XXIII

1.6K 227 99
                                    

Historia Chenle sprawiła że wiele tabloidów i portalów plotkarskich zainteresowało się Chińczykiem. 

Kiedyś, chociaż niespełna trzy miesiące temu, by mu się to podobało. Kochał być w centrum uwagi, lubił błysk fleszy i rozmowy na swój temat, które mogły się ciągnąć godzinami.

Teraz gdy wychodził z mieszkania Taeyonga, wiedział że pod wieżowcem czeka na nich chociaż dwóch reporterów, co strasznie go denerowało.

Jasne, rozumiał że jest to ich praca, muszą z czegoś żyć. Ale niektórzy zaczęli przekręcać każde wypowiedziane przez niego słowo, dopowiadając swoje własne, których usta Chenle nie opuściły.

Przez to zrezygnował z oglądania telewizji. Już i tak był przyzwyczajony do tego że nie może tego robić, ale teraz sam zdecydował że lepiej  będzie gdy plazma zostanie czarna, a on zajmie się czymś bardziej pożytecznym.

Zauważył że się zmienił. Gdy cofa się myślami wstecz nie mógł pojąc jakim cudem Renjun wytrzymał u jego boku tyle czasu, jako przyjaciel. Dziękując za to starszemu Chińczykowi, Renjun roześmiał się mówiąc że nie było tak źle.








Leżąc w łóżku, Chenle szukał siły aby z niego wstać. Było mu bardzo wygodnie, a przytulony do jego boku Milo sprawiał że było ciepło. 

Był dziś wyjątkowy dzień, chociaż sam niemal o nim zapomniał. 

22 listopada.

Kończył dziś siedemnaście lat. Jasne, już od początku roku mówił że ma tyle, bo rocznikowo miał, ale dziś legalnie je kończył.

Było mu dziwnie, jednocześnie się cieszył, ale z drugiej strony było mu smutno. Strata obojga rodziców odznaczyła na nim piętno, co odczuwał w niektórych momentach, zwłaszcza takich jak urodziny.

Chociaż...

Była osoba która skutecznie zniweczyła to odczucie.

Taeyong. To starszy Koreańczyk zajął się nim, zaopiekował, doprowadził do zdrowia i to dwa razy. A dziś, budząc się rano, kazał zostać Lele w łóżku i samemu ubierając szybko jakąś koszulkę, pognał do kuchni. Chenle żeś powtarzał sobie żeby tylko się nie rozpłakać, bo czuł że coś on szykuje.

Zhong był pewien że ten przygotuje mu śniadanie, później miał ochotę obejrzeć jakiś film, wtulony w starszego, ale Koreańczyk miał inne plany. 

Pierwsze co Chenle zauważył to bordowy kolor, zlewający się w jedno. Wielki bukiet róż przysłonił całą twarz Koreańczyka, który wszedł do sypialni. 

- Sto lat! Sto lat!- zaczął śpiewać, czym wystraszył Milo. Pies zeskoczył z łóżka i wybiegł szybko przez otwarte drzwi od pokoju.

Taeyong za to pochylił się nad młodszym razem z bukietem i spróbował go pocałować, co przez wielkość kwiatów się nie udało. Odłożył je na drugą stronę łóżka i wszedł głową pod kołdrę, czym wywołał śmiech Chińczyka. Włosy starszego łaskotały go w odkryty brzuch, a delikatne pocałunki zaczęły wyznaczać ścieżkę w górę. W końcu, wychodząc spod kołdry para spotkała się w słodkim pocałunku.

Filmu jednak nie było, całe popołudnie spędzili w łóżku. Chenle dostał na urodziny masaż, podczas którego niemal ponownie zasnął.

- W czym jeszcze się specjalizujesz?- spytał Taeyonga. Starszy ugniatał jego plecy w jednym miejscu delikatnie, a w drugim mocno, przez co po jego ciele rozchodziła się gęsia skórka spowodowana przyjemnością.

- Hm, potrafię rozkochać w sobie niektórych- odpowiedział pewnie, składając lekki pocałunek na łopatce młodszego.

- Naprawdę? Niby kogo?

- Takiego jednego- zażartował.- Musisz go poznać, jest niezwykły.





Na kolację przyszli Renjun razem z Jeno. Lee nie miał już na sobie kamizelki ortopedycznej, a czarną materiałową ortezę. Zdrowe ramie miał zarzucone na barki Renjuna, więc Chenle pomyślał że musi porozmawiać z nim na ten temat.

Tym razem również gotował Taeyong, a z małą pomocą Renjuna poszło im szybciej. Zupa przyjemnie rozgrzewała w panujący mróz, a żarty które wypowiadali sprawiały że Lele nie mógł złapać oddechu. W końcu musieli przestać, bo zaczął go boleć bok od śmiechu, a szwy po ranie jeszcze nie zostały zdjęte. 

Jego ciało zdobiło teraz parę jasnoróżowych blizn, które do końca życia będą mu przypominać o tym co go spotkało. Większość z nich była na udach, podłużne krechy ciągnęły się na kilka centymetrów. Później na nadgarstkach, a następnie ta po postrzale.

Oglądając swoje ciało w lustrze, czuł jak do oczu napływają łzy, ale Taeyong, całując każdą z szram z osoba, sprawił że nie rozmyślał nad tym już więcej.

Gdy rozmowy zaczęły schodzić na temat niedawnych momentów i całej akcji, po ciele Chenle przeszedł dreszcz.

- Jeno, kiedy wracasz do firmy?- spytał Taeyong, krojąc kolorowe ciasto, które robiło za tort.

- Z Nowym Rokiem- odpowiedział młodszy Lee, przeciągając się. Oczywiście chciał to zrobić niezauważalnie i objąć siedzącego obok Renjuna, ale starszy o miesiąc chłopak poczuł to i strącił jego rękę.- A ty?

- Raczej nigdy- zdanie wypowiedziane przez najstarszego sprawiło że Chenle przestał głaskać chrapiącego Milo, by spojrzeć na mężczyznę.

- Hm? Jak to?- dopytywał, nie wiedząc nic na ten temat.

- Nie zostawię Cię samego.

- Taeyong...- zaczął, chociaż nie wiedział zbytnio co ma powiedzieć. Po jego ciele rozlało się przyjemne ciepło spowodowane jego słowami.

- Jesteś najważniejszy rozumiesz? A ja mam już wszystko przemyślane, znajdę inną pracę.

No i tak, Chenle jednak się rozpłakał.














***
Jutro epilog!😭


bodyguard➡ taele (taeyong × chenle)Where stories live. Discover now