#14

2.3K 235 27
                                    


   - Dasz radę wstać?

   Siedziałam na łóżku, nie wiedząc, co się dzieje. Patrzyłam, jak Jax pakował moją torbę. Rozmawiali z Julie na temat mojego samolotu. Jax wściekł się, gdy opowiedziałam mu o Harrym. Bardzo go polubiłam i zdołałam złapać z nim wspólny język, ale nadal nie wiedział, jak bardzo moje zachowanie ma wpływ na charakter mojego męża. Ja byłam kochającą i wypełniającą obowiązki żoną, a on opiekuńczym i zdecydowanym panem domu.

   Niezauważalnie przejechałam ręką po jeszcze płaskim brzuchu. Spojrzałam po moich przyjaciołach i zrozumiałam, że podjęłam dobrą decyzję. Pierwszą osobą, która się dowie o dziecku, będzie jego ojciec. Chciałam, żeby był teraz przy mnie. Chciałabym zobaczyć jego gniewny wyraz twarzy, który zamienia się w radość. Zasługiwałam na to. Po tym, jak zostałam obdarta z marzeń o dziecku, należy mi się to.

   - Tak, nie jestem już dzieckiem - śmieję się, odganiając zbędne myśli. Jax wydawał się zadowolony z mojej odpowiedzi, gdy odwzajemnił uśmiech. Podał mi rękę, bym zeskoczyła z łóżka i dał mi wszystkie papiery, które potrzebowałam, by po przybyciu do kraju, oddać mojemu ubezpieczycielowi.

   Sprawdziłam telefon na wszelki wypadek, jednak nadal nie było żadnego odzewu ze strony Harry'ego. Spróbowałam innego sposobu.

" Zobacz, czy moja polisa zdrowotna obejmuje wypadek za granicą. Dzięki xx"

   Miałam dość bycia pod jego presją. Chciałam, żeby chociaż raz zobaczył też, że ja również mam uczucia.

Poczułam, jak kieszeń, do której włożyłam telefon, wibruje. Postanowiłam to zignorować, biorąc pod rękę Julie. Posłałyśmy sobie wymowny uśmiech, gdy również i jej telefon zaczął dzwonić. Również chciała utrzeć Harry'emu nosa.

- Czasami wydaje mi się, że on jest na prawdę tępy - skomentowała, gdy znaleźliśmy się na postoju taksówek. Kiwnęłam na to głową, sprawdzając swoją kieszeń.

" Oddzwoń! "

- Aha - prychnęłam, gdy odczytałam wiadomość. Możliwe, że zachowywałam się jak dziecko, ale nic mnie to w tej chwili nie obchodziło. 'Byłam w końcu w ciąży - miałam prawo' - pomyślałam sobie. Dziwne uczucie przeszło szturmem przez mój żołądek.

- Kierunek? - zapytał taksówkarz zaraz po naszym wejściu do środka. Widocznie usłyszał amerykański akcent, ponieważ lekko pokiwał głową z poirytowania.

- Lotnisko - pokierowała Julie, która zajęła miejsce z przodu. Kierowca zmarszczył brwi, jednak później zrozumiał, co powiedziała.

- Głupi obcokrajowcy - powiedział pod nosem w języku ojczystym, na co podniosłam brwi. Trafiliśmy widocznie na zgorzkniałego patriotę albo starego francuza.
Przez chwilę wpatrywałam się w widoki za oknem, jednak pokusa sprawdzenia telefonu była jeszcze silniejsza. Skończyłam na przeglądaniu wiadomości, uśmiechając się pod nosem.

" Kochanie, przepraszam. Po prostu jestem zdenerwowany. Odpisz mi, co się dzieje. "

" Dzwonił twój ubezpieczyciel. Czemu nic nie powiedziałaś? "

" Odbierz! Mam prawo wiedzieć, co się dzieje "

" Holly, błagam, odbierz ten cholerny telefon! "

" Szukam najbliższego lotu."

Przeczytałam po kolei. Zaniepokoiłam się po ostatniej wiadomości, dlatego wysłałam jedynie krótką odpowiedź.

" Żyję. Za 10 godzin pogadamy twarzą w twarz.x "

- To będzie dziewiętnaście euro - gburliwy francuz odezwał się, przerywając niezręczną ciszę w samochodzie. Wyjrzałam przez okno. Byliśmy już na lotnisku.

Okej. Jeszcze dziesięć godzin i będę z powrotem w domu. Czy tego aby na pewno chce?

Jak zatrzymać faceta? 🔚Where stories live. Discover now