XVIII

2.4K 249 194
                                    

Taeyong rzadko brał dni wolne. Zazwyczaj ich nie potrzebował lub wolał po prostu posiedzieć nad jakąś sprawą dłużej, tak aby mieć pewność że wszystko idzie po jego myśli. Lubił to w jakim zawodzie pracuje, lubił ten dreszcz emocji, łamigłówki i pieniądze. Kochał to od początku dostania się do firmy, ale dziś ktoś kogo kochał bardziej miał inne plany.

Chenle już od rana coś kombinował. Widać było to w jego oczach, czujnie śledzących poczynania Taeyonga w porannych czynnościach. Uważnie podążał za palcami starszego, które zapinały granatową koszulę. A gdy Taeyong zakładał skarpetki, Chenle w mgnieniu oka znalazł się za nim, przytulając się. Pocałował go lekko w kark, by po chwili przewrócić go na plecy, a następnie załączać ich usta razem w czułym pocałunku.

- Nie idź, nie zostawiaj mnie- szepnął pomiędzy pieszczotami. Taeyong objął go w talii, próbując ściągnąć z siebie, ale Chenle miał inne plany. Przełożył nogę przez biodra starszego i siadając nisko na jego brzuchu, nie pozwolił mu się podnieść.

- Lele, daj mi się ubrać- cichy śmiech Koreańczyka rozniósł się po sypialni, sprawiając że po ciele młodszego przebiegł nieznany dotąd dreszcz pożądania.

- Nie, zostań ze mną- stawiał na swoim.

- I co będziemy robić?- spytał Taeyong, gdy Lele dał mu złapać w końcu oddech. Ułożył dłonie na jego biodrach, okrytych białą koszulka w której młodszy śpi.

- Będziemy pożytecznie spędzać czas w łóżku.

- Da się czas w łóżku spędzać pożytecznie?- starszy spojrzał na niego sceptycznie, ale zaraz szybko przełknął ślinę, gdy Lele uśmiechnął się chytrze, pochylając się nad nim. Złapał jego usta w krótkim, ale gorącym pocałunku.

- Nie dowiesz się dopóki nie zostaniesz- mruknął zjeżdżając pocałunkami na jego szyję. Taeyong odchylił głowę, pozwalając zrobić sobie malinkę. Szyja była jego słabym punktem, a wydawało się że Lele już się o tym dowiedział, sprytnie to wykorzystując. Dłonie Lee jeździły po plecach Chińczyka, który torturował jego szyję coraz to brutalniejszymi pocałunkami, by w końcu dać jej spokój. Przytulił się mocno do starszego i szepcząc ciche "Proszę?" wprost do jego ucha, czekał na odpowiedź.

- Zostanę- odpowiedział Lee. Był ciekawy tej nowej, odważniejszej strony Chińczyka, który z każdym dniem stawał się bardziej rozkoszny i wymagający.

Okazało się że spędzanie pożytecznie czasu w łóżku znaczyło nic innego jak leżenie i całowanie się. Taeyongowi jednak to nie przeszkadzało, słodkie pocałunki którymi obdarowywał go Chenle mogły, według niego, nie mieć końca. Kochał to że są coraz to odważniejsi wobec siebie i czuł dumę widząc rozkojarzonego Chenle. Wiedział że on jest przyczyną jego czerwonych policzków i szybszego oddechu, co napawało jego serce miłością i w pewien sposób rozczulało go. Rozczulało go do czasu kiedy w Chenle nie wstąpił diabeł.

Młodszy nakręcił się na tyle że ciągnąc dolną wargę Taeyonga zębami, zaczął rozpinać jego niedawno co zapięta koszulę. Nie zwracał uwagi bo próby przerwania pieszczot przez starszego, dopiero w momencie w którym ten złapał jego nadgarstki, Chenle otworzył oczy.

- Lele, czekaj, czekaj, nie mogę oddychać!- ciężko sapiąc Koreańczyk starał się zrozumieć co się właśnie stało. To że Chenle potrafi go omotać samymi pocałunkami przestraszyło go trochę, bo w końcu jest ochroniarzem, nie powinien tak łatwo dać się otumanić. -Co w Ciebie wstąpiło!?- spytał gdy młodszy, nadal z dłońmi w mocnym uścisku, zaczął na nowo pochylać się do pocałunku. Taeyong znalazł siłę by podnieść się chociaż trochę, a gdy już to uczynił Lele wtulił się w niego. Koreańczyk objął go ramionami w talii i przyciągnął bliżej siebie, przytulając jak najmocniej mógł.

bodyguard➡ taele (taeyong × chenle)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz