Rozdział 26

2.3K 234 7
                                    

Kto nie zna tego stresu przed pierwszym dniem szkoły....

Przypominam po raz kolejny - między 8 a 25 października przerwa w rozdziałach!!!

Czyli został jeszcze rozdział 27 we wtorek i kolejny będzie dwudziestego dziewiątego....

Mam nadzieję, że większość cierpliwie wyczeka ^^

Teoretycznie mogłabym dodać coś jakby miniaturkę - opowiadanie, które dwa lata temu napisałam na konkurs szkolny (i wygrałam ^^)

Zainteresowani, czy raczej nie?

Odpowiedzi proszę w komentarzach ;)

Miłego czytania!

Kramarzówna


Rozdział z dedykacją dla Mandragora1987 - oby więcej takich użytkowników na wattpadzie ;)



Po raz setny tego dnia podeszłam do lustra zawieszonego na drzwiach szafy i przyglądnęłam się swojemu odbiciu. Byłam ubrana w klasyczny stój galowy. Biała bluzka wpuszczona w czarną, plisowaną spódnicę przed kolano, czarne baletki na stopach. Po raz kolejny sięgnęłam do uszu, a raczej zawieszonych na nich srebrnych kolczyków z czarnym oczkiem. Bałam się, że je zgubię, były prezentem od Eli.

Westchnęłam. Moją odruchową reakcją na pierwszy dzień w nowej szkole była chęć zamknięcia się w pokoju i schowania pod kołdrą. Ale wiedziałam, że to raczej nie wypali... Okazało się że moja ciotka jest nauczycielką w szkole, do której mam pójść. Wagary w rozpoczęcie roku szkolnego raczej odpadają...

Nagle słyszałam dzwonek do drzwi. Pewnie Eryk przyszedł z mamą. Zgodziła się popilnować Oli w czasie, kiedy my będziemy w szkole. Przedszkole zaczyna się dopiero w następnym tygodniu.

Powoli wyszłam z pokoju starając nie poślizgnąć się na śliskich podeszwach butów. A mogłam wziąć trampki... Kiedy zeszłam ze schodów, pierwszą osobą która zauważyła moją obecność, była pani Dąbrowska.

- Wyglądasz ślicznie! - pisnęła i objęła mnie swoimi delikatnymi jak u dziecka ramionami.

- Dziękuję - uśmiechnęłam się. Uwielbiałam tę kobietę. Przez jej serdeczność i optymizm (już wiadomo, po kim ma to jej syn...) nie dało się jej nie lubić.

- Łał - zerknęłam nad jej ramieniem i uśmiechnęłam się szeroko do Eryka. Mogłam się domyślić, że nie rozstanie się z ukochanymi dżinsami. Przynajmniej miał białą koszulę.

- To co, jedziemy? - spytała Ela - Mamy co prawda jeszcze trochę czasu, ale chyba wolicie być tam wcześniej, nie?

Po jakichś dziesięciu minutach byliśmy na miejscu. Nie mieszkałam daleko od szkoły. Zacisnęłam ręce na materiale spódnicy. Denerwowałam się, choć tak naprawdę nie bardzo było czym. Jednak jeszcze nigdy tak dobrze nie słyszałam bicia swojego serca. Nagle moją rękę przykryła inna, większa,

- Gotowa? - spytał Eryk.

- Nie bardzo, nie, ani trochę - mruknęłam, ale wyszłam z auta i poszłam za nim w stronę szkoły.

W drzwiach prowadzących do szkoły zauważyłam dziewczynę. Stała obrócona do mnie tyłem, więc widziałam tylko jej długie, rude włosy. Chyba farbowane. Rozmawiała z inną uczennicą o krótkiej blond czuprynie. Kiedy chciałam przejść obok nich, rudowłosa obróciła się i wpadła prosto na mnie. Straciłam równowagę i poleciałam do tyłu. Zaliczyłabym spotkanie z ziemią, ale Eryk przytrzymał mnie za ramię i sprowadził do pionu.

Uśmiechnęłam się w podzięce i weszłam przez drzwi, które mi otworzył. Odwróciłam się jednak w pół kroku, kiedy usłyszałam za sobą ciche, pełne oburzenia prychnięcie.

Popatrzyłam się prosto w pełne złości zielone oczy dziewczyny, która mnie potrąciła. Nie rozumiałam o co jej chodzi. To nie ja na nią wpadłam, tylko ona na mnie. Jednak na wszelki wypadek postanowiłam trzymać się od niej na dystans.

Podeszłam do sekretariatu, dowiedzieć w której klasie będę. Kiedy usłyszałam odpowiedź, mina mi zrzedła, ale zdołałam zebrać się w sobie na tyle, żeby uśmiechnąć się lekko do sekretarki na odchodnym.

Nie, nie, nie, nie, nie, nie. Nie tak miało być. Na moim roczniku były dwie klasy. Można było przewidzieć, że wstawią mnie właśnie do tej, w której nie ma Eryka. Chociaż nadziei należy się trzymać do końca... Świetnie. Po prostu świetnie. Nikogo znajomego nie będzie.

Niechętnie poszłam w kierunku klasy - Eryk zdążył się ulotnić już pod sekretariatem. Sala numer trzynaście - nie powiem, bardzo zachęcające. Ostrożnie zajrzałam do środka, gdzie zdążyło się już zgromadzić parę osób.

Grupka dziewczyn siedziało na ławkach i dyskutowało o czymś zawzięcie, a kilku chłopaków pochylało się nad czymś na tyłach. Nikt nawet nie zwrócił uwagi na moje wejście - i dobrze. Usiadłam w pierwszej ławce, jak najdalej od reszty. Wyciągnęłam telefon z kieszeni spódnicy i sprawdziłam godzinę. Zostało pięć minut do dzwonka. Oparłam głowę na dłoni i wpatrzyłam się w okno, pogrążona w myślach. Ciekawe jaka będzie moja klasa. Raczej ze sobą zżyta, czy podzielona na grupki w taki sposób, że równie dobrze można było podpisać każdą "zakaz wstępu".

Na dźwięk dzwonka odwróciłam się w stronę drzwi. Ostatni spóźnialscy wpadli do klasy i usiedli w ławkach. Na szczęście to obok mnie pozostało puste. Zaraz po nich do klasy wszedł nauczyciel.

- Kresowiak, nie myśl, że tego nie widziałem - mruknął w papiery, które trzymał, a paru chłopaków z tyłu zaśmiało się cicho.

Wyglądał na dobrze po czterdziestce. Jasne włosy miał poprzetykane lekką siwizną, a okulary na czubku nosa lekko przekrzywione.

- Na sam początek aż cztery nowe wiadomości. Trzy złe, jedna dobra - bardziej poczułam niż zobaczyłam, że reszta osób skrzywiła się na te słowa - Zacznę od złych, będziemy już to mieć za sobą. A więc pierwsza. Wstawać, wszyscy. Ustawić się pod tablicą. Nie ociągać się.


JEŻELI NIE PRZECZYTAŁEŚ WSTĘPU - PROSZĘ, PRZESKROLLUJ DO GÓRY!


A tu coś, żeby sobie Ireth sobie mogła ponarzekać xD Wiesz, że cię uwielbiam ^^

A tu coś, żeby sobie Ireth sobie mogła ponarzekać xD Wiesz, że cię uwielbiam ^^

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.



Tajemnica LasuWhere stories live. Discover now