I

3.4K 366 22
                                    

Zhong Chenle, zadufany w sobie, syn jednego z najlepiej zarabiających biznesmenów w Chinach, którego stać było nawet na przyjaźń, chował właśnie głowę w kolanach, ukrywając się w jednym z ciemnych zaułków Szanghaju. Chenle wiedział że od pewnego czasu jest śledzony, wiedział to, ale nikt nie chciał go słuchać. Już od tygodnia czuł serce które podchodzi mu do gardła, oddech na plecach, i nie czuł się bezpiecznie. Ojciec, który trzy dni temu wyleciał w delegację do Nowego Jorku, i którego miało nie być przez kolejne dwa tygodnie, nie był w stanie mu pomóc, a żadnego lokaja czy gosposi nie miał zamiaru prosić o pomoc, ba, przyznać się że się boi.

Wyjął telefon z skórzanej kurtki, szybko wybierając numer do najlepszego przyjaciela- Renjuna.

-Renjun! To znowu się dzieję!- syknął do telefonu gdy po trzech sygnałach przyjaciel w końcu odebrał. Usłyszał westchnięcie po drugiej stronie i zmęczony głos. Zaczął oddychać głośniej, gdy gdzieś w oddali ktoś kopnął kosz.

- Spokojnie Chenle, oddychaj. Podaj adres już do Ciebie jadę.

- Oni mnie gonią!- zawył- Słyszę ich kroki.

- Chenle, nikt Cię nie goni - Renjun, jako osoba opanowana, o duszy prawdziwego artysty, próbował uspokoić przyjaciela ciepłym głosem.- Schowaj się i czekaj na mnie.

Chenle miał ochotę krzyknąć aby ktoś w końcu mu uwierzył, i schował go gdzieś porządnie gdzie nie będzie się bał, ale zamarł gdy usłyszał cichy śmiech zaraz za kontenerem za którym się chował.

- Renjun!- wykrzyknął ponownie imię przyjaciela.- Oni tu są! Ratuj!!!

Ale było już za późno.

bodyguard➡ taele (taeyong × chenle)Onde histórias criam vida. Descubra agora