Podczas drogi powrotnej Kookie z Jiminem siedzieli z tyłu i non stop śmiali się z czegoś. W pewnym momencie myślałam, że zaraz nie wytrzymam i przywalę któremuś w łeb. Najgorsze było to, że nie miałam pojęcia co ich tak bawiło.
Po wejściu do domu przywitała nas moja mama z uśmiechem i zaprosiła na obiad. Czy tylko ja się tak późno dowiedziałam o tym, że Kookie ma przyjechać? Bo wszystko wyglądało na to, że reszta domowników wiedziała o tym od dawna.
Mama na obiad zrobiła kotlety schabowe. Myślałam, że umrę ze śmiechu jak Kookie z Jiminem chcieli podnieść kotleta pałeczkami. Spojrzeli się na mnie zdziwieni, ja za to zaczęłam się śmiać jeszcze głośniej.
-Chłopcy tego się tak nie je-powiedziała moja mama z troską i podała im nóż i widelec.
Jimin spojrzał się na nią i odpowiedział:
-Dziwne macie zwyczaje w tej Polsce.
-Może ja wam to pokroję a potem zjecie tymi pałeczkami?-spytałam się już bez śmiania.
-Okej-wyszczerzył się Kook.
Wzięłam więc nóż i pokroiłam chłopakom kotlety jak małym dzieciom. Moja mama nie wytrzymała i sama zaczęła się śmiać.
Po obiedzie udałam się do swojego pokoju i zamknęłam drzwi. Gdy usiadłam na łóżku z zamiarem zadzwonienia do Anki, do pokoju wszedł bez pukania Kookie i wskoczył na miejsce obok mnie.
-Dobrze się czujesz?-spytałam go przykładając mu dłoń do czoła.
-Tak, dzisiaj nie będziesz siedzieć sama w pokoju, tylko spędzisz milo czas ze mną i Chimchimkiem.
-No nie wiem czy Chimchimek będzie zadowolony z tego faktu-powiedziałam.
-Będzie-odpowiedział Jimin stając w drzwiach.
-No okej-powiedziałam z lekkim zdziwieniem.
-Chodźmy do salonu, Taemin wyszedł z twoją matką, powiedzieli, że wrócą późno-oznajmił Jimin patrząc się na mnie.
-Jasne!-krzyknął Kookie po czym złapał mnie za rękę i pociągnął tak, że o mało co nie spadłam z łóżka.
Zeszłam z chłopakami do salonu. Kookie wpadł na pomysł, żeby zagrać w prawdę albo wyzwanie. Usiedliśmy więc na podłodze i grę miał rozpocząć Jimin.
-Okej Kook, prawda czy wyzwanie?
-Prawda hyung.
- Wziąłeś dzisiaj do mnie ten puchaty szlafroczek?-spytał Jimin ze śmiechem.
-Tak-odpowiedział z dumą Kookie.
Jimin wybuchnął śmiechem a Kookie spojrzał się na mnie smutnym wzrokiem.
-Dobra teraz kolej Kookisia-powiedziałam przekrzykując śmiech Jimina.
-Kookisia serio?-spytał się mnie Jimin przestając się śmiać.
-A co nie podoba Ci się?
-Mi pasuje-odparł Kookie.
-No dobra-powiedział Jimin unosząc ręce w geście poddania się.
-No to Julka prawda czy wyzwanie?
-Niech będzie wyzwanie-odpowiedziałam.
-Zaśpiewaj coś.
Zawahałam się przez chwilę. Zastanowiłam się co bym mogła zaśpiewać. Przypomniałam sobie o piosence, której uczyłam się na konkurs w Polsce- Sylwia Grzeszczak-Karuzela. Zaśpiewałam pierwszą zwrotkę i refren. Gdy skończyłam spojrzałam na Kookiego. Jego mina mówiła sama za siebie.
YOU ARE READING
You are my everything... ||Park Jimin||
FanfictionOpowieść o 17-letniej Julii, która razem z matką i jej nowym partnerem przeprowadza się z małego miasteczka niedaleko Krakowa do Korei, do Busan. Dziewczyna nie jest tym faktem zachwycona. Na miejscu okazuje się, że będzie mieszkać pod jednym dachem...