III

3.3K 340 227
                                    

Chenle stanął jak wryty przyglądając się mężczyźnie, a może chłopakowi? Stojący przed nim człowiek nie mógł mieć więcej niż dwadzieścia pięć lat, także Chińczyk zszokowany nie wiedział co robić. Nie tego się spodziewał! 

- Um. Zhong Chenle- odpowiedział po chwili, podając dłoń. Uśmiechnął się lekko, bo jednak Taeyong zaskoczył go. 

- Macie piękny dom- stwierdził starszy, rozglądając się po wyłożonej starym dębem bibliotece.

 Półki z książkami sięgały nawet czterech metrów, więc aby je sięgnąć trzeba było użyć ruchomej drabinki.

- Dziękuję, za wystrój odpowiada moja mama- Chenle nie wiedział jak się zachowywać. Naprawdę był przygotowany na kogoś innego. A przed nim stał, przystojny, czarnowłosy, trochę wyższy Koreańczyk. 

Taeyong zauważył zakłopotanie młodszego. Uśmiechnął się do niego rozbrajająco, po czym skrócił odległość jaka ich dzieliła. 

- Mam być twoim ochroniarzem. Może opowiesz mi trochę o sobie?- Taeyong wiedział z jaką sprawą ma do czynienia, jego biuro podesłało mu papiery, gdy jeszcze siedział w samolocie powrotnym z Niemczech. Przestudiował je od razu. Wiedział o młodym chińczyku dużo, więcej niż on sam byłby w stanie o sobie powiedzieć. 

- Musimy to robić dziś? Chciałbym pojechać do mojego przyjaciela- odpowiedział fioletowowłosy. Czuł że Renjun chcę o wszystkim wiedzieć, a on chcę być blisko przyjaciela aż do przylotu ojca. 

- Oczywiście, rozumiem, zawiozę Cię do niego- odparł Lee. Chenle zmarszczył brwi, miał swojego prywatnego szofera, a u Huanga nic mu nie grozi. Taeyong jakby czytając w jego myślach, od razu nadszedł z pomocą.- Jestem twoim ochroniarzem, będę Cię zawoził wszędzie i odbierał skądkolwiek. 

- Nie sądzę aby to było potrzebne. Wręcz jest to zbyteczne- Chińczyk wierzył że jego wyniosły głos przekona starszego.- U Renjuna nic mi się nie stanie, proszę się nie martwić.- próbował się uśmiechnąć, ale zapewne wyszła z tego krzywa mina. Naprawdę nie chciał z nim jechać, już widział jakby 15 minutowa jazda w jednym aucie z nowo poznaną osobą wyglądała. Stresująco. A Chenle stresu ostatnio miał aż za nadto.

- Niestety, twój tata wynajął mnie właśnie po to, abym pilnował Cię nawet w najmniej groźnych sytuacjach. Jak będzie trzeba nawet do toalety z tobą pójdę- Próbując żartować Lee nawet nie pomyślał by że tym może przestraszyć jego klienta.

- Jak to?! Po co?!- zszokowany Chenle cofnął się kilka kroków. Nie będzie na coś takiego pozwalał, ma swoją godność! 

- Spokojnie, próbuję rozluźnić atmosferę. Masz... piętnaście lat, tak?- Taeyong próbował sobie przypomnieć. 

- Siedemnaście...- mruknął młodszy. 

- Wybacz, czytałem twoje akta po kilkugodzinnej akcji. Wybacz- powtórzył. 

- Akta? 

- Tylko podstawowe informację. Chcesz jechać do tego kolegi?- spytał Koreańczyk kierując się w stronę drzwi wejściowych. 

- Będzie tak zawsze?- spytał Chińczyk wychodząc na wyłożony żwirem podjazd.- Wszędzie będziesz mnie woził?- spytał stając przy czarnym Range Rover Sport 2017, należącym jak mniemał do starszego. Chenle uwielbiał duże auta. 

- Na to wygląda. Od tego jestem, mam Cię pilnować- starszy zamiast wsiąść za kierownicę, podszedł do fioletowowłosego i otworzył mu drzwi gestem ręki zapraszając do środka. 

- No dobrze... jedźmy już, do dwudziestej chcę odebrać ojca z lotniska- Chenle wsiadł do auta, którego siedzenia obite były w czarną połyskującą skórę. Lee zatrzasnął drzwi, okrążając auto, lokując się na siedzeniu kierowcy. Posłał młodszym uśmiech, zapiął pasy po czym powiedział.

bodyguard➡ taele (taeyong × chenle)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz