Rozdział 28

3.9K 337 108
                                    


Perspektywa Janka:

- Obudź się - mruknąłem, potrząsając coraz mocniej ciałem dziewczyny.

- Przestań - pisnęła przez sen, wierzgając się na różne strony.

Ściągnąłem brwi, podnosząc się do pozycji siedzącej. Ma koszmar, a ja w żaden sposób nie mogę jej z niego wybudzić.

- Nie dotykaj mnie, to boli - jęknęła, odrzucając głowę w bok.

- Ania - powiedziałem nieco głośniej, ponownie potrząsając jej ramieniem.

Nawet na chwilę nie przestała mruczeć czegoś pod nosem. Jej twarz była wykrzywiona w grymasie, a ciało trzęsło się jakby ze strachu.

- Nie chce tam iść, nie zamykaj mnie tam - wyjęczała błagalnym tonem, ściskając w dłoni kołdrę.

- Co ci się do cholery śni? - skrzywiłem się, przecierając ręką zmęczoną twarz.

Ktoś ją chce gdzieś zamknąć, źle ją traktuje i mimo świadomości, że to tylko sen nie chcę, by musiała przez niego przechodzić. Poklepałem ją po policzkach, kiedy zaczęła histerycznie płakać i rozpychać się rękami, tak jakby chciała się przed czymś obronić. Odpychała mnie za każdym razem, kiedy podejmowałem próbę załapania jej ciała w ręce.

- Janek, proszę nie, nie rób tego znowu - odrzuciła głowę na bok, a ja zupełnie zamarłem.

Mówiła mi, że jej się często śnie, ale nie sądziłem, że przechodzi przez to aż tak mocno. To ja jestem powodem, przez który tak bardzo zanosi się płaczem i próbuje bronić. To popieprzone, bo nie traktuję jej w taki sposób w jaki jej się śnię.

Przerażenie jakie ujrzałem w jej zdezorientowanej twarzy, kiedy wreszcie się obudziła, złamało mi serce. Zaskomlała pod nosem, szybko uciekając z łóżka pod samą ścianę. Osunęła się po niej i zjechała na podłogę, osłaniając głowę rękoma. Siedziałem jak wryty nie potrafiąc zrobić żadnego ruchu. Słyszałem jak płacze, a jej ramiona rytmicznie podskakują i nie mogłem tego dłużej wytrzymać. Podniosłem się z łóżka, kierując szybko w jej stronę.

- Nie podchodź! - krzyknęła, próbując jeszcze bardziej wcisnąć swoje plecy w ścianę, co było zupełnie niemożliwe.

Otworzyłem usta żeby coś powiedzieć, ale nie wiedziałem co. Momentalnie poczułem się winny, tak jakby to wszystko co jej się śniło wydarzyło się naprawdę.

- Nie bój się mnie kochanie - wychrypiałem i kucnąłem obok niej, ale ona szybko przesunęła się w bok, kręcąc z przerażenia głową.

- Przepraszam za wszystko, nie rób mi krzywdy - wyszeptała, dławiąc się przez swoje łzy.

Za co mnie do cholery przeprasza? Zaczynam mieć obawy, że jeszcze nie wybudziła się ze swojego koszmaru.

- Nie zrobię ci krzywdy, to był tylko zły sen - powiedziałem łagodnym głosem, przesuwając się ostrożnie w jej stronę.

Położyłem ręce na jej drżące ze strachu ramiona, przesuwając po nich palcami. Podniosła głowę do góry i posłała mi niepewne spojrzenie.

- Już wszystko dobrze, nie bój się - przyciągnąłem ją do siebie bliżej, obejmując szczelnie rękami.

Szatynka wtuliła głowę w moją koszulkę, płacząc cicho pod nosem. Kiedy jej emocje opadły, owinęła rękami moją szyję.

- Przytul mnie mocno - wyszeptała, przyciskając głowę do mojego ramienia.

Podniosłem się z podłogi razem z jej ciałem i ułożyłem ją z powrotem na łóżku. Nawet na chwilę nie odsunąłem się od niej, by dać jej całkowite poczucie bezpieczeństwa. Tylko czy tak naprawdę mogę je jej zapewnić? Skoro śnię jej się jako morderca, gwałciciel i jeszcze nie wiadomo kto, to czy będzie mi w stanie zaufać?

You are my strengthOnde histórias criam vida. Descubra agora