Rozdział XIV

9.7K 647 697
                                    


  Przez okno do sypialni wleciała sowa. Gryfon wyplątał się z ramion Dracona, starając się go nie obudzić. Nie udało się. Po chwili Ślizgon uśmiechnął się w półśnie, a jego ręka przyciągnęła Wybrańca do siebie.

- Harry... - wymruczał zaspanym głosem. Chłopak pochylił się i złożył na czole Draco lekki pocałunek. Wyszedł z łóżka i zaczął odwiązywać od nóżki ptaka pergamin, gdy poczuł, że chłodne ramiona oplatają go w talii. Wziął do ręki list i zaczął czytać.

Harry.

Jak radzisz sobie z wykonywaniem obowiązków prefekta? Wierzę, że jako odpowiedzialny chłopiec przykładasz się do pracy, liczę na Ciebie. Spotkajmy się dzisiaj po kolacji w moim gabinecie. Chcę porozmawiać z Tobą o informacjach, jakie, jak mniemam udało Ci się uzyskać od pana Malfoy'a.

A. P. B. W. Dumbledore

Widząc swoje nazwisko na papierze, Ślizgon zbladł dużo bardziej niż zwykle. Rzucił chłopakowi pełne złości i przerażenia spojrzenie.

- Co mu powiedziałeś?! Po to było to wszystko, tak? Żeby wyciągnąć ze mnie informacje?! Dumbledore wcisnął cię tu ze mną, żebyś był jego wtyką. Zdajesz sobie sprawę, że jak on się dowie, że pisnąłem ci chociaż słówko, zabije mnie, matkę, ojca i każdego, na kim mi zależy?! Zaufałem ci! Pokochałem cię! Powiedziałem ci o wszystkim!

Teraz to twarz Harry'ego zrobiła się biała jak papier. Złapał blondyna mocno w talii i przyciągnął do siebie, mimo, że chłopak za wszelką cenę próbował mu się wyrwać.

- Draco, wiem, że jesteś wściekły, rozumiem, ale pozwól mi się chociaż wytłumaczyć.

Draco sprzed kilku tygodni rzuciłby na Harry'ego oszałamiacza, wymierzył mocno pięścią w twarz chłopaka, albo pieprznął drzwiami i wyszedł, kręcąc głową. Ale Draco, który stał przed Harry'm mimo wszystko chciał wysłuchać Gryfona. Bo chociaż rozum podpowiadał mu: uciekaj od tego zdrajcy!, to serce kazało mu zostać z chłopakiem. A nowy Draco nauczył się słuchać serca. Splótł ręce na piersi i wpatrywał się w bruneta ze wściekłością.

- Mów – warknął. Harry wziął głęboki oddech.

- Zanim tu zamieszkaliśmy, kiedy Dumbledore powiedział nam o karze, kazał mi zostać na chwilę w gabinecie. Poprosił, żebym przekazywał mu informacje. Ale nawet, gdybyśmy nie byli tak blisko, nic bym mu nie powiedział. Bo to świństwo, a ja już dawno straciłem do niego zaufanie. Mam cholerne wrażenie, że manipuluje nami. Mną, Ronem, Hermioną... tobą. Przysięgam ci. Nic mu nie powiedziałem i nie powiem. Nie udawałem, żeby zdobyć twoje zaufanie, nigdy cię nie oszukałem. Naprawdę cię kocham.

W miarę słów Gryfona, spojrzenie Draco robiło się coraz bardziej łagodne i pełne zrozumienia. Gdy Harry skończył mówić, Malfoy pokiwał głową, a brunet objął go i przycisnął mocno do siebie.

- Przysięgasz, że nic mu nie powiedziałeś? – spytał, wciąż jeszcze podłamanym głosem.

- Przysięgam. Na naszą miłość.

- Dlaczego akurat na nią?

- Bo jest dla mnie najważniejsza na całym świecie.

- Ale musisz się z nim spotkać.

- Tak... Powiem, że rzuciłeś zaklęcie wyciszające na swój pokój i kiedy tylko próbuję nawiązać z tobą jakiś kontakt, uciekasz albo mnie obrażasz. Spędzasz czas sam albo z resztą Ślizgonów, a do mnie nie odzywasz się ani słowem, mimo, że kilka razy proponowałem ci rozejm.

I'm not your enemy -DrarryWhere stories live. Discover now