#21

163 27 12
                                    

~Yoongi~

Nim się spostrzegłem, mężczyzna wziął zamach i roztrzaskał telefon na małe kawałki. Popatrzyłem na niego z przerażeniem, a ten rzucił się w moją stronę. Popchnął mnie na ścianę, przez co uderzyłem głową o nią. Cholernie bolało. Przymróżyłem oczy i modliłem się tylko by w końcu dali mi odejść.

W sumie byłoby wszystkim łatwiej. Moje istnienie tylko pogarsza wszystko.

Gdy poczułem jego ręce zaciskające się na mojej szyi, spiąłem się i czekałem na mój koniec. Byłem pewny, że nadejdzie to właśnie teraz. Zacząłem się osfajać z nadchodzącą śmiercią. Emocje i uczucia zaczęły blaknąć, a spięcie ustawało. LuHan patrzył na mnie zdezorientowany nie rozumiejąc, dlaczego nie interweniuję.

-Zabij mnie. Prosze... Tylko wyświadczysz mi przysługę.

Patrzył na mnie zmieszany, kompletnie nie rozumiejąc tej sytuacji. Puścił mnie i oddalił się o dwa kroki.

-Jesteś... dziwny.

Popatrzył na mnie krzywo, a potem wyszedł z pomieszczenia.

Dlaczego tego nie zrobiłeś! Chcę tego! Tak bardzo chcę zniknąć! Chcę pogrążyć się w wiecznym śnie. Bez smutku, rozpaczy, strachu, bólu... Chcę uwolnić od siebie Hoseoka.

Zsunąłem się na ziemię.

-Już było tak blisko...

Wyszeptałem zły na LuHan'a. W tedy gdy już byłem na to przygotowany, to ten zrezygnował. Zasłoniłem twarz rękami, a przed oczami pojawiały się liczne wspomnienia.

Mama trzymała małe dziecko na rękach. Zaczęła szeptać do jego ucha.

-Yoongi, jak dorośniesz będziesz taki wapaniały, męski, odważny jak twój tata.

Wskazała na mężczyznę, który w czarno-żółtym kombinezonie, gasił chmury bezlitosnego ognia. Dziecko przytuliło się wystraszone do matki i zapłakało cicho.

-Mamusiu... ja nigdy nie będę taki jak tatuś.

Wyszeptał łamiącym się głosem.

-Synku... ty możesz być jeszcze lepszy.

Posłała mu troskliwy uśmiech i pogłaskała główkę chłopca.

-Tęsknię za wami...

Wyszeptałem sam do siebie spoglądając tempo w podłogę. Nagle usłyszałem hałas. W progu stanął Jungkook. Po jego twarzy można było wyczytać złość i gorycz. Nie miałem siły nawet na niego patrzeć. Miałem dość życia. Dość cierpień na każdym kroku, każdej chwili. W końcu się odezwałem.

-Skończcie to przedstawienie i po prostu się mnie pozbądźcie.

Powiedziałem poważnie.

-Spokojnie... nadejdzie to w swoim czasie. Przecież nie byłoby w tym żadnej zabawy gdybym od razu cię zniszczył.

Zaśmiał się, a mi zostało tylko czekać. Jedyne czego chciałem i co było moim ostatnim życzeniem, to to żebym mógł ostatni raz zobaczyć Hoseoka przed odejściem.

W sumie chciałem wiedzieć, dlaczego mnie porwał i jaki ma do mnie problem. Przecież ja teoretycznie nie zrobiłem nic, co by go mogło zranić.

-Dlaczego żywisz do mnie taką nienawiść? Chciałbym chociaż znać powód dlaczego to robisz.

Zmarszczyłem brwi w niezrozumieniu i patrzyłem wyczekująco na chłopaka.

-Doprawdy nie wiesz?

The culprit is only one! «~YOONSEOK~»Där berättelser lever. Upptäck nu