XV

2.6K 307 319
                                    

Chenle zaczął po trochu przyzwyczajać się do tego życia. Życia bez komórki, bez mediów społecznościowych, bez kolacji w restauracjach, bez soku mandarynkowego na śniadanie. Mieszkał z Taeyongiem i tak miało pozostać przez jeszcze jakiś czas. Miał spać w jego łóżku, korzystać z jego łazienki, mógł zapraszać Renjuna, ale jeździć po przyjaciela miał Mark. 

Odwiedzając dwa dni temu firmę ojca, dowiedział się że 35% udziałów jest przepisane na niego, że teraz wszystkim zarządza Jackson Xiu, człowiek o którym Chenle nie miał pojęcia. Na spotkaniu wydawał się bardzo miły, żartował z Taeyongiem (który nie odstąpił go na krok) na wiele tematów, co trochę uspokoiło Chenle. Nie chciałby aby to na co jego tata pracował całe życie, przejął teraz ktoś kto miałby za bardzo wczuć się w rolę zarządcy. Pan Xiu obiecał mu cotygodniowe raporty i całkowite oddanie, gdy będzie miał już przejąć firmę.

Jedyny minus tego całego nowego stylu życia było to że... nie czuł się zbytnio dobrze w towarzystwie starszego Koreańczyka. 

Nie czuł się dobrze bo wiedział że to co czuje nie może mieć miejsca, a sam Taeyong wydawał się nieraz wręcz czytać w jego myślach i z premedytacją wywoływał rumieniec na bladych policzkach Chenle. To że żegnał go słowami "Bądź grzeczny, mały" czy witał "Tęskniłem za tobą Lele" powodowało że jego serce galopowało i tak łatwo nie chciało zwolnić. Wydawał się być nieraz też zazdrosny o mało istotne rzeczy. Gdy Chenle rozmawiał, z nudów, z jednym z chłopaków o imieniu Jeno, należącym do ekipy "Chronić Chenle" Taeyong wręcz zatrzymał auto na środku ulicy i kazał się zmienić miejscami z młodym Koreańczykiem, później żwawo o czymś z nim dyskutując w ojczystym języku.
Były to dziwne zachowania z jego strony, nieraz nie zrozumiałe, ale sprawiały że w sercu Chińczyka rozlewało się ciepło, którego tak dawno nie czuł. 




Budząc się w dużym łóżku w jasnym pokoju, Chenle przyzwyczajony już do rutyny, wstał zmierzając do szafy, teraz w połowie wypełnionej jego ubraniami. Zabrał ulubioną koszulę od Gucciego i zwykłe czarne spodnie, po czym poszedł do łazienki. Taeyong urzędował już w kuchni, robiąc sobie poranną kawę i herbatę dla swojego młodszego współlokatora. Kanapa na której spał była już posłana, a na fotelu leżały poduszki z kołdrą.
Jest parę kwestii które muszą jeszcze omówić, w tym sprawa spania i Chenle wiedział że musi stawić im czoła, ale wstydził się rozmawiać o takich rzeczach. Zajął Lee jego prywatną przestrzeń, łóżko jednak jest czymś bardzo prywatnym i mimo że lubił jego miękkość, czuł się źle że Taeyong z niego nie korzysta.

- Dzień dobry- przywitał się starszy, gdy Chenle podszedł do blatu na którym leżały płatki i mleko.

- Dzień dobry- odpowiedział, smętnie wsuwając się na krzesło.

- Jak Ci się spało?

- Bardzo dobrze- Chińczyk nalał sobie do zielonej miseczki mleka, a następnie wsypał zbożowe płatki, uklepując całość. Było to dla niego dziwne śniadanie, którego ostatnio jadł jak był mały, nie mniej jednak smakowało mu więc nie narzekał.

- Dzisiaj wrócę wcześniej- powiedział nagle Taeyong, siadając na wysokim stołku tuż obok młodszego.

- Ooo, co się stało?- spytał Lele grzebiąc łyżką w płatkach, tak aby namiękły.

- Chcę spędzić z Tobą wieczór- odpowiedział jak gdyby nigdy nic starszy pochylając się. Złapał dłoń Lele nadal kręcącą kółka w misce, po czym wsunął sobie pełną łyżkę do ust nie puszczając dłoni młodszego. Chenle obserwował jak starszy zaciska usta na metalowym zagłębieniu, by potem przesunąć po nim językiem, zbierając wyciekające krople mleka.

Jedno zdanie i czyn sprawił że policzki Chenle zalał dorodny rumieniec, a on sam spuścił wzrok na miskę.




- Westchniesz jeszcze raz a coś ci zrobię- syknął Mark, gdy przy kolejnej rundzie w Monopoly Chenle westchnął głęboko.

bodyguard➡ taele (taeyong × chenle)Where stories live. Discover now