XII

2.5K 289 116
                                    

- Byłem jego zabawką. Bił mnie.

Chenle spotkał po raz pierwszy Yukheia na targach modowych w Hong Kongu. Przechadzając się pomiędzy stoiskami próbował znaleźć coś wartego uwagi, coś czym mogły uzupełnić swoją wiosenną kolekcję. Niestety każdy ciuch był podobny do drugiego a wszystkie akcesoria już miał.

Olewając kolejny SMS od czekającego na niego Renjuna w KFC, Chenle skierował swoje kroki do ostatniej alejki oznaczonej literką "F". Większość rzeczy jakie tu były to głównie buty, jednakże na niskim podeście na samym jej końcu dojrzał TO!

Czarną skórzaną kurtkę z złotym zamkiem i wieloma kolorowymi naszywkami. Uśmiechając się od ucha do ucha, Chińczyk szybko wyjął swojego czerwonego IPhone'a i wystukując krótką wiadomość do Renjuna że zaraz wraca, zaczął kierować się w stronę boksu.

Wysoki model który miał na sobie czarne arcydzieło okazał się być nastolatkiem z szerokim uśmiechem. Szybko się witając poprosił o kurtkę, lecz nie sądził że chłopak zacznie perfidnie z nim flirtować!

Przez to że stał on na czarnej platformie, Zhong nie sięgał mu nawet do ramienia, co trochę go sfrustrowało zwłaszcza gdy model spojrzał w dół z ironicznym uśmieszkiem nie szczędząc mu komplementów.

Wtedy Chenle jeszcze nie wiedział że pewnego dnia znienawidzi ten uśmiech.


Znajomość z Yukheiem nie należała do najprostszych. Chenle wiedział że jego ojcu nie spodobało by się to że zauroczył go chłopak w dodatku starszy. Mamę może jakoś by udobruchał, lecz nie chciał jej zawieść ze względu na jej złe samopoczucie, dlatego też każde ich spotkanie goniło kłamstwo pomieszane z śmiechem.

- Nie rozumiem jak można prosić o pieniądze. To upokarzające!- wyznał Chenle. Przechadzał się z Yukheiem po parku późnym wieczorem w piątkowy wieczór. Jego humor można było określić jednym słowem "dobry" do czasu aż za jedną z alejek jakiś starszy, pomarszczony pan nie zaczepił go. I zaczął prosić o pieniądze. To naprawdę zezłościło Chenle, bo jak można się tak zachowywać?

- Niektórzy muszą to robić żeby przeżyć- odpowiedział Yukhei po chwili namysłu. Trzymał młodszego za dłoń, pierwszy raz odkąd się spotykają. Było to dla nich ogromne przeżycie.

- Takie osoby nie powinny mieć prawa bytu. Zatruwają tylko środowisko.

Yukhei nie odpowiedział, jedynie się zaśmiał przyciągając Chenle bliżej do siebie.







Motylki w brzuchu.

Chenle zrozumiał co miał na myśli Renjun gdy wrócił kiedyś z randki i cały w skowronkach zaczął opowiadać o pocałunku.

Uczucie mrowienia, dosłownie jakby stado trzepoczących skrzydełkami motyli rozeszło się po jego ciele, gdy Yukhei pochylił się stykając ich wargi z sobą w czułym i delikatnym pocałunku.

Skrywali się pod starym dębem w ich parku późną nocą, gdy znienacka zaczęło padać. Chenle chciał zakląć bo niedawno wrócił od fryzjera, a teraz jego nowe kasztanowe włosy zostały zmoczone.

Ale widząc rozradowanego Yukheia, który śmiał się do nieba, ciągnąc go w stronę drzewa by chociaż trochę uchronić się przed zimnym deszczem, w jego sercu rozlało się dziwne ciepło.

Opierając plecy o jego pień, Chenle zrozumiał że jest... szczęśliwy.

Dlatego dał się pocałować w głębi ducha czekając na to, może trochę się tego obawiając, bo był to w końcu jego pierwszy pocałunek.

bodyguard➡ taele (taeyong × chenle)Where stories live. Discover now