauważyli ją w którymś pokoju wspólnym.

- W sumie nie taki zły pomysł. Chodźmy do Hooch i Flitwicka.

- A Snape?

Ron pokręcił głową.

- To moja siostra. Nie umówiłaby się ze Ślizgonem, choćby miała dostać za to milion galeonów.

*** 

Wybaczcie za tą zmianę czasu, ale to mi dużo lepiej pasowało do rozwoju akcji. Dziś taki luźny rozdzialik, pełno sernika, którego nie ma i niczego istotnego. Wiem, że w fikach powinna być akcja, urywanie głów i te sprawy, ale czasami lubię pisać takie słodziki i mam wrażenie, że wam też się to podoba. Dajcie znać, co myślicie. Gwiazdki i komentarze oczywiście mile widziane. Nox!

I'm not your enemy -DrarryWhere stories live. Discover now