XXII

2.3K 231 363
                                    

Mieszkanie Taeyonga nie było nigdy, jak do tej pory tak smutne. Pakując w dużą torbę parę potrzebnych rzeczy, wręcz czuł jak ściany przesiąkają smutkiem, przez co i w powietrzu dało wyczuć się swojego rodzaju starach.

- Nie musisz iść...- odezwał się Chenle z kanapy, wzrokiem uważnie śledząc poczynania starszego. Skrzywił się gdy ten wyciągnął z schowka broń i masę naboi.

- Muszę skarbie- odpowiedział Koreańczyk, próbując skupić się na wykonywanej czynności.

- Nie może iść Jeno? Albo ktoś inny?

- To moja sprawa.

- Twoja sprawa jest tutaj i powinieneś nią się zająć- wskazał na siebie, czym rozśmieszył Taeyonga, który pokręcił głową. Zostawił za sobą pakowanie, by podejść do młodszego. Usiadł na kanapie zaraz obok niego, po czym pomógł mu wdrapać się na swoje kolana, by przytulić go mocno.

- Lele, kocham Cię wiesz?- wyznał, zaczesując mu przydługie, brązowe włosy za ucho. Chińczyk jednak nie odpowiedział, a westchnął ciężko wtulając twarz w jego zgłębienie przy szyi.

- Nie mów tak- mruknął, łaskocząc go oddechem.

- Dlaczego?

- Bo brzmi to jak pożegnanie...



Gdy o punkt szesnastej, dwójka młodych osób stanęła przed windą, Chenle myślał że się popłacze. Przytulał śpiącego Milo do piersi, mrugając szybko powiekami, byleby odgonić niechciane łzy. 

- Nie otwieraj nikomu, połączenia odbieraj tylko ode mnie- zaczął Taeyong, zawiązując czarne buty. Gdy podniósł wzrok i napotkał mokre oczy Lele, czuł że jeszcze chwila a zostanie.- Maluchu, no co ty- powiedział, wstając z kucek. Podszedł do chłopaka i uważając żeby nie zgnieść szczeniaczka, przytulił go.- Jutro jak się obudzisz będę już obok Ciebie.

- Kocham Cię- wyznał Chenle w jego szyję, pociągając nosem.

- Ja Ciebie też, dlatego muszę jechać 

- Do jutra?- spytał młodszy, siląc się na uśmiech.

- Do jutra.

- Kocham Cię!- zawołał, gdy drzwi windy zaczęły się zasuwać. 

Taeyong nie zdążył odpowiedzieć.









Koreańczyk udawał spokojnego. Tak naprawdę nie był pewien czy wszystko potoczy się według planu, czy jutro rano znajdzie się w łóżku obok Lele.

Wszystkie niezbędne informacje przekazał jedynej osobie której teraz w pełni ufa, Irene. Kobieta współpracowała z nim od lat, była jak starsza siostra, pomagała i dbała kiedy było potrzeba.

Tak więc wszystkie informacje, kody i hasła przekazał jej gdyby... coś poszło nie tak. 

Jednakże był dobrej myśli! Wszystko składało się w dziwną układankę, którą nie mogli na początku rozgryźć, ale teraz była klarowna i jasna. 

Taeyong wiedział kto zabił ojca Chenle. Nie, nie był to tata Yukheia, mężczyzna który torturował Chińczyka niecały miesiąc temu. Była to osoba nie podejrzana, stojąca w cieniu, wyśmienicie odgrywająca swoją rolę. Bliska rodzinie, a jednak znająca się na rzeczy. 

Na początku, po zapoznaniu się z tym kimś, Taeyong potrzebował dowodów. Dowodów jasno mówiących że to on.

Nie chciał wystraszyć Lele swoimi podejrzeniami. Nie w tym momencie, nie wtedy gdy tylko ta osoba mogła mu pomóc. 

bodyguard➡ taele (taeyong × chenle)Where stories live. Discover now