XX

2.2K 238 162
                                    

Dni mijały spokojnie, na szczęście (jakkolwiek źle to brzmi) bez wieści od Marka i Donghyucka. Taeyong chodził lekko poddenerwowany, ciesząc się że Mark go posłuchał, a jednocześnie martwiąc czy wszystko poszło okay, gdy dotarli już na Hawaje.

Chenle przesiadując całymi dniami w domu, chciał zrobić coś, co pomogło by chociaż przez chwilę zapomnieć starszemu o problemach. Dlatego też siedział nad książką kucharską, czytając po kolei spisane w niej przepisy. Chciał wybrać coś na co były składniki w lodówce, a jednocześnie coś łatwego, czego wie że nie zepsuje.

Kartkując potężną książkę, zastanawiał się czy nie łatwiej byłoby zamówić jedzenie na wynos, ale drzemała w nim dziwna chęć zasłynięcia przed Taeyongiem. Wiedział że jest kiepskim kucharzem, w końcu nóż w ręce miał tylko raz i to nie tak dawno temu, lecz spróbować musiał. 

Znajdując w końcu coś pasującego, zabrał z sobą książkę do kuchni.

Szło mu całkiem dobrze, mięso dobrze się kroiło, ryż był rozgotowany, ale to lepiej niż żeby był twardy, a tofu nie rozlatywało się, przez co był więcej niż dumny. Gdy dochodziła godzina powrotu do domu Taeyonga, Lele zdążył zapalić świece i nałożyć danie na talerze. 

Zapominając o swoim wyszykowaniu, Chenle stanął z szklanką w dłoni. Spojrzał w dół na swoje czarne spodnie, po czym odstawiając szkło na stół pobiegł zmienić zwykłą podkoszulkę na jasną koszulę. Zapinając guziki słyszał jak drzwi do windy rozsuwając się, dlatego nie trudząc się bardziej zostawił dwa ostatnie guziki rozpięte, tym razem gnając by przywitać swojego chłopaka. 

Taeyong stał w salonie, patrząc z oddali na zastawiony stół z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Lele przełknął ślinę, podchodząc do starszego i przytulił się do jego pleców.

- Tęskniłem- szepnął, przez co Koreańczyk odwrócił się do niego przodem z uśmiechem na ustach. Objął go mocno, podnosząc kilka centymetrów nad ziemię, tak że stopy Lele zwisały bezwładnie.

- Co zamówiłeś?- spytał, całując Chenle lekko w usta. Młodszy odchrząknął, podchodząc do stołu, gdy już znalazł się z powrotem na ziemi.

- Sam gotowałem- pochwalił się, dumnie wypinając pierś. Spojrzał na stół, zastawiony dwoma porcjami tofu z warzywami. Wyglądało smakowicie, przez co uśmiechnął się szeroko, mrużąc oczy. 

- Nie otrujemy się?

- Ej!- krzyknął oburzony Chenle, zaraz śmiejąc się razem z starszym, który podszedł do niego.

- Żartuję, na pewno jest pyszne- odpowiedział, ponownie go obejmując. Ułożył dłonie na talii Chenle, pochylając się do pocałunku, który Chińczyk z tęsknotą odwzajemnił. Czuł że odkąd powiedział Taeyongowi że go kocha, ten jest jeszcze bardziej czuły i kochany, oferując mu wszystko co najlepsze. Lele nie narzekał, samemu chcąc by starszy wiedział że jest dla niego wszystkim, dlatego też odchylił się kawałek, przerywając pocałunek. Taeyong wydął usta, na co młodszy cmoknął go szybko.

- Kocham Cię- wyznał, spoglądając mu głęboko w oczy. Widział w nich swoje odbicie i iskierki radości, które zawsze kryły się w kącikach. Szczęście ogarniało go z wszystkich stron, czuł dotąd nieznane mrowienie w palcach, za każdym razem gdy chociaż musnął starszego. Wydawało się że Taeyong czuje to samo, adoracja z którą patrzył na młodszego, sprawiała że ten nie rumienił się już, a sięgał po miłość pełnymi garściami. 

Taeyong odpowiedział, cicho, wprost do jego ucha jak to miał w zwyczaju, na końcu całując je lekko, tak aby po ciele Chenle przebiegł dreszcz rozkoszy. Przytulając się ostatni raz, zasiedli w końcu do ostygniętego posiłku, trochę słonego, ale przygotowanego z sercem.



bodyguard➡ taele (taeyong × chenle)Donde viven las historias. Descúbrelo ahora