#8

241 40 4
                                    

~Yoongi~

Chwyciłem za klamkę, aby wejść do środka, lecz jedna rzecz nie dawała mi spokoju. Nieodparta chęć zobaczenia go ten ostatni raz dzisiejszej nocy. Powstrzymywałem się, naprawdę powstrzymywałem, bo po co niby chciałbym go znów widzieć... Jednak coś dziwnego mną kierowało, jakaś nieznana mi siła, która popchnęła do przodu. Usta same zaczęły wydobywać z siebie potok słów. Tak naprawdę nie wiedziałem co się do końca stało, ale przeprosiłem go za to co powiedziałem kilka minut wcześniej.

Co jest ze mną nie tak? Nigdy... nigdy nie czułem poczucia winy.

Moje myśli krążyły wokół niezrozumienia samego siebie. Nogi same poniosły mnie w jego stronę, a ręce mimowolnie spoczęły na jego ciele. Dzięki temu zdołałem dostrzec, że jest dość umięśniony. Przybliżyłem się do niego jeszcze bardziej, aż poczułem przyjemne ciepło, które uspokoiło mój umysł i rozwiało wszystkie wcześniejsze myśli, czy problemy. Spokojnie mogłem poczuć rytmiczne, spokojne bicie jego serca. Nie wiedziałem jak zareaguje, bo to było całkowicie spontaniczne i nie planowane, ale ku mojemu zdziwieniu odwzajemnił uścisk wtulając mnie w siebie bardziej. Zamknąłem oczy, popadając w jakiś obłęd. Jakim cudem nie potrafiłem się od niego odsunąć. Wrócić na ziemię. Potrzebowałem przyjaciela, który byłby dla mnie oparciem. Kimś kto jest przy mnie, choćbym miał zostać zamknięty. Interesował się moim losem i odsuwał od głupstw. Tak właśnie czułem się w towarzystwie Jung Hoseoka. Choć znamy się dość krótko, wydaje mi się, że byłbym w stanie mu zaufać.

To bardzo skomplikowana relacja, która trwa absurdalnie krótko. Wiem jak trudny mam charakter. To, że ze mną wytrzymywał te kilka dni, to już o tym świadczy, że jest kimś kto byłby w stanie mnie okiełznać. Jednak najbardziej bolesne jest to, że on to robi tylko z dobroci, z każdą inną osobą pewnie też by tak postąpił. Z niewiadomych przyczyn zrobiło mi się przykro.

Kiedy byłem już wystarczająco blisko, poczułem wyrazisty zapach perfum, które zapewne kosztowały nie mało. Przeszył mnie zimny dreszcz, gdy szeptał do mnie te kilka słów, a ręce jeszcze mocniej zacisnęły na sztywnym materiale. Jego ciepły oddech odbijał się od mojej wbrew pozorom delikatnej skóry, co było dość dziwnym, a zarazem ciekawym odczuciem. Opamiętałem się w końcu, realia zaczęły wracać ze zdwojoną siłą i po prostu oddaliłem od niego o krok. Odczuwałem niesamowite zażenowanie i wstyd swoim tak nagłym i niezrozumiałym zachowaniem. Mimo to brunet miał lekki uśmiech na twarzy, a ja patrzyłem na niego z zaciekawieniem i niemym zapytaniem.

Jak to się stało, że jesteś komendantem? Przecież to mężczyzna, który chodzi zawsze uśmiechnięty, a zarazem wsadza za kratki takich jak ja.

To wszystko się wykluczało na wzajem. Tak jakby nie pasowało do siebie. Nic więcej nie mówiąc mężczyzna zaśmiał się promiennie, po czym zniknął w ciemnościach nocy. Przez chwilę patrzyłem w tamto miejsce w bezruchu, po czym westchnąłem bezradnie. W końcu przekroczyłem spróchniały już ze starości próg. 

Myślałem nad tym, by w końcu się zabrać za ten pieprzony gang i dać im należytą nauczkę. Zostawili mnie samego na pastwę losu.

Pewnie teraz nabijają się ze mnie... Zobaczymy kto będzie się śmiał ostatni...

Zacisnąłem pięści, momentalnie czując jedynie wściekłość i nienawiść. Walnąłem w ścianę z całej siły nie wytrzymując. Już nie zwróciłem uwagi na przeszywający ból w tym miejscu, co rozciągał się po całej długości ręki. Krążyłem po pomieszczeniu myśląc nad zemstą, która w końcu pokarze im kto tutaj jest dominujący. Jednak planowałem, to na jutro jak już będę po przesłuchaniach. Nie chciałem, aby komendant Jung o tym wiedział, a tym bardziej by mnie w jakikolwiek sposób powstrzymywał. Chciałem zrobić to raz, a dobrze.

The culprit is only one! «~YOONSEOK~»Where stories live. Discover now