#2

317 46 5
                                    

Zacząłem się zastanawiać nad słowami Taehyunga.

Kogo mogę się spodziewać... Jakiegoś łysego, postawnego człowieka z dziarami na całym ciele? Nawet jakby się tak stało to i tak muszę dać sobie radę.

Musiałem się trochę podbudować psychicznie, bo z doświadczenia wiem, że nigdy nic nie było pewne. Siedziałem tak przez pół godziny tempo przypatrując się białemu zegarowi, a w dłoni przekręcałem brelok kluczy. Po pomieszczeniu roznosiło się jedynie jego miarowe tykanie.

-Matko, czy on się zepsuł?

Wymruczałem pod nosem powoli stając się niecierpliwym i przetarłem twarz dłonią. Przez ostatnie dni naprawdę dużo pracowałem, dlatego moje samopoczucie nie było dzisiejszego dnia sprzyjające. Jednak po zastanowieniu podniosłem się ociężale z fotela, głęboko wzdychając. Już po chwili powędrowałem do małego kantorka, by zaparzyć sobie kawy, gdyż podejrzewałem, że będzie to długi dzień.

Nastawiłem wodę w czajniku, a drugą ręką sięgnąłem po srebrny kubek, który zatrzymywał w sobie ciepło. Nasypałem dwie płaskie łyżeczki parzonej kawy i zalałem wrzątkiem, co przywołało bardzo dobrze znajomy aromat. Kiedy już skończyłem tę można by rzec, iż tradycyjną czynność, gotową kawę chwyciłem  w dłoń i kierowałem się do pomieszczenia, w którym miałem już się znajdować.

Podczas drogi, znajomy podał mi akta tożsamości Min Yoongiego, które szybko przewertowałem wzrokiem. Nic nadzwyczajnego tam nie było. Jakieś drobne kradzieże, bójki, ale nie coś co teoretycznie rzucałoby się w oczy.

Czytając je, nie zwracałem szczególnej uwagi na to co działo się w okół mnie. Co w rezultacie sprawiło, iż wpadłem na kogoś nie dość zgrabnie i rozlałem swoją nowo zrobioną kawę. 

Jaka ze mnie niezdara...

-Przepraszam.

Rzekłem znudzonym i lekko poirytowanym tonem. Schyliłem się, aby sięgnąć po kubek, który wypadł mi z ręki. Całe szczęście był on metalowy, więc się nie rozbił na małe kawałeczki.

Bez czyjejkolwiek zgody poturlał się przez pół korytarza, zatrzymując na czyichś czarnych, wychodzonych, ciężkich butach. Po wstępnych oględzinach obówia, powoli podniosłem niepewny wzrok nieco wyżej, natrafiając na czarnowłosego, niezbyt wysokiego chłopaka. Miał na sobie skórzaną, w jednym miejscu przetartą kurtkę, jeansowe rurki z dziurami i najzwyklejszą białą koszulkę z krótkim rękawem. Na jego szyi widniał srebrny łańcuch, który najprawdopodobniej był tematem przewodnim w jego prezentacji. Zlustrował mnie od stóp do głów, co wprawiło mnie w niemałe zakłopotanie. Jego wzrok był nieprzychylny i pełen dziwnego chłodu. Ciemnowłosy schylił się i podniósł w końcu mój kubek podając mi go.

-To chyba twoje.

Mruknął zachrypniętym głosem, a ja od razu przechwyciłem rzecz.

-Dziękuję.

-Podejrzewam, że to ty będziesz mnie przesłuchiwał.

Skrzyżował ręce na torsie, stając okrakiem. Jego postawa była nad wyraz niespotykana. Tym bardziej w takiej sytuacji.

-Jeżeli jesteś Min Yoongi, to owszem.

-Dobra, miejmy już to za sobą.

Wymamrotał pod nosem, a ja zwróciłem na niego szczególnie nierozumne spojrzenie. Wskazałem mu tylko pomieszczenie do, którego mieliśmy się udać. Była to przeszklona z jednej strony sala. Od środka szyby były przyciemniane, jednak osoby stojące z zewnątrz są w stanie zobaczyć cały przebieg tej rozmowy.

The culprit is only one! «~YOONSEOK~»Where stories live. Discover now