XIX

1.9K 233 106
                                    

- Upozorujesz naszą śmierć.

Słowa które powiedział Mark sprawiły że Taeyong zaśmiał się głośno, odrzucając głowę w tył.

- Niezły żart- odpowiedział, wstając z fotela. Podszedł do małego barku, nalewając sobie porządną porcję whiskey. Czuł uważny wzrok Chenle, wywiercający mu dziurę w plechach, mieli układ, Taeyong miał przestać pić, ale w takiej sytuacji po prostu musiał!

- Taeyong...- zaczął Mark, również wstając.

- Proszę Cię, chyba nie mówisz poważnie- odwracając się z powrotem do młodszego, Taeyong poczuł że jednak wszystko co powiedział Mark, było prawdą. Widział to w jego oczach.-Minhyung...

- Ja go kocham- oświadczył Kanadyjczyk, przez co Taeyong ścisnął mocniej szklankę w dłoni. 

- Lele, mógłbyś nas zostawić?- spytał najmłodszego, nadal siedzącego na ramie fotela. Chenle wstał, kiwając głową, ale podszedł do Koreańczyka by zabrać mu szklankę z alkoholem z dłoni.

Poszedł do sypialni z lekkim ukłuciem w sercu. Wiedział że Mark jest z nim w dziwny sposób związany, Taeyong powiedział że gdyby nie młodszy Lee to nadal siedziałby w najbardziej brudnej dzielnicy Chin, spijając tani alkohol. Czuł i widział miłość którą Taeyong go obdarowuje, ale zazdrość jest czymś ludzkim, dlatego też usiadł na łóżku, wzdychając ciężko.

Sądził że z salonu będą wydobywać się krzyki, lub co najmniej będzie słyszał głośną rozmowę, lecz przez pół godziny siedział w kompletnej ciszy.

Dopiero po tym czasie, w którym zdążył zasłać łóżko, położyć się na nim i znów je poprawić do pomieszczenia wszedł Taeyong. Jego policzki były mokre, a oczy zaczerwienione, lecz podszedł od razu do Chińczyka. Położył się koło młodszego, mocno go przytulając. Jego głowa znalazła się na piersi Chenle, a sam Taeyong zaczął cicho płakać. 

Zhong pozwolił mu wypłakać się w swoją pierś, przytulając go mocno, tak jak on kiedyś tego potrzebował.

Leżeli tak długo w swoich ramionach, w cieple własnych ciał i to wtedy Chenle zrozumiał że tego od zawsze pragnął. Że to za tym gonił, za miłością. Prawdziwą odwzajemnianą miłością. Dlatego też odgarnął grzywkę starszego z jego oczu, by pochylić się i pocałować go krótko w drżące usta.

- Kocham Cię- wyszeptał, jakby bojąc się że jeśli powie to wyznanie głośnej coś się stanie. Czuł jak Taeyong podnosi się na ramieniu by zrównać się z nim, a następnie całuje go, przelewając w pieszczotę całą miłość, całą troskę i uwielbienie. 

Plan Marka był prosty na pierwszy rzut oka. Donghyuck w piątek o godzinie dziewiętnastej miał mieć spotkanie, po którym (jeśli wszystko pójdzie w porządku) jego umowa z Domem publicznym miałaby się skończyć. Jednak Mark w czwartek o północy odbija Donghyucka i ucieka z nim, daleko za granicę nie mówiąc o tym nikomu.

Taeyong miał upozorować śmierć Minhyunga, zawieść ich na lotnisko i spalić auto Kanadyjczyka w którym ten miał zginąć. Wszystko wydawało się proste, nawet załatwienie fałszywych dokumentów zajęło mało czasu, ale Lee czuł w sercu dziwny niepokój. 

Wiedział co to, już to czuł gdy Chenle został porwany.

Donghyucka spotkał w czwartek rano, gdy poszedł do jego pracy jako klient. Chowając się pod czarną parasolką, stanął przed kamienicą, zupełnie nie wyglądającą na takiego rodzaju zakład. Gdy wszedł do pokoju na ostatnim piętrze, z wiązanką białych kwiatów, zrozumiał co sprawiło że Mark tak bardzo się zakochał. Chłopak był śliczny, poruszał się z gracją. Miał ciemną, świecącą skórę i czerwone włosy, które rozświetlały go jeszcze bardziej.

bodyguard➡ taele (taeyong × chenle)Where stories live. Discover now