#7

317 45 8
                                    

~Hoseok~

Po przekroczeniu progu własnego mieszkania, rzuciłem jednym ruchem ręki klucze na pobliski stolik, gdzie zawsze miały swoje miejsce. Rozglądnąłem się po pomieszczeniu w poszukiwaniu telefonu, którego nie miałem ze sobą od zeszłego dnia. Szukałem go przez jakąś chwilę, krążąc po pokoju w te i we w te, aż w końcu dostrzegłem go na komodzie. Wizyta u Min Yoongiego była lepsza niż się tego spodziewałem. Nie był, aż tak oschły jak mógłbym przypuszczać i nie okazywał w żaden sposób złego traktowania wobec mojej osoby. Zerknąłem pośpiesznie na wyświetlacz telefonu.

4 nieodebrane połączenia od- Szef

9 nieodebranych połączeń od- TaeTae

Podrapałem się nerwowo po karku, otwierając szeroko oczy. Domyślałem się, że przez mój mały wybryk spowodowany lekkomyślnością, będę mieć kłopoty. Z racji tego, że bałem się oddzwonić do szefa, to wolałem najpierw do przyjaciela.

-Hoseok, gdzieś ty się podziewał! Zostawiłeś mnie tam samego w takim stanie! Dobrze, że przynajmniej barmanka mnie zawiozła do domu. Zwymiotowałem jej w samochodzie na tapicerkę! Wiesz jaki to był wstyd? A najlepsze jest to, że była całkiem miła i ładna. A mogłem cię zaprosić na nasz ślub, ale to przepadło!

-Słuchaj... przepraszam, ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. A tak w ogóle, to nawet nie wiem co się działo zeszłej nocy. Nic nie pamiętam.

-Serio? Nie pamiętasz jak wszedłeś na barek i zacząłeś tańczyć tylko sobie znane układy? Z tego co widziałem, to podrywałeś jakiegoś dzianego mężczyznę w loży VIP. Tak swoją drogą... słabe miałeś te teksty.

Zaśmiał się do słuchawki, a ja otworzyłem szeroko oczy niedowierzając.

-Ż-że co?!

Nagle usłyszałem donośny chichot po drugiej stronie. Zmarszczyłem tylko brwi w niezrozumieniu.

-Przecież żartuję. Nic takiego się nie wydarzyło. Gdybyś słyszał swoją reakcję!

Ledwo nie zakrztusił się powietrzem, bo co drugie słowo dostawał salwy śmiechu.

-To nie jest śmieszne. Jak w ogóle mogłeś wymyślić coś takiego. Ja i mężczyzna? Naprawdę masz bujną wyobraźnię.

Udawałem głos zasmuconego dzieciaka. To zawsze działało na Taehyunga, kiedy domagałem się przeprosin.

-Dobra... przepraszam, ale jak następnym razem wyjdziemy gdzieś wspólnie, to nie zostawiaj mnie pijanego, dobra? Bo to nigdy nie kończy się dobrze.

Przytaknąłem tylko, później dopiero orientując się, że nie jest w stanie tego widzieć, więc po czasie potwierdziłem. Chwilę jeszcze rozmawialiśmy. Pytał, gdzie ja byłem dziś rano, bo podobno tu przyszedł, a nikt mu nie otworzył. Musiałem coś zmyślić, bo jakby to brzmiało:

,,Przenocowałem u przestępcy, nawet pomógł mi z kacem mordercą" 

Z ciężkim westchnięciem, przeniosłem się do gabinetu. Mam właśnie niewielki pokój do tego przeznaczony, więc to bardzo ułatwiało mi pracę i zaoszczędzało siedzenia po godzinach w biurze.  Usiadłem na fotelu i spojrzałem na srebrny zegar naścienny. Dochodziła godzina szesnasta. Już od godziny dziewiątej powinienem być w pracy.

Szef mnie zabije...

Pomimo tego, że chciałem odkładać tę rozmowę w nieskończoność nie mogłem tego zrobić. Niechętnie wybrałem numer do starszego mężczyzny. Trochę się obawiałem jego reakcji, którą zastanę. Miałem jednak nadzieję, że mi to puści płazem ten ostatni raz.

The culprit is only one! «~YOONSEOK~»Where stories live. Discover now